Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł twierdzi, że jako lekarz nigdy nie strajkował. Jak w takim razie nazwać przyłączenie się do protestu w dniu ogólnopolskiego strajku lekarzy przez Konstantego Radziwiłła - ówczesnego lidera samorządu lekarskiego?
Spór między opozycją a ministrem o to, czy w przeszłości strajkował, czy nie, toczy się obok trwającego właśnie protestu medyków. Część lekarzy przestała zgadzać się na pracę w publicznych placówkach w wymiarze większym niż 48 godzin tygodniowo. Trwa również protest lekarzy rezydentów, którzy domagają się m.in. podwyżek płac.
W poniedziałek 23 stycznia protestowi lekarzy poświęcone było nadzwyczajne posiedzenie sejmowej komisji zdrowia. Przewodniczył mu poseł opozycyjnej Platformy Obywatelskiej Bartosz Arłukowicz, w poprzedniej kadencji szef resortu zdrowia. Zarzucił urzędującemu ministrowi, że przestał troszczyć się o lekarzy, gdy został ministrem.
Opozycja: strajkował, protestował, żądał, oczekiwał
- Dziś publicznie mówi pan o lekarzach, że to jest bunt polityczny i że chcą spowolnić, uniemożliwić pracę szpitali, chcą spowodować zagrożenie zdrowia. Nie możemy się na to zgodzić! - grzmiał Arłukowicz. - Pan dwadzieścia lat był członkiem organizacji lekarskich. Pan żądał, protestował, strajkował, oczekiwał, wskazywał, gdzie są finanse. Ale kiedy pan stał się odpowiedzialny za ten system, okazało się, że pan kompletnie abdykował.
- Absolutnie nigdy nie brałem udziału w żadnym strajku i chciałem to sprostować - odciął się Radziwiłł. Nie prostował natomiast innych działań z przeszłości, które wytykał mu Arłukowicz. Innymi słowy Radziwiłł nie zaprzeczył, że żądał, protestował i wskazywał, skąd wziąć pieniądze na ochronę zdrowia.
Sporna pozostaje więc kwestia, czy Radziwiłł - gdy był lekarzem - strajkował.
Na pewno 7 kwietnia 2006 roku, gdy odbywał się ogólnopolski strajk pracowników ochrony zdrowia, Konstanty Radziwiłł nie przyjmował pacjentów i wziął udział w demonstracji przed Sejmem.
O tym, że w dniu strajku nie przyjmował pacjentów, zapewnił na łamach branżowego lekarskiego pisma, które przewodniczący Arłukowicz cytował na poniedziałkowej komisji.
- Przytoczę rubrykę "Okiem prezesa". Prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej był pan w 2006 roku, cytuję: "Wobec publikacji tygodnika 'Wprost' pomawiającej mnie o nielojalność w stosunku do kolegów lekarzy i innych pracowników medycznych ochrony zdrowia, którzy solidarnie wzięli udział w ogólnopolskiej akcji protestacyjnej, kategorycznie oświadczam, że 7 kwietnia podobnie jak większość moich kolegów lekarzy, nie przyjmowałem pacjentów w żadnym miejscu" - czytał na głos lekarskie czasopismo poseł Arłukowicz.
Min Radziwiłł: Nigdy nie brałem udziału w żadnym proteście lekarskim.
20 lat gdzieś Panu umknęło?#RadziwiłłDoDymisj pic.twitter.com/dDLsDeT4SF— Bartosz Arlukowicz (@Arlukowicz) 3 stycznia 2018
Dowodem na udział Konstantego Radziwiłła w demonstracji odbywającej się w Warszawie w dniu ogólnopolskiego strajku lekarzy 7 kwietnia 2006 roku są liczne zdjęcia wykonane przez fotoreporterów.
Zatem, choć minister twierdzi, że "nigdy nie brał udziału w żadnym strajku", to w dniu ogólnopolskiego strajku polegającego na nieprzyjmowaniu pacjentów i udziale w demonstracji...
- tak jak strajkujący lekarze, nie przyjmował pacjentów,
- ramię w ramię ze strajkującymi lekarzami i pielęgniarkami wziął udział w demonstracji w Warszawie.
W demonstracji wziął udział powtórnie, miesiąc później, 10 maja 2006 roku.
Tamten protest sprzed dwunastu lat miał charakter typowo płacowy. Lekarze i pielęgniarki domagali się wtedy od rządu podwyżki swoich pensji o co najmniej jedną trzecią.
Temu, że w inny sposób protestował i wspierał protesty, zanim został ministrem, Konstanty Radziwiłł już nie zaprzeczał. Można powiedzieć, że przemilczał tę kwestię, bo o ile z zarzutem strajkowania stanowczo polemizował, to do innych form swojej protestacyjnej działalności już się nie odnosił.
Tymczasem jako działacz, sekretarz, wiceprezes i prezes Naczelnej Rady Lekarskiej (organ samorządu zawodowego lekarzy) brał udział i popierał protesty przedstawicieli zawodów medycznych. Oto kilka przykładów.
Zmienił punkt widzenia na płace lekarzy
W październiku 2017 roku w czasie protestu lekarzy rezydentów Konstanty Radziwiłł jako minister dowodził, że pensja nieprzekraczająca 4000 złotych brutto (mniej niż jedna średnia krajowa) powinna początkującemu lekarzowi wystarczyć. Wcześniej jako działacz samorządu lekarskiego popierał postulat, aby najniższa pensja lekarza w Polsce wynosiła dwie średnie krajowe.
- Wynagrodzenia dzisiaj kształtujące się od 3170 zł do 3890 zł brutto nie są wynagrodzeniami, które można nazwać głodowymi. Żyjemy w Polsce tu i teraz. One są niskie, ale nie są głodowe - twierdził minister zdrowia w czasie burzliwych rozmów z protestującymi rezydentami.
W 2008 roku Konstanty Radziwiłł dostał burzliwe oklaski delegatów na IX Nadzwyczajny Krajowy Zjazd Lekarzy. Zobowiązał się bowiem, że będzie negocjował z rządem, aby najniższa pensja lekarza była dwa razy wyższa niż przeciętne wynagrodzenie.
- Zjazd upoważnił mnie jako prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej do wystąpienia do premiera z propozycją zawarcia paktu, w którym rząd zobowiązałby się do zwiększania wynagrodzeń minimalnych lekarzy i dentystów do poziomu nie mniejszego niż dwie średnie krajowe dla wszystkich lekarzy - zapowiadał Konstanty Radziwiłł.
Poparł protest Porozumienia Zielonogórskiego
Na początku 2015 roku gabinety lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej były zamknięte. Porozumienie Zielonogórskie, zrzeszające lekarzy POZ, protestowało przeciwko zabraniu im pieniędzy przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Stracili bowiem podwyższone stawki za opiekę nad cukrzykami i sercowcami, a dodatkowo NFZ kazał im wstępnie badać pacjentów pod kątem nowotworów, ale nie zapewnił na to dodatkowych pieniędzy.
9 stycznia 2015, podobnie jak w tym roku, również odbyło się nadzwyczajne posiedzenie sejmowej komisji Zdrowia zwołane na wniosek opozycji. Z tym, że wtedy opozycją było Prawo i Sprawiedliwość. Uczestniczył w niej, jako przedstawiciel samorządu lekarskiego, Konstanty Radziwiłł. Między zwołaniem komisji a dniem obrad lekarze i rząd podpisali porozumienie, dlatego Radziwiłł wypowiadał się w czasie przeszłym.
"Samorząd lekarski popierał negocjujących lekarzy z Porozumienia Zielonogórskiego, ponieważ mieliśmy pełną świadomość, że właśnie tam jest mowa o jakości i bezpieczeństwie leczenia, a nie tylko o wynagrodzeniach dla lekarzy, chociaż oczywiście te wynagrodzenia też są ważne" - mówił Radziwiłł podczas posiedzenia komisji.
Wspierał "strajk pieczątkowy"
Trzy lata wcześniej, w 2012 roku doszło do ostrego sporu lekarzy z rządem na tle recept. Według nowych przepisów lekarze mieli być karani za błędnie wypełnione recepty, zwłaszcza w zakresie, czy leki mają mieć zniżkę, czy nie. Oburzeni lekarze zamówili sobie pieczątki i stemplowali recepty treścią: "refundacja leku do decyzji NFZ".
Radziwiłł opowiadał się po stronie protestujących lekarzy, ostro krytykując nowe zasady wprowadzone przez NFZ. Naczelna Rada Lekarska oficjalnie nie brała udziału w proteście.
- Ktoś obliczył, że na jednej recepcie można popełnić ponad 20 błędów, za każdy z nich będąc ukaranym kilkusetzłotową karą. To jest jakiś absurd. Nowa ustawa wprowadza atmosferę, w której lekarze są z góry stawiani w roli przestępców - alarmował Radziwiłł w 2012 roku.
Naczelna Rada Lekarska początkowo nie brała udziału w proteście, ale gdy zorientowała się, że celem nowych przepisów jest próba zaoszczędzenia na refundacji leków kosztem lekarzy, przyłączyła się do protestu. Rada zaapelowała w czerwcu 2012 roku, by od 1 lipca lekarze wypisywali pełnopłatne recepty na leki refundowane.
Krytykował arogancję władzy
Konstanty Radziwiłł zgłaszał żądania w imieniu lekarzy od wielu lat. W samorządzie lekarskim działa od 1993 roku. Od 2001 roku był prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej. Jednym z pierwszych jego wystąpień wspierających protestujących lekarzy był udział w obradach sejmowej komisji zdrowia 17 grudnia 2003 roku. Praktycznie co roku bowiem na przełomie grudnia i stycznia cyklicznie pojawia się problem niedofinansowania ochrony zdrowia. W tym okresie lekarze i szpitale podpisują kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia.
W grudniu 2003 roku przeciw zbyt niskim stawkom kontraktów protestowało Porozumienie Zielonogórskie. Posłowie z komisji zdrowia chcieli podjąć uchwałę zobowiązującą nie szefa NFZ, nie ministra zdrowia, a premiera Leszka Millera do podjęcia rozmów z protestującymi lekarzami.
- Oczywiście, namawiam państwa do przyjęcia tej uchwały - mówił na komisji Konstanty Radziwiłł. - Ale myślę, że na nią trzeba spojrzeć w szerszym kontekście.
Szerszym kontekstem, według ówczesnego prezesa NRL, były "skandalicznie niskie pieniądze" przeznaczane na ochronę zdrowia i - jak to określił - "kwestia arogancji władzy, a właściwie arogancji NFZ i całej sytuacji, w której świadczeniodawcy mogą przyjąć tylko to, co Fundusz im proponuje, bez żadnej możliwości wpływania na kształt nawet ramowych umów".
Piętnował bezduszność systemu
W 2011 roku Konstanty Radziwiłł krytykował system ochrony zdrowia, w którym przywiązuje się większą wagę do pieniędzy i biurokratycznych procedur kosztem uwagi, którą powinno się poświęcać pacjentom.
- Pacjent nie jest pacjentem, tylko świadczeniobiorca, ja nie jestem lekarzem, tylko świadczeniodawcą. Ja pani nie leczę, tylko wykonuję procedurę, która może się okazać nadwykonaniem. To jest jakiś obłęd - alarmował wówczas jako wiceprezes NRL.
Trzy lata wcześniej, w czasie Białego Szczytu - spotkania różnych środowisk poświęconego zdrowiu - Konstanty Radziwiłł dowodził, że mimo że system ochrony zdrowia w Polsce nie jest szczelny finansowo, to należy zwiększać nań nakłady, bo najważniejsi są pacjenci.
- Licząc się z tym, że nie wszystko będzie szczelne, musimy dolewać paliwa, bo to auto musi pędzić. Bo ludzie potrzebują pomocy już i natychmiast - mówił, podpierając się motoryzacyjnymi porównaniami.
Opozycja tymczasem dziś wytyka Radziwiłłowi, że był motorem protestu lekarzy sprzed ponad dziesięciu lat. Bartosz Arłukowicz ujawnił pismo prezesa NRL Konstantego Radziwiłła z 29 maja 2006 roku, w którym Radziwiłł wezwał wszystkich lekarzy do wyrażenia solidarności ze strajkującymi kolegami "szczególnie w dniu 30 maja 2007 r.".
Wzywam wszystkich lekarzy w Polsce do solidarności ze strajkującymi kolegami.
K. Radziwiłł#RadziwillDoDymisji pic.twitter.com/GEjSAIVjyC— Bartosz Arlukowicz (@Arlukowicz) 4 stycznia 2018
W piśmie tym, najprawdopodobniej któraś z dat jest błędna. Nie wydaje się bowiem prawdopodobne, żeby nawet tak sprawnie zorganizowana instytucja jak Naczelna Rada Lekarska wzywała lekarzy do protestu z ponad rocznym wyprzedzeniem.
Platforma Obywatelska domaga się dymisji Konstantego Radziwiłła z funkcji ministra zdrowia. Rządzące Prawo i Sprawiedliwość - ustami swojej rzeczniczki Beaty Mazurek - twierdzi, że spełnienie postulatów protestujących lekarzy nie uzdrowi publicznego lecznictwa i że potrzebne są zmiany systemowe.
Porozumienie Rezydentów domaga się spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim.
Minister Radziwiłł, który jako prezes NRL w przeszłości popierał spotkania protestujących lekarzy z szefem rządu, powiedział w poniedziałek w trakcie obrad komisji zdrowia, że rezydenci już spotkali się z premierem, w październiku z Beatą Szydło.
Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk oświadczył we wtorek w Polskim Radiu, że spotkanie Mateusza Morawieckiego z protestującymi rezydentami w najbliższych dniach nie jest planowane.
Autor: jp/adso / Źródło: tvn24.pl