Minister Zbigniew Ziobro chce wprowadzić możliwość konfiskaty majątku osoby podejrzanej o popełnienie przestępstwa oraz osoby, na którą przepisano majątek. Projekt budzi wiele zastrzeżeń. Sprzeciwia się temu Rada Przedsiębiorczości, a także politycy partii koalicyjnych z rządu PiS. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Widząc projekt ustawy o tak zwanej konfiskacie prewencyjnej, przedsiębiorcy - też prewencyjnie - biją na alarm. - Niezależnie od tego, czy wina zostanie ustalona, czy zapadnie wyrok, władza przychodzi do obywatela i mówi: wytłumacz, skąd na to miałeś pieniądze - zwraca uwagę adwokat Radosław Płonka z Business Center Club.
Do oficjalnej prezentacji ustawy jeszcze nie doszło, ale roboczy projekt resortu sprawiedliwości, o którego istnieniu wiadomo było już od kilku miesięcy, dawałby państwu możliwość zajmowania mienia, które w ciągu ostatnich pięciu lat znajdowało się w posiadaniu kogoś, kim interesują się organy ścigania - co ważne - bez znaczenia, kto formalnie w tej chwili jest właścicielem danego majątku.
Obywatel musi udowodnić, że jest niewinny. "To jest odwrócenie ról"
Co w praktyce kryje się w zapisach projektu ustawy? Jeśli osoba A kupiła od osoby B samochód, a następnie ta druga zostaje skazana za przestępstwo, ale także gdy jest o nie oskarżona lub tylko podejrzana, samochód może zostać zajęty przez państwo. O tym ma zdecydować sąd - lecz tylko swoim postanowieniem, nie wyrokiem, jeszcze zanim sądowa sprawa osoby B się zakończy.
- Chodzi o zastraszenie potencjalnych przedsiębiorców, potencjalnych sprawców. Chodzi o to, żeby każdy się bał, bo z każdym będzie można zrobić wszystko, co się zechce - ocenia były minister sprawiedliwości profesor Zbigniew Ćwiąkalski.
Mienie ostatecznie można jednak zachować, o ile najpierw jego właściciel udowodni, że nabył je legalnie, także za legalnie zarobione pieniądze. - Organy państwa powinny skupiać się, żeby udowodnić winę obywatela, a nie żeby obywatel musiał udowodnić, że jest niewinny. To jest odwrócenie ról - zwraca uwagę Radosław Płonka.
Ministerstwo tłumaczy, że zmian w konfiskacie domaga się i Unia Europejska, i Najwyższa Izba Kontroli. Chętnie też przywołuje przykład Włoch, gdzie podobne przepisy miały pomóc w rozprawieniu się z mafią ukrywającą swój majątek. - Zamrożenie takiego majątku jest niezbędne do tego, żeby przestępca go nie rozprzedawał, nie handlował nim, żeby go nie ukrywał - wyjaśnia wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.
Senator niezależny Krzysztof Kwiatkowski zwraca uwagę, że "państwo ma tak wiele innych instrumentów, że to obywatela powinniśmy chronić, a nie instytucje państwa". Pomysł ministerstwa krytykuje również lider Platformy Obywatelskiej Borys Budka. - W pseudodemokracjach wschodnich władza pozbywa się swoich przeciwników politycznych bądź ludzi, którzy zajmują się niezależnym biznesem, właśnie wchodząc do ich firm - mówi.
Koalicjanci nie popierają pomysłu partii Ziobry
Za dopuszczalną w określonych warunkach tak zwaną konfiskatę prewencyjną uznały unijny Trybunał Sprawiedliwości i Europejski Trybunał Praw Człowieka, co jednak nie przekonuje nie tylko opozycji, ale i koalicjantów partii Zbigniewa Ziobry.
- Nie będziemy popierać tego projektu. Wydaje się on nadmiarowy, pochopny. Może być niebezpieczny - ocenia Andrzej Sośnierz z Porozumienia. – To jest absurdalne rozwiązanie. Mam nadzieję, że pan minister się z niego wycofa - dodaje Zbigniew Girzyński z Prawa i Sprawiedliwości.
Przygotowany w resorcie sprawiedliwości projekt nie był jak dotąd omawiany podczas obrad rządu.
CZYTAJ TAKŻE: Konfiskata prewencyjna i korzyści polityczne >>>
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24