Co roku polskie dzieci z domu dziecka w Wilnie czekają na konwój z prezentami. Jest on organizowany przez miłośników samochodów terenowych, którzy jadą do Wilna z najbardziej potrzebnymi artykułami.
W sumie, w domu dziecka " Nowa Wilejka" w Wilnie jest dwieście dzieci. Niektóre z nich to sieroty, a inne zostały odebrane rodzinom patologicznym. - Dzieci jest dużo i wszystkie trzeba ubrać. Potrzeba dużo par butów, dużo różnych ubrań, a przeważnie naszych władz nie stać na taką ilość - opowiada o potrzebach domu dziecka Halina Szumska, nauczycielka języka polskiego.
Zebrali dwie tony O tym, że dzieci polskiego pochodzenia potrzebują pomocy, kilka lat temu dowiedział się Marcin. Powiedział o tym znajomym, i tak już po raz trzeci, dzięki pomocy różnych firm, zebrali dwie tony darów. Konwój jest organizowany przez grupę fanów samochodów terenowych, więc problem z transportem takiego ładunku rozwiązał się sam.
- Ja też mam dzieci i czułbym się fatalnie ze świadomością, że one mają dobrze, a inne dzieci w tym czasie mają po prostu kiepsko - mówi Marcin Suszczewski, współorganizator konwoju.
Frajda - Co ja z tego mam? Chyba tylko satysfakcję. Niczego nie oczekuję. Bardziej staram się to tak przygotować, żeby jak najwięcej zyskała druga strona - mówi Michał Horodeński, organizator konwoju "Toyota Landcruiser Owners' Club" - Mamy frajdę, że możemy pojechać do Wilna, a potem wrócić sobie bocznymi drogami, zwiedzając naprawdę fantastyczny kraj - dodaje.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24