Związek Nauczycielstwa Polskiego ocenił, że Joanna Kluzik-Rostowska, która ma zostać nowym ministrem edukacji powinna lepiej promować reformę polegającą na obniżeniu wieku szkolnego do 6 lat. Natomiast zapowiedź kontynuacji tych działań skrytykowało Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców.
- Nie ulega wątpliwości, że Joanna Kluzik-Rostkowska jest osobą spoza branży, co może być wartością dodaną, bo nie jest ona skażona naleciałościami związanymi np. z pracą nauczyciela. Choć z drugiej strony to może być dla niej obciążeniem, ponieważ może powodować, że nowa pani minister za każdym razem będzie musiała podejmować decyzje na podstawie tego, co podpowiada jej urzędnik - mówi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Absurdy polskiej oświaty
Zaznaczył też, że Kluzik-Rostkowska jako rodzic trojga dzieci musi nieźle znać dobre i złe strony polskich szkół. - Na pewno nie raz miała okazję spotkać się z absurdami polskiego systemu oświaty i może będzie skłonna do dyskusji o tym, jak bardzo dziecko jest przeciążone obowiązkami szkolnymi - powiedział Broniarz.
Prezes ZNP zaznaczył, że oczekuje spotkania z nową minister edukacji, podczas którego jasno określi, jakie projekty MEN będzie kontynuować. - Uważam, że potrzebna jest lepsza promocja edukacji szkolnej od szóstego roku życia, ale chcielibyśmy także, co chcę wyraźnie podkreślić, żeby MEN miał pomysł na wsparcie samorządów w zakresie edukacji przedszkolnej - powiedział Broniarz.
Krytyka za słowa o sześciolatkach
W środę Kluzik-Rostkowska podkreśliła, iż "nie ma żadnych wątpliwości, że polskie dzieci są wystarczająco mądre i dojrzałe, aby zacząć szkołę w wieku lat sześciu". Tomasz Elbanowski ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, które zebrało prawie milion podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum edukacyjnego uznał te słowa za niepokojące.
- Dwie poprzednie panie minister obniżały wiek szkolny wbrew oporowi społeczeństwa i oporowi rzeczywistości i nic dobrego z tego nie wyszło. Kluzik-Rostkowska zadeklarowała, że doprowadzi do szczęśliwego końca kwestię pójścia sześciolatków do szkół. Nowa minister nawet jeśli nie miała dotąd wiele do czynienia z edukacją, na pewno zdążyła się zorientować, że reformy nikt nie kocha, a rodzice zrobią wszystko, żeby mieć wolny wybór w sprawie swoich dzieci. Uszanowanie ich woli to jedyny możliwy happy end – mówił Elbanowski.
Szkoły niegotowe na przyjęcie sześciolatków?
Z nową szefową ministerstwa edukacji chce rozmawiać Ryszard Proksa, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność".
- Nie mówimy, że sześciolatki nie nadają się w Polsce do szkół, tylko mówimy, że szkoły nie są na nie wystarczająco przygotowane. Minister powinna ponadto skoncentrować się na obowiązkowym przedszkolu dla cztero- i pięcioletnich maluchów – uważa Proksa.
Autor: msz//kdj / Źródło: PAP