Nie mogą chorować, podróżować, nawet rodzenie dzieci trzeba precyzyjnie rozplanować... W koalicji PO-PSL, której sejmowa przewaga od wczoraj nieco stopniała, dyscyplina to rzecz święta. Żartów nie ma, bo historia naszego parlamentaryzmu już nie raz pokazała, że brak jednego głosu może wiele popsuć... a nawet obalić rząd.
Teraz to już na pewno w Platformie o porządek będzie ciężko. Z czterema głosami przewagi już nie było łatwo. Ale od czwartku będzie jeszcze trudniej. - Na pewno przy najważniejszych ustawach będzie pełna mobilizacja i nikogo nie będzie nieobecnego - uważa Marek Borowski, senator niezrzeszony.
Marek Borowski wie. Wszak był wicemarszałkiem Sejmu w trzeciej kadencji, gdy koalicja AWS-UW forsowała jedną ze swoich najważniejszych reform - administracyjną. Posłów koalicji na sali zabrakło. Irena Lipowicz wyszła na mównicę i mówiła tak długo, aż przyszli. Reformę ledwo przyjęto.
Liczy się każdy głos
- Proszę sobie wyobrazić, że teraz premier musi rzucić wszystkie sprawy wagi państwowej po to, żeby zagłosować na przykład w sprawie przerwy - mówi Andrzej Rozenek, poseł Ruchu Palikota.
Zdecydowanie Platforma będzie miała dużo większy kłopot. Jadwiga Wiśniewska, posłanka PiS
Nie tylko premier, ale też minister finansów czy szef MSZ. Teraz dla Platformy każdy głos się liczy. Każdy jest na wagę złota. Nawet za wysoką cenę.
Upilnować swoich to jedno. Ale teraz jeszcze bardziej zdyscyplinować trzeba będzie też koalicjanta. Są już tacy, którzy z tej sytuacji się cieszą. I to ci, którzy doskonale wiedzą, czym to smakuje.
Jest marzec 2007 roku, Sejm głosuje nad pakietem edukacyjnym Romana Giertycha. Opozycja nie wkłada kart do głosowania, nie ma więc kworum. Marszałek Jurek trzy razy podchodzi do głosowania. Rząd ściąga nawet chorych ministrów, by ustawę przyjąć.
Większy kłopot PO
- Zdecydowanie Platforma będzie miała dużo większy kłopot - twierdzi Jadwiga Wiśniewska, posłanka PiS. Jeśli ktoś zachoruje lub się nie pojawi, to ustawy wnoszone przez rząd mogą paść.
A nad tym, żeby jednak tak się nie stało pracować będzie teraz ta posłanka - Iwona Śledzińska Katarasińska, klubowy rzecznik dyscypliny. Dyscypliny, która będzie słono kosztować.
- Za nieusprawiedliwioną nieobecność nie ma litości. (...) Właśnie zmieniamy regulamin, może to kosztować choćby utratę zaufania i przyjaźni. Myślę, że to znacznie więcej warte niż pieniądze - mówi Katarasińska.
Upadek rządu przez toaletę
Ku przestrodze przypomnimy jeszcze coś. Maj 93. Poseł Zbigniew Dyka wychodzi do toalety. W tym czasie Sejm głosuje nad wotum nieufności rządu Hanny Suchockiej. Poseł nie może wyjść. Rząd upada. Zabrakło... jednego głosu.
- Trzeba przyznać, że poseł Dyka zapewnił sobie w ten sposób miejsce w historii. Wystarczyło się zatrzasnąć w toalecie. Choć mówią, że to nie było zatrzaśnięcie - mówi Marek Borowski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24