Senacka komisja opowiedziała się przeciwko powołaniu komisji do spraw badania wpływów rosyjskich. - To jest ustawa widmo. Dzisiaj nikt nie chce jej bronić, nikt nawet nie chce jej zaprezentować - powiedział Krzysztof Kwiatkowski, senator niezależny. - To sztandarowe narzędzie kampanijne Jarosława Kaczyńskiego pod hasłem "dorwać Tuska" nawet w PiS-ie nie cieszy się wielką popularnością - dodał Arkadiusz Myrcha, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Sejm 14 kwietnia uchwalił ustawę o powołaniu Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne w latach 2007-2022. Z inicjatywą jej powołania wyszli w grudniu posłowie PiS. Komisja ma funkcjonować na zasadach podobnych do funkcjonowania komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji warszawskiej.
Senacka komisja ustawodawcza opowiedziała się w środę za odrzuceniem ustawy. Za odrzuceniem było 11 senatorów, 3 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Na posiedzeniu komisji nie było przedstawicieli Sejmu ani rządu.
Kwiatkowski: to jest ustawa widmo, nikt jej nie chce bronić
Decyzję senackiej komisji komentowali w czwartek politycy. - To jest ustawa widmo. Dzisiaj nikt nie chce jej bronić, nikt nawet nie chce jej zaprezentować - powiedział Krzysztof Kwiatkowski, senator niezależny.
- Zgodnie z regulaminem Sejmu na sali powinien być poseł sprawozdawca z PiS-u. Nie było go. Powinien być poseł wnioskodawca. Nie było go. Na kilkunastu zaproszonych przedstawicieli rządu - premier, wicepremierzy, ministrowie, szefowie służb specjalnych - nie stawił się ani jeden - wyliczał.
Dodał, że miał na to nadzieję, bo "w dniu posiedzenia przyszedł mail z MSZ o godzinie 11.35, gdzie minister Wawrzyk mówi: tak, będzie dwóch dyrektorów". - Ale moja nadzieja była krótka. Dwie godziny później przyszedł kolejny mail. "Ze względu na pilne zobowiązania służbowe nie będzie nikogo z MSZ" - cytował treść korespondencji.
Myrcha: narzędzie kampanijne Kaczyńskiego nawet w PiS nie cieszy się wielką popularnością
Arkadiusz Myrcha, poseł Koalicji Obywatelskiej, wskazywał, że "ten projekt nawet w samym PiS-ie nie miał wielu zwolenników". - W komisji PiS wielokrotnie przegrywał głosowania, musiał nawet dokonać zmian w składzie, żeby w końcu na siłę ten projekt przepchnąć - mówił poseł.
- Jak widać, nadal w PiS większości nie ma. Posłowie, którzy mieli reprezentować PiS w Senacie, nawet nie pojawili się na posiedzeniu. Prezydent dawał do zrozumienia ustami swoich pracowników, że nie ma pozytywnego zdania na temat tej ustawy. To sztandarowe narzędzie kampanijne Jarosława Kaczyńskiego pod hasłem "dorwać Tuska" nawet w PiS-ie nie cieszy się wielką popularnością - stwierdził Myrcha.
Smoliński: Wczoraj? Jakieś miałem... Nie pamiętam, czym byłem zajęty
Kazimierz Smoliński z PiS, zapytany przez reporterkę TVN24 Agatę Adamek o to, dlaczego nie pojawił się w Senacie, by prezentować ustawę, stwierdził: - Wczoraj? Nie pamiętam, jakie miałem… Jakieś tam… Nie pamiętam, czym byłem zajęty, ale myślę, że to nie jest konieczna obecność.
Dodał, że senatorów "nigdy nie ma" na posiedzeniach sejmowych komisji i zaapelował, by się to zmieniło.
Apeluję do senatorów, "żeby zawsze byli na naszych (sejmowych - red.) komisjach, bo ich senatorów nigdy nie ma".
Źródło: TVN24, PAP