Dwie kobiety i mężczyzna napadają turystów na szlakach Gubałówki - w biały dzień.
Scenariusz napadów jest podobny: napastnicy siedzą na polance, i gdy turyści ich mijają, zaczepiają, szarpią, biją, wyrywają plecaki i uciekają. Z kolejnymi atakami bandyci stają się coraz bardziej agresywni: podczas dwóch pierwszych napadów ograniczyli się jedynie do szarpania i popychania, ale ostatnio jedna z napadniętych kobiet dostała pięścią w twarz.
Zakopiańska policja, która od kilku już dni intensywnie szuka grupy, patroluje teren, przesłuchuje świadków i próbuje sporządzić rysopis przestępców. - Apelujemy do turystów wybierających się w rejon Gubałówki, by zachowali szczególną ostrożność - ostrzega Monika Kraśnicka-Broś, rzecznik prasowy zakopiańskiej policji. Jeżeli ktoś zauważy trzy osoby w wieku ok. 25 lat siedzące na trawie bez żadnych plecaków czy toreb, niech natychmiast dzwoni na policję.
Turyści, którzy są ostrzegani o przestępczej grupie, dosyć sceptycznie podchodzą do tych informacji. - Proszę popatrzeć na ścieżkę, przecież wędrują nią całe tłumy - rodzice z małymi dziećmi, wycieczki, grupy. Jedni schodzą, drudzy wchodzą. To niby jak mieliby tu napadać? Może gdzieś z dala od szlaku, może w nocy? - mówią. - Kobiety napadają? No niechby na mnie napadły! Już ja bym im pokazał! - śmieje się starszy turysta z Krakowa.
W czasie pierwszego napadu turyści z Bogatyni stracili aparat fotograficzny, telefon komórkowy, karty kredytowe (straty - ok. 1000 zł), podczas drugiego - turyści ze Skarżyska-Kamiennej stracili rzeczy za ok. 2 tys. zł. Trzy turystki napadnięte w ostatnią niedzielę w rejonie Furmanowej miały w plecakach rzeczy osobiste, dokumenty, pieniądze i telefony komórkowe. Straty - ok. 1500 zł.
Źródło: Gazeta Krakowska
Źródło zdjęcia głównego: TVN24