Koło Polskie Sprawy to niezależny byt. Nadal jest alternatywą dla PiS - przekonywał poseł tego koła Zbigniew Girzyński. Jego ugrupowanie podpisało porozumienie z rządzącymi, a Agnieszka Ścigaj objęła funkcję ministra. - Chcemy realizować konkretne projekty, które są absolutnie niezbędne w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę - mówił w "Jeden na jeden" w TVN24.
W środę przewodnicząca koła Polskie Sprawy Agnieszka Ścigaj została powołana na funkcję ministra członka Rady Ministrów, ma się zająć "integracją społeczną". Przekazała, że współpracę z rządem "w zakresie bezpieczeństwa i przeciwdziałania destabilizacji państwa" zakłada porozumienie pomiędzy kołem Polskie Sprawy a PiS. Koło Polskie Sprawy tworzyły cztery osoby, po decyzji Ścigaj odszedł z niego Paweł Szramka.
Girzyński: Polskie Sprawy to niezależny byt
Jeden z trojga pozostałych posłów - Zbigniew Girzyński - był w piątek gościem "Jeden na jeden" w TVN24.
- Nasze koło podpisało porozumienie z PiS jako byt niezależny - skromny, mniejszy, mający w związku z tym słabszą pozycję. W ramach tego porozumienia chcemy realizować konkretne projekty, które wydaje nam się, że w sytuacji, w jakiej znalazła się Polska po 24 lutego (rozpoczęciu rosyjskiej agresji na Ukrainę - red.), są absolutnie niezbędne i będą służyły poprawie naszej sytuacji w zakresie bezpieczeństwa - mówił.
Girzyński był pytany o słowa, które wypowiedział jeszcze przed powstaniem koła Polskie Sprawy. Mówił wtedy, że będzie chciał stworzyć "alternatywę dla PiS". - I to się nie zmieniło, ta alternatywa jest i będzie budowana w oparciu o te same środowiska - przekonywał. - W sytuacji takiej, jaką mamy obecnie, możemy pomóc i wspierać polski rząd, bo ten rząd broni jednak naszego państwa - dodał poseł.
- Wiele rzeczy - to się nie zmieniło - było krytycznie przeze mnie postrzeganych. I nadal są - powiedział Girzyński. Zaznaczył jednak, że sytuację zmieniła rosyjska agresja na Ukrainę. - Jesteśmy państwem przyfrontowym, obrywamy w wymiarze ekonomicznym, politycznym, jak i wojskowym - powiedział gość TVN24.
Girzyński stwierdził, że utworzenie przez niego koła Polskie Sprawy spowodowało, że "wymusił to, że PiS musiał się otworzyć na nowe środowiska i na nowe spojrzenie na politykę". - Samodzielną większość stracił i dzisiaj musi to uwzględniać. To jest realny wpływ na politykę, który można mieć, nawet jeśli się jest niewielkim ugrupowaniem politycznym - podkreślał.
Girzyński: będziemy zmuszać PiS do przyjmowania proprzedsiębiorczych rozwiązań
- Albo się realizuje program prawicowy, o umiarkowanie liberalnych założeniach, albo się jest partią socjalną. PiS będzie stał przed takim wyborem - stwierdził Girzyński. - My będziemy robić wszystko, byśmy byli albo alternatywą do takiej wizji państwa, albo zmuszali PiS do tego, by przyjmował rozwiązania proprzedsiębiorcze i prowolnościowe - zapowiedział.
Wskazywał, że "na szczęście trzykrotnie były już zmieniane założenia tak zwanego Polskiego Ładu, które liberalizują ten system" i dzięki temu "z całą pewnością zostało powstrzymane" dążenie PiS-u w stronę socjalizmu. - Między innymi dlatego, że Prawo i Sprawiedliwość nie miało większości, by dalej forsować takie rozwiązania - mówił.
Girzyński: ci, którzy mówią, że inflacja to wina Glapińskiego, mówią nieprawdę
Girzyński, razem z PiS, głosował za powołanie Adama Glapińskiego na kolejną kadencję prezesa NBP. Był pytany w TVN24, czy nie ma poczucia, że działania Glapińskiego doprowadziły do wysokiej inflacji i drożyzny, z którą mierzą się Polacy. - Inflacja w Polsce nie ma podłoża monetarnego. Ci wszyscy, którzy w ramach zwykłej walki politycznej wskazują, że to wszystko to wina NBP i prezesa Glapińskiego mówią po prostu nieprawdę, to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością - przekonywał. Jego zdaniem źródeł inflacji jest "przede wszystkim zerwanie łańcucha dostaw". - To przerwanie jest wynikiem z jednej strony koszmarnej polityki lockdownowej, którą przyjął cały świat, co zachwiało światową gospodarką, i potem na to się nałożyły kwestie dotyczące kolejnych problemów z łańcuchami dostaw, które są wynikiem wojny - mówił.
Girzyński o "ideologizującym" Tęczowym Piątku
W internetowej części programu Girzyński został zapytany o swoją interwencję wobec Magdaleny Kozery, dyrektorki LXXV Liceum Ogólnokształcącego imienia Jana III Sobieskiego w Warszawie.
Girzyński chce - jak czytamy w treści wnioski z 30 maja, zacytowanego przez "Gazetę Wyborczą" - jej odwołania "w imieniu zbulwersowanych rodziców" z powodu "udokumentowanych przypadków deprawowania młodzieży tej placówki oświatowej poprzez inicjowanie i tolerowanie na terenie szkoły akcji typu Tęczowy Piątek lub odrębna toaleta dla tzw. transpłciowych, niebinarnych i nieokreślających się dzieci".
- Zwrócili się do mnie rodzice, którzy mają dzieci w tej szkole, z prośbą o pomoc, że są tam podjęte działania ideologizujące. Ja jestem przeciwnikiem tego typu działań i zawsze (interweniuję - red.), jeżeli są rzeczy, które uważam, że w sposób zły zmieniają rzeczywistość - odparł.
Dopytywany, co jest złego w Tęczowym Piątku, poseł powtórzył, że to "ideologizacja młodzieży". - Szkoła jest po to, aby kształcić mądrych i tolerancyjnych ludzi - utrzymywał. Według niego tego typu działania "nie mają nic wspólnego z tolerancją". - Są próbą ideologizacji - powiedział raz jeszcze.
- W tych tak zwanych Tęczowych Piątkach jest próba za wszelką cenę ideologizacji młodzieży. Szkoła nie jest po to, żeby ideologizowała, tylko po to, aby młodzież kształciła - mówił dalej.
Girzyński w trakcie wypowiedzi był kilkukrotnie pytany, w jaki sposób Tęczowy Piątek może "ideologizować" uczniów. Nie precyzował, o jakie konkretne przykłady mu chodzi.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24