- Nie będzie likwidacji kopalń. Protest pokazał Polsce i Polakom, że schylanie głowy się nie opłaca. Pokazaliśmy, że tutaj na Śląsku w ciula nie daliśmy się zrobić - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN 24 Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”. Politycy, będący także gośćmi programu, dyskutowali z kolei, ile w Ewie Kopacz jest z Margaret Thatcher.
Sygnatariusz porozumienia, Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” podziękował w "Faktach po Faktach" górnikom i wszystkim mieszkańcom Śląska, za to co zrobili dla swoich kopalń. - To dzięki ich determinacji udało się podpisać tak dobre porozumienie. Ci ludzie odnieśli sukces - powiedział.
"Kopalnie znajdą inwestorów"
Przekazał, że oznacza ono, iż nie będzie procesu likwidacji. - Spółka Restrukturyzacji Kopalń, która do tej pory kojarzyła się z likwidacją, będzie takim swoistym czyśćcem dla tych kopalń - mówił.
Jak wyjaśnił, te w najsłabszej sytuacji będą musiały przejść procesy naprawcze. Po nich znajdą swoich inwestorów. Także pracownicy będą mogli założyć spółki pracownicze. Kolorz dodał, że dwie z kopalń przechodzą pod grupę Węglokoks. - Wszystko wskazuje na to, że inwestorem jednej z nich będzie spółka z sektora energetycznego. Nie ma jeszcze inwestora dla jednej z czterech kopalni, która miała być przeznaczona do likwidacji. - Nie jest wykluczone, że po tym głębokim procesie restrukturyzacji taki inwestor się znajdzie - dodał związkowiec.
"Czeka nas dużo pracy i wyrzeczeń"
Szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” stwierdził, że żałuje, iż programu naprawczego KW nie udało się spisać w normalnych warunkach. - Nie rozmawialiśmy ani w trybie konsultacji, ani opinii - powiedział. - Nikt wcześniej nas nie słuchał jako związków zawodowych, gdzie mieliśmy bardzo dobre propozycje programów, włącznie z prywatyzacją chociażby Kompanii Węglowej - dodał.
Przyznał, że w ramach procesów naprawczych czeka dużo pracy i wyrzeczeń. Zapewnił jednak, że z czterech kopalń, które przejdą program naprawczy nikt nie straci pracy i nie zostanie bez środków do życia. - W najgorszym wypadku pracownicy będą mogli skorzystać z osłon socjalnych. Wprowadziliśmy w tym porozumieniu dodatkowy element, tzw. trzyletnie urlopy przedemerytalne - wyjaśnił. Kolorz odniósł się również do stwierdzenia Piotra Dudy, szefa "Solidarności", według którego dla rządu to była lekcja pokory. - Gdyby nie było ogłoszenia telewizyjnego premier o likwidacji kopalń, nie byłoby takiego protestu. Pani premier zrobiła zasadniczy błąd. Nie wiem, kto ją do tego skłonił - dodał.
Jak powiedział, protest pokazał Polsce i Polakom, że schylanie głowy się nie opłaca. - Pokazaliśmy, że tutaj na Śląsku w ciula nie daliśmy się zrobić - dodał.
"Dobrze, że premier zeszła z drogi Thatcher"
W "Faktach po Faktach" o podpisanym porozumieniu dyskutowali także politycy. Zdaniem Pawła Zalewskiego z PO, porozumienie to wielki sukces strony związkowej oraz strony rządowej z premier Ewą Kopacz na czele - Widać wyraźnie, że przejęła przywództwo - powiedział. Stwierdził, że premier nie jest Margaret Thatcher, do której była w ostatnich dniach porównywana. - Ona nie chce iść na konflikt z kimkolwiek. Chce z wszystkimi rozwiązywać problemy. Pokazała, że może i skutecznie je rozwiązuje. Najpierw z lekarzami, teraz z górnikami - ocenił Zalewski. Nie zgodził się z nim Krzysztof Gawkowski z SLD, którego zdaniem bez wątpienia to górnicy powinni czuć się usatysfakcjonowani. - To oni są dzisiaj zwycięzcami konfliktu, który wykreowała premier - stwierdził.
Odnosząc się do stwierdzenie Pawła Zalewskiego, że Kopacz nie chce iść drogą Margaret Thatcher stwierdził: "dobrze, że zeszła z tej drogi". Dodał, że jeszcze kilka dni temu uparcie nią podążała chcąc przeforsować ustawę.
Autor: js//rzw / Źródło: tvn24