Przeprowadzenie wyborów prezydenckich 10 maja 2020 roku było nierealne - mówił przed sejmową komisją śledczą do spraw wyborów korespondencyjnych szef PKW Sylwester Marciniak. Jak powiedział, ówczesna władza nie konsultowała się z PKW w kwestii wyborów kopertowych. Dodał, że "raz tylko" zadzwonił Jarosław Gowin i spotkał się z nim. Dyrektor Departamentu Administracji Publicznej Najwyższej Izby Kontroli Bogdan Skwarka mówił z kolei, że NIK po przeprowadzeniu kontroli dotyczących przygotowań do wyborów złożyła pięć zawiadomień do prokuratury, ale ta odmówiła wszczęcia śledztwa.
W środę komisja śledcza do spraw wyborów korespondencyjnych przesłuchała przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej Sylwestra Marciniaka, a także dyrektora Departamentu Administracji Publicznej Najwyższej Izby Kontroli Bogdana Skwarkę.
Członkowie komisji pytali szefa PKW, czy 16 kwietnia 2020 roku istniał jakikolwiek przepis przewidujący głosowanie korespondencyjne dla wszystkich obywateli. Marciniak zwrócił uwagę, że ustawa z dnia 6 kwietnia 2020 roku została jedynie przyjęta przez Sejm. - Pełnej drogi legislacyjnej nie przeszła, nie została ogłoszona w Dzienniku Ustaw. Także tutaj odpowiedź jest jednoznaczna, że w tym okresie nie istniały podstawy prawne do wydania decyzji - zaznaczył Marciniak.
Na pytanie, czy ktoś z polityków ówczesnej partii rządzącej konsultował się z kimś z PKW w sprawie przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych 10 maja 2020 roku, Marciniak odparł: - W moim przypadku nie. Natomiast - jak dodał - "na tyle, co się orientuję to również z pozostałymi członkami PKW nie były przeprowadzane żadne konsultacje związane chociażby z tą ustawą z dnia 6 kwietnia".
Szef PKW: Gowin zadzwonił i spotkał się ze mną
Dopytywany, czy jakieś inne kwestie były konsultowane z PKW dotyczące działań legislacyjnych w sprawie tych wyborów, szef PKW powiedział, że "jeżeli chodzi o działania legislacyjne, to nie było tego typu spotkań". - Raz tylko na początku bodajże kwietnia (2020 r.) zadzwonił pan wicepremier Jarosław Gowin do sekretariatu Krajowego Biura Wyborczego, że chciałby się spotkać z przewodniczącym PKW. I była kwestia, czy można przekazać numer telefonu. Powiedziałem, że nie ma przeszkód, można przekazać. I wówczas pan wicepremier zadzwonił i spotkał się ze mną - przekazał Marciniak.
Marciniak pytany, czy PKW w jakikolwiek sposób protestowała, bo jednak odbierano jej wówczas część uprawnień, podkreślił że 26 lub 27 marca 2020 roku, kiedy przyjęto już zawiadomienia 40 komitetów wyborczych, które chciały zgłosić kandydata w wyborach na prezydenta, mając na uwadze sytuację epidemiologiczną, PKW zwróciła się z apelem do wszystkich organów władzy, administracji publicznej i komitetów wyborczych "o to, by mając na uwadze zdrowie i życie wyborców oraz dobro RP współdziałały ewentualnie w kwestii określenia zasad przeprowadzenia wyborów".
Dodał, że PKW 7 kwietnia 2020 roku ponowiła ten apel, który - jak mówił - "był opublikowany na naszej stronie internetowej". - Także był powszechnie znany - zaznaczył.
Marciniak: przeprowadzenie wyborów 10 maja było nierealne
Pytany, czy PKW lub KBW w jakimkolwiek zakresie kontrolowało działanie Poczty Polskiej bądź Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, Marciniak powiedział, że "zarówno PKW, jak również KBW nie podejmowało żadnych czynności w stosunku do Poczty Polskiej, jak również Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych".
Na pytanie, skąd PKW dowiadywała się o działaniach rządzących w sprawie organizacji wyborów korespondencyjnych, skoro nikt się z nimi nie konsultował w tej sprawie, przewodniczący Komisji odparł, że najczęściej z mediów. - Ewentualnie mam taki nawyk, że codziennie sprawdzam stronę Rządowego Centrum Legislacyjnego, Dziennik Ustaw i Monitor Polski. I w ten sposób staram się być na bieżąco z przepisami, które obowiązują - zaznaczył Marciniak.
Szef PKW powiedział też, że według niego nierealne było przeprowadzenie wyborów prezydenckich 10 maja 2020 roku. - Zresztą Państwowa Komisja Wyborcza w dniu 5 kwietnia, jak i 7 kwietnia wyraźnie stwierdziła, że takich możliwości przeprowadzenia wyborów na podstawie tej szczególnej ustawy nie ma i pod względem organizacyjnym, i pod względem prawnym - podkreślił Marciniak.
Dyrektor w NIK o zawiadomieniach do prokuratury
Wcześniej przed komisją zeznawał dyrektor Departamentu Administracji Publicznej Najwyższej Izby Kontroli. Bogdan Skwarka przeprowadzał kontrolę NIK dotyczącą przygotowań do wyborów korespondencyjnych prezydenta RP. Raport z tej kontroli zaprezentował prezes NIK Marian Banaś w maju 2021 roku.
Według NIK nie było podstaw prawnych do tego, żeby Prezes Rady Ministrów wydawał jakiekolwiek polecenia Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych związane z wykonaniem i realizacją wyborów prezydenckich 10 maja 2020 roku. Izba skierowała też wówczas do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z organizacją wyborów przez zarządy Poczty Polskiej i PWPW.
Pytany, dlaczego NIK wszczęła tę kontrolę Skwarka wyjaśnił, że do NIK o przeprowadzenie takiej kontroli zwrócili się obywatele niebędący parlamentarzystami i grupa parlamentarzystów. - My traktujemy wszystkie te wnioski o przeprowadzenie kontroli, skargi które napływają bardzo poważnie. I doszliśmy do wniosku, że jednak z racji i doniesień prasowych, i różnego rodzaju wagi podniesionych argumentów zarówno przez parlamentarzystów, jak i przez inne osoby, które do nas pisały zaistniała konieczność podjęcia takiej kontroli - powiedział Skwarka.
Pytany o wnioski z tej kontroli, świadek odparł, że konsekwencją tych wniosków były zawiadomienia do prokuratury. - Złożyliśmy pięć zawiadomień do prokuratury, czyli przeciwko byłemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, przeciwko byłemu szefowi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michałowi Dworczykowi - jako jedno zawiadomienie, przeciwko byłemu ministrowi Aktywów Państwowych Jackowi Sasinowi i podsekretarzowi stanu w ministerstwie Aktywów Państwowych - jako drugie zawiadomienie. Jeśli chodzi o MSWiA to dotyczyło ono byłego ministra Mariusza Kamińskiego, a jeśli chodzi o PWPW i Pocztę Polską to dotyczyły zarządu PWPW i Poczty Polskiej - zaznaczył świadek.
Dopytywany, czy prokuratura wszczęła dochodzenie w tych sprawach, Skwarka odpowiedział, że "prokuratura w żadnej z tych spraw nie wszczęła postępowania". - My składaliśmy zażalenia co do postanowień prokuratury, natomiast prokuratura we wszystkich tych przypadkach odmówiła wszczęcia śledztwa - powiedział.
Na pytanie, czy któraś z tych spraw jest jeszcze prowadzona, świadek powiedział, że "jeszcze jest sprawa prowadzona, dlatego że w jednej sprawie dotyczącej Poczty Polskiej sędzia nie zgodził się ze stanowiskiem prokuratury i nie utrzymał w mocy odmowy wszczęcia śledztwa i skierował sprawę z powrotem do prokuratury".
Skwarka: Poczta Polska wypłaciła zaliczki bez umowy
16 kwietnia 2020 roku ówczesny premier Mateusz Morawiecki wydał decyzję zobowiązującą PWPW do podjęcia działań przygotowujących wybory korespondencyjne. Decyzja ta zobowiązywała m.in. ministra spraw wewnętrznych i administracji do podpisania umowy z PWPW na wydrukowanie pakietów wyborczych, a szefa MAP do podpisania umowy z Pocztą Polską. MSWiA umowy nie podpisało, bo jak twierdził były doradca byłego szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego Wiktor Klimiuk, do PWPW wysłano zamówienie Poczty Polskiej (24 kwietnia 2020 r.). Na realizację tego zamówienia również nie została zawarta umowa.
Klimiuk zeznał wcześniej podczas posiedzenia komisji śledczej, że zarząd PWPW rozpoczął realizację zamówienia Poczty Polskiej na druk pakietów wyborczych, w związku z tym umowa została zawarta, mimo że nie była podpisana.
Skwarka powiedział w środę, że w wyniku kontroli NIK stwierdzono, że PWPW przesłała do gabinetu ówczesnego ministra (spraw wewnętrznych i administracji) projekt umowy, ale nie dostała żadnej odpowiedzi, co z tą umową zrobić. Pytany, czy zlecenie Poczty Polskiej na wydruk kart przez PWPW było przedmiotem kontroli NIK, Skwarka odparł, że tak, ale było to zlecenie, a żadnej umowy między PWPW a Pocztą Polską nie było. - Minister Kamiński (ówczesny szef MSWiA) powołuje się w swoich wyjaśnieniach, że nie potrzebował podpisywania umowy z PWPW, bo była zawarta umowa między Pocztą Polską a PWPW. W aktach kontroli stwierdzono, że nie podpisano umowy między PWPW a Pocztą Polską, z wyjątkiem tego zlecenia - dodał.
Skwarka mówił też przed komisją, że - aby Poczta Polska mogła podjąć działania - PWPW musiało wydrukować karty. - Między PWPW a firmą zewnętrzną była zawarta umowa na wydrukowanie kart, natomiast Poczta Polska zawarła, może ustną, ale na pewno nie pisemną, umowę z dwoma firmami. Tym dwóm podmiotom Poczta Polska wypłaciła zaliczki bez umowy. Umowa między tymi dwoma firmami a Pocztą Polską została podpisana 5 maja, a konfekcjonowanie kart zaczęto już w kwietniu - zaznaczył.
Jak dodał, Poczta Polska zabiegała, by podpisać umowę z MAP; wysłała do ministra aktywów państwowych projekt umowy i kilka kalkulacji. - W raporcie NIK stwierdziliśmy, że niezawarcie umowy nie było z winy Poczty Polskiej - podkreślił Skwarka. Jak wyjaśnił, "najpierw MAP negocjował, potem projekt trafił to do prokuratorii generalnej, która go przetrzymała, a później PKW wydała uchwałę, że wybory się nie odbędą".
Skwarka o naruszeniu przepisów prawnych przez Morawieckiego
Skwarka pytany był też, dlaczego MSWiA i MAP nie zawarły umów z PWPW i Pocztą Polską - mimo decyzji premiera - oraz czy, według niego, ówcześni ministrowie Jacek Sasin i Mariusz Kamiński "celowo umyli ręce".
Według świadka ówczesny dyrektor generalny MAP powiedział, że decyzja premiera wzbudzała wątpliwości. - W wystąpieniu NIK wskazujemy, że dyrektor ten miał prawne możliwości, aby zweryfikować swoje wątpliwości, albo zaskarżyć tę decyzję. Zamiast to zrobić, przystąpił do realizacji decyzji, pisząc, że jest gotowy do zawarcia umowy - powiedział. Jak dodał, nie wie, czy nie zawarcie umowy między MSWiA a PWPW było działaniem celowym.
Pytany, czy działania Poczty Polskiej naraziły spółkę na szkodę, odpowiedział, że NIK złożyła do prokuratury zawiadomienie wskazujące, że Poczta nie podpisała umów i nie miała żadnych gwarancji, że te środki zostaną zwrócone. Jego zdaniem "jeżeli ktoś chce coś robić, a ktoś nie chce podpisać danej umowy, to jest czas, aby wystąpić do premiera, żeby powiedział jaki minister jest zobowiązany, aby ją podpisać".
Skwarka został też zapytany przez szefa komisji Dariusza Jońskiego (KO), czy organizacja i przygotowanie wyborów korespondencyjnych 10 maja 2020 roku na podstawie decyzji Prezesa Rady Ministrów była zgodna z prawem. Świadek odparł, że decyzja ta "naruszała obowiązujące przepisy prawne". - Czyli była niezgodna z prawem, naruszając przepisy prawne w postaci wyłączenia stosowania, decyzją administracyjną, przepisów rangi ustawowej - powiedział Skwarka.
Joński o możliwych wnioskach do prokuratury
Joński pytany był przez dziennikarzy o wnioski wynikające z przesłuchania Skwarki. - Nie było podstaw prawnych do tego, by przeprowadzić wybory korespondencyjne do dnia 8 maja - to po pierwsze. Po drugie nie było podstaw prawnych do tego, żeby wydawać jakiekolwiek pieniądze, a wydano grubo ponad 70-80 milionów złotych. I to, co jest chyba najważniejsze, to to, że Prezes Rady Ministrów nie miał prawa do wydania decyzji administracyjnej ogłaszając wybory korespondencyjne - powiedział szef komisji.
Joński zwrócił uwagę, że politycy PiS próbują podważać wiarygodność świadków, "że się nie znają na prawie". - Niezależnie czy jest pandemia, czy pandemii nie ma, to trzeba przestrzegać prawa i ta komisja jest właśnie o tym - zaznaczył poseł KO. Dodał, że kontrolerzy NIK przeprowadzili kontrolę i stwierdzili, że "że po prostu złamano prawo".
Joński po zakończeniu posiedzenia mówił, że komisja dowiedziała się od szefa PKW, że na żadnym etapie legislacyjnym w Sejmie i prac rządu nie był konsultowany. - Jedynie w Senacie pan przewodniczący był zapytany o zdanie, a tak to po prostu politycy zmieniali prawo, zabierali kompetencje PKW, przekazywali je do Poczty Polskiej i PWPW, nawet nie informując. Okazuje się, że szef PKW dowiadywał się, krótko mówiąc, o wszystkim z mediów - powiedział Joński.
Pytany, czy pojawią się jakieś wnioski do prokuratury, przekazał, że 24 maja komisja zamierza skończyć prace. - Taki jest harmonogram na dzisiaj. Następnie pojawi się raport i przy raporcie jest wysoce prawdopodobne, że te wnioski do prokuratury się pojawią - oświadczył poseł KO.
Wybory prezydenckie, zgodnie z zarządzeniem marszałek Sejmu z lutego 2020 roku, miały się odbyć 10 maja 2020 roku w formule głosowania korespondencyjnego z powodu epidemii COVID-19. Jednak 7 maja Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że ponieważ obowiązująca regulacja prawna pozbawiła PKW instrumentów koniecznych do wykonywania jej obowiązków, głosowanie 10 maja 2020 roku nie może się odbyć. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca (I tura), a głosowano w lokalach wyborczych.
Źródło: PAP