Dowiedziałem się z dzisiejszej prasy, że spotkanie z Donaldem Tuskiem było "tajne", choć odbywało się w gabinecie premiera - tak o spotkaniu z szefem rządu pisze na swoim blogu Leszek Miller.
Były premier ironizuje: „rzeczywiście wszedłem tam głęboką nocą przebrany za kominiarza z życzeniami świątecznymi w torbie". W jego opinii "kurtuazyjna rozmowa obecnego i byłego premiera urosła do rangi sensacji". Świadczy to - według niego - o skali spustoszeń, jakie dokonały się ostatnio w polskiej polityce. Miller zastanawia się również jakiego "wsparcia może szukać u mnie szef rządu"? - Jeśli już to chyba odwrotnie – kończy swój wpis były szef rządu.
Skąd tak ironiczna reakcja Millera? "Dziennik" napisał dziś, że spotkanie odbyło się w wielkiej tajemnicy. A Miller miał doradzać Tuskowi, jak ułożyć sobie relacje z prezydentem.
W kancelarii premiera pan premier Donald Tusk spotkał się z panem Leszkiem Millerem Tomasz Arabski
Rozmowa odbyła się w cztery oczy i trwała około godziny. Spotkanie, choć było oficjalne, otoczone zostało tajemnicą. O spotkaniu nie mieli pojęcia współpracownicy Tuska. Nie wie o nim na przykład nic minister Julia Pitera. - Byłam wczoraj w kancelarii prawie cały dzień. Ale nic nie wiem o spotkaniu. Nie widziałam tam Millera - mówi zdziwiona Pitera. I dodaje: - To dziwne, że jeżeli do spotkania doszło, to nikt z pracowników kancelarii o tym nie mówił. Przecież Miller jest rozpoznawalny i jeśli był w kancelarii, to na pewno ktoś go musiał widzieć.
W spotkanie nie chce wierzyć poseł PO Janusz Palikot. - To niemożliwe. Znam pana premiera. Nie wierzę, że spotkał się z panem Millerem, bo niby po co? - pyta Palikot.
Spotkanie w cztery oczy
To niemożliwe. Znam pana premiera. Nie wierzę, że spotkał się z panem Millerem, bo niby po co? Janusz Palikot
Dość enigmatycznie o spotkaniu mówi też Miller. Były premier przyznaje jedynie, że rozmawiał z Tuskiem o bieżącej sytuacji politycznej. Politycy rozmawiali też o relacjach między premierem Tuskiem a prezydentem Lechem Kaczyńskim. Miller opowiadał Tuskowi o swoich szorstkich relacjach z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, kiedy Miller był premierem.
To dziwne, że jeżeli do spotkania doszło, to nikt z pracowników kancelarii o tym nie mówił. Przecież Miller jest rozpoznawalny i jeśli był w kancelarii, to na pewno ktoś go musiał widzieć Julia Pitera
W podobnej sytuacji, w jakiej jest dziś Tusk, był kiedyś Miller. Jako premier też miał otwarty konflikt z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. I też chodziło głównie o politykę zagraniczną. W ostatnim czasie rozstrzygała się kwestia tego, kto ma pojechać 13 grudnia na szczyt do Lizbony, by podpisać unijny traktat reformujący: Tusk czy Kaczyński. Pojadą obaj, ale traktat podpisze premier.
Podobnie było, gdy Polska przystępowała do Unii. Tuż przed szczytem w Atenach w kwietniu 2003 r., na którym miał być podpisany traktat akcesyjny, do ostrego sporu doszło pomiędzy premierem Millerem a prezydentem Kwaśniewskim o to, kto ma tam pojechać, i kto ma podpisać dokument. W rezultacie pojechali obaj, ale to Miller podpisał traktat.
Źródło: Dziennik.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24