- Sawicki pokazał, że liczy się wyłącznie z bogatymi przedsiębiorcami, a pogardliwie traktuje rolników - tak Mariusz Błaszczak (PiS) skomentował słowa ministra rolnictwa o "frajerach". Zapowiedział, że jego partia wystąpi z wnioskiem o odwołanie szefa resortu. Premier Kopacz ucina: Sawicki broni się swoją działalnością. Ale przyznaje, że odbyła z ministrem rozmowę, po której "w sposób szczególny będzie dobierał słowa".
- Minister Sawicki pokazał, jak naprawdę traktuje rolników, z jaką arogancją i pogardą podchodzi do ludzi, którzy stoją czasami na skraju bankructwa. Zapowiada, że mają przeczekać zły czas, a to on jest odpowiedzialny za ten zły czas - powiedział szef klubu PiS Mariusz Błaszczak, tłumacząc wniosek PiS o wotum nieufności dla Sawickiego.
Dodał, iż szef resortu rolnictwa pokazał, że "liczy się wyłącznie z bogatymi przedsiębiorcami, a pogardliwie traktuje rolników". - Słowo przepraszam to zdecydowanie zbyt mało - stwierdził.
"Rozliczą go wyborcy"
Rzecznik SLD Dariusz Joński zapowiedział już, że jego partia poprze wniosek PiS o wotum nieufności dla Sawickiego. - Poprzemy wniosek PiS, ale nie za słowa, lecz za jego czyny, a dokładnie za nicnierobienie, jeśli chodzi o polskie rolnictwo w ostatnich miesiącach - mówił.
Joński dodał, że 16 listopada za słowa o frajerach rozliczą go wyborcy. Tego dnia odbędą się wybory samorządowe. - Jeśli jego zamiarem było obudzenie rolników, to myślę, że on ich na pewno przebudził i myślę, że PSL przebudzi się dzień po wyborach - powiedział.
Pierwszy test dla Kopacz?
Zwolennikiem dymisji Sawickiego jest także lider Twojego Ruchu. Janusz Palikot stwierdził, że minister rolnictwa jest niekompetentny od dłuższego czasu.
- Jako symbol tych lat zaniechań wobec wszystkiego co było w polskim rolnictwie, minister Sawicki powinien się podać do dymisji, a jeśli nie to jest to pierwszy test dla premier Ewy Kopacz. Bardzo poważny test - podkreślił Palikot.
Telefon od premier
W poniedziałek podczas konferencji prasowej Kopacz tłumaczyła: - Minister Sawicki rzeczywiście bardzo intensywnie pracuje na rzecz tego, aby polscy rolnicy w tym trudnym okresie, kiedy zostało ogłoszone embargo, na tym nie stracili, nie bankrutowali i mieli z czego spłacać swoje kredyty.
Premier poinformowała, że rozmawiała ze swoim ministrem przez telefon. - I pewnie minister Sawicki nie chciałby, by drugi raz taka rozmowa się odbyła. (...) Po tej rozmowie w sposób szczególny będzie dobierał słowa, kiedy będzie mówił o trudnych sprawach - powiedziała.
W jej ocenie Sawicki pracuje bardzo uczciwie. Dopytywana, czy będzie go bronić, gdy wniosek o wotum nieufności dla Sawickiego trafi do Sejmu, odpowiedziała: - Staram się być obiektywna, nie jestem tą, która gani ani tą, która staje w obronie. Jeśli ktokolwiek się broni, to swoją działalnością, a tą działalnością broni się Sawicki i to jest ta jego aktywność zarówno w Brukseli, jak i na spotkaniach z rolnikami.
"Niefortunne, ale wyrwane z kontekstu"
Sawickiego bronił także wicepremier, prezes PSL Janusz Piechociński, który przyznał podczas konferencji prasowej w Kaliszu, że określenie użyte przez Sawickiego było niefortunne, ale - dodał - wyrwane z kontekstu.
- Marek Sawicki popełnił błąd, wymieniając to słowo, za co przeprosił, ale na pewno nie było intencją człowieka, który z dziada pradziada jest rolnikiem, jest doktorem nauk rolniczych, by kogokolwiek urazić – powiedział Piechociński. - To był szerszy opis sprawy, który powinien nas wszystkich niepokoić. Wielu przetwórców rolno-spożywczych w chwilach próby nie szanuje praw i obowiązków, nie rozumie lub udaje, że nie rozumie sytuacji dostawców. Jeśli chcemy być rosnącą potęgą rolniczą, to między nami, Polakami, między tymi, którzy funkcjonują w obrocie towarowym, w ciągach kooperacyjnych w Polsce, nie może być postaw dominujących i wykorzystywania chwilowej słabości potencjalnego partnera. I o tym mówił doktor nauk rolniczych Marek Sawicki – dodał. Piechociński poinformował, że nie zamierza rozmawiać z ministrem rolnictwa na temat jego wypowiedzi. - Nie trzeba rozmawiać, Marek przeprosił, znam jego rzeczywiste intencje - zaznaczył.
"Są frajerami"
Sawicki w wywiadzie dla jednego z portali pytany, co z rolnikami, którzy za 12 groszy za kilogram w skupie muszą sprzedawać jabłka przemysłowe odparł: - Są frajerami. Ja szanuję biznesmenów, a nie frajerów. Jeśli zaproponowaliśmy już w połowie sierpnia instrument wycofania z rynku, w którym za jabłka proponujemy 27 groszy, a frajerzy wiozą jabłka na przetwórstwo po 12-14 groszy ich wybór. Wolny kraj, demokracja.
Minister potem przepraszał za swoje słowa, między innymi w poniedziałek w programie "Jeden na jeden". Mówił, że jest mu wstyd, ale zaznaczył też, że nie zamierza podać się do dymisji.
Autor: db//rzw/kwoj / Źródło: tvn24,PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24