Z raportu specjalnej komisji powołanej przez Polski Związek Tenisowy (PZT) wynika, że zarzuty m.in. mobbingu i molestowania seksualnego wobec byłego już prezesa PZT nie znalazły potwierdzenia w materiale dowodowym. Jednocześnie komisja na podstawie zebranego materiału stwierdziła, że Mirosław Skrzypczyński znakomicie wywiązywał się roli trenera.
Powołana przez Polski Związek Tenisowy specjalna komisja do spraw wyjaśnienia okoliczności związanych z doniesieniami medialnymi w publikacjach dotyczących byłego prezesa PZT Mirosława Skrzypczyńskiego, po ponad półrocznej pracy, opublikowała raport.
W dokumencie, który liczy ponad sto stron, komisja przypomniała, że powodem powołania Komisji był cykl publikacji na portalu Onet w okresie od października do grudnia 2022 roku.
Jak zaznaczono, w tym celu wysłuchano 34 świadków, ale z komisją nie współpracowały osoby, które publicznie zarzucały Skrzypczyńskiemu niewłaściwe zachowania, natomiast wyjaśnienia złożył były szef PZT.
Poza tym przeprowadzono anonimowane badania ankietowe, analizowano materiały PZT, co łącznie dało 2300 stron dokumentacji. Komisja kontaktowała się również ze światową federacją tenisa (ITF) oraz Państwową Komisją ds. Pedofilii.
Komisja podkreśliła również, że nikt z zarządu PZT ani innych władz nie podejmował żadnych prób bezpośredniego lub pośredniego wpływu na przebieg jej prac i treść raportu oraz nie przedstawiał żadnych oczekiwań co do jego wyników.
Skrzypczyński zaprzecza zarzutom molestowania seksualnego
W raporcie wskazano, że Skrzypczyński stanowczo zaprzeczył zarzutom molestowania seksualnego. - Na obiekcie zawsze było 50-60 dzieciaków, 4-5 trenerów, te opowieści są znikąd – powiedział.
Posłanka Katarzyna Kotula, która jako nastolatka była podopieczną Skrzypczyńskiego, opowiedziała dziennikarzom Onetu, że były prezes PZT mówił do nastolatek seksistowskie teksty, a także kazał jej oraz wybranym zawodniczkom przychodzić do "kantorka" na terenie klubu, gdzie co najmniej kilkanaście razy zamykał się z nią, a także z innymi zawodniczkami. Ona miała być molestowana w sposób polegający na dotykaniu piersi i pośladków.
- To, co się nazywa kantorek, ja nazywam biuro. Z nikim się nikt nie zamykał w biurze. Później był remont w 1992 roku i biuro było u góry, przeszklone, a zawodnicy mieli szatnie na dole. Tam można zrobić kawę, herbatę – powiedział Skrzypczyński przed Komisją.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kotula: Skrzypczyński napastował mnie seksualnie
"Wszyscy świadkowie wysłuchani na okoliczność zdarzeń w Gryfinie zgodnie twierdzili, że ze względu na dużą liczbę osób przebywających na terenie klubu oraz ze względu na małe środowisko mało prawdopodobne lub wręcz nieprawdopodobne jest, aby akty molestowania mogły mieć miejsce niezauważone i informacja o tym nie wyszłaby do osób trzecich" – napisano w raporcie.
Spali w jednym pokoju, zarzutom zaprzecza
Tenisistka Katarzyna Teodorowicz oskarżyła Skrzypczyńskiego o dosypanie jej środków nasennych podczas śniadania w dniu finałowych rozgrywek na Halowych Mistrzostwach Polskie w lutym 1990 roku.
Były prezes PZT, odnosząc się do tych zarzutów, wspomniał, że na turniej pojechali jednym samochodem i potwierdził, że spali w jednym pokoju w hotelu Wera, "bo klub nie dał żadnych pieniędzy".
W dniu półfinału, jak wspomniał Skrzypczyński, "wtedy śniadania już z nami nie jadła, mało tego, mieliśmy trenować, ale ona trenowała z kimś innym". Miał również zaprzeczyć, że w domu odbywały się imprezy, bo nie pili w ogóle alkoholu.
"Miałem spięcie z kelnerem"
Kolejną osobą, która oskarżyła Skrzypczyńskiego o niewłaściwe, seksistowskie zachowanie, była Ewa Ciszek, ówczesna pracownica ośrodka w Kozerkach. W raporcie wskazano, że i tym oskarżeniom były prezes PZT zaprzecza.
- Ja przez pobyt przychodziłem o 6:30 na basen, kąpałem się pół godziny, śniadanie było w formie bufetu, to śniadanie zjadłem w towarzystwie wiceprezydenta czeskiej federacji Marina Hynek. On głównie pił kawę. Resztę śniadań jadłem z córką – powiedział Skrzypczyński.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ewa Ciszek o zachowaniu prezesa PZT w Kozerkach
- Nie zamawiałem żadnych jajecznic. Nie kojarzę żadnej kobiety, skojarzyłem jedną kobietę, z którą rozmawiałem, (…) ona jest kelnerką, chodzi w złotych okularach, na które zwróciłem uwagę – dodał.
Co do opisanej awantury z kelnerem podał: "miałem jedno spięcie z kelnerem z obsługi, bo strasznie pomieszał zamówienie, opóźniał się. Podszedł młodszy kelner i załatwił to".
Komisja: zarzuty nie znajdują potwierdzenia w materiale dowodowym
Podsumowanie raportu głosi: "Zarzuty dotyczące molestowania seksualnego, potajemnego podania zawodniczce leku nasennego oraz stosowania przemocowych metod trenerskich przez pana Mirosława Skrzypczyńskiego, opisane w cyklu publikacji na portalu Onet w okresie od dnia 28 października 2022 do dnia 1 grudnia 2022 r., nie znajdują potwierdzenia w zabranym przez komisję materiale dowodowym".
Jednocześnie komisja na podstawie zebranego materiału stwierdziła, że Skrzypczyński znakomicie wywiązywał się roli trenera, a wszyscy wysłuchani świadkowie bardzo wysoko oceniali go jako menedżera i działacza PZT.
Jak zaznaczono, jego słabym punktem są natomiast relacje międzyludzkie, m.in. miał rządzić w sposób autorytarny, a jego słownictwo miało razić wiele osób.
Komisja zawarła też w raporcie szereg rekomendacji dla PZT, m.in. dot. wprowadzenia do programu szkoleń dla trenerów problematykę obejmującą elementy psychologii dzieci i młodzieży w różnym wieku, a także przeprowadzania okresowo anonimowych badań ankietowych wśród zawodników, czy nie podlegają w klubach zachowaniom przemocowym, orac powołanie kogoś w rodzaju "rzecznika praw zawodników".
Poważne oskarżenia wobec Skrzypczyńskiego
Według opublikowanych przez Onet serii artykułów Skrzypczyński miał stosować przemoc fizyczną i psychiczną wobec członków swojej rodziny oraz zawodniczek, które w przeszłości trenował.
Kolejne oskarżenia wobec niego, w tym posłanki Lewicy Katarzyny Kotuli, która skierowała sprawę do prokuratury, przyniosły jego rezygnację z funkcji prezesa PZT, a następnie także z członkostwa w zarządzie, choć nigdy nie przyznał się zarzucanych mu czynów i zapowiedział walkę o obronę swojego imienia przed sądem.
Reakcją związku było m.in. powołanie komisji, której zadaniem było zbadanie wszelkich okoliczności dotyczących spraw związanych ze Skrzypczyńskim. W skład komisji wchodziły trzy kobiety: Ewa Tokarczyk, Monika Strus-Wołos oraz Monika Pasieka–Brzozowska, które wcześniej nie były w jakikolwiek sposób związane z PZT.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PZT