"To afront ze strony Ukrainy", "Polska dyplomacja nie ma żadnego wpływu, kto przy kim usiądzie" - w "Kawie na ławę" gorąca dyskusja, czy w związku z pojawieniem się na meczu białoruskiego dyktatora Bronisław Komorowski powienien pojechać na zakończenie Euro 2012.
Zbigniew Ziobro uważa, że to w polskim interesie jest, by prezydent Komorowski pojawił się na stadionie w Kijowie. - Powinien być tam człowiek, który Polskę uosabia i reprezentuje, a w tym wypadku jest to prezydent Komorowski - twierdzi przewodniczący Solidarnej Polski. Jego zdaniem to dyplomacja powinna zadbać o to, by nie doszło do niezręcznej sytuacji, np. witania się z prezydentem Łukaszenką. - Inaczej byłaby to ostatnia rzecz, jakiej Polska potrzebuje, zwłaszcza w obliczu ostatnich działań Łukaszenki.
Zdaniem Ziobry zaproszenie Łukaszenki to afront nie tylko w stosunku do polskiego prezydenta, ale też do innych przedstawicieli europejskich. - To nie jest tak, że Platini i władze UEFA to państwo w państwie. Można wpłynąć ma taką decyzję - uważa poseł.
O wszystkim decyduje UEFA
Zdaniem Leszka Millera nie należy zapominać, ze to Michael Platini jest gospodarzem mistrzostw. - Polska dyplomacja nie ma żadnego wpływu na miejsca, bo to UEFA ustala, kto gdzie będzie siedział - i dodaje, że nie należy mieć pretensji do prezydenta Janukowycza, kto gdzie zostanie rozsadzony. - Poza tym większość Polaków potrafi rozróżnić kontakty polityczne, od rozsadzenia na stadionie. Bo nasz prezydent oprócz tego, że jest prezydentem, to jest też kibicem, który nie leci tam z oficjalną wizytą.
- Mówimy o meczu piłkarskim organizowanym przez UEFA, gdzie organizatorem też jest UEFA. To ona decyduje o karcie VIP-ów - lider SLD ma nadzieję, że "UEFA wzięła pod uwagę to, by Komorowski nie siedział obok Łukaszenki". - Prezydent bardzo dobrze robi, że tam jedzie - dodaje. Z kolei Robert Biedroń uważa, że nie można się zgadać na to, by UEFA decydowała absolutnie o wszystkim, zwłaszcza o tym, kto przy kim ma siedzieć na stadionie.
Porażka polskiej dyplomacji
Jarosław Sellin odradza wyjazd. - Taka obecność ma swój charakter wizerunkowy. Fotografie stamtąd będą żyły jeszcze potem przez wiele lat - i dodaje, że prezydent w ogóle w KIjonie nie powinien się pojawiać.
Doprowadzenie do takiej sytuacji krytykuje też Biedroń. - To porażka polskiej dyplomacji, że tej sprawy białoruskiej nie potrafimy załatwić, a przecież są to nasi bliscy sąsiedzi. Może należy poszukać jakiegoś dialogu? - dywaguje. Biedroń zdaje sobie sprawę, że protokół dyplomatyczny nie daje polskiemu prezydentowi dużego pola do manewru.
To jest coś zupełnie naturalnego
Adam Szejnfeld nie widzi nic niestosownego w tym, by prezydent Komorowski zjawił się wieczorem na finałowym meczy w Kijowie, nawet jeśli obok niego w loży VIP-ów pojawi się przywódca Białorusi. - Tak jak wizyta prezydenta Ukrainy na stadionie w Polsce podczas rozpoczęcia mistrzostw, tak czymś zupełnie naturalnym jest, że na finale pojawi się w Kijowie Bronisław Komorowski.
Autor: zś / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24