Czy Edmund Klich jest agentem? - To pytanie jest bardzo zasadne - uważa Zbigniew Girzyński z PiS. Poseł w ten sposób w "Kawie na Ławę" w TVN24 skomentował stanowisko byłego akredytowanego przy MAK. Uważa on, że doniesienia o tym, że głos w kokpicie TU-154 nie należał do gen. Andrzeja Błasika, jak uważano dotychczas, "nie zmieniają istoty" sprawy.
"Rzeczpospolita" kilka dni temu podała, że tuż przed katastrofą słowa, które nagrała czarna skrzynka miał wypowiadać nie Błasik, a drugi pilot tupolewa mjr Robert Grzywna. Tak ma wynikać z ustaleń biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dr. Jana Sehna w Krakowie. W poniedziałek w tej sprawie odbędzie się konferencja Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Transmisja w tvn24.pl.
Były akredytowany przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym Edmund Klich stwierdził, że jeśli doniesienia się potwierdzą, "to porządkuje pewne sprawy, ale istoty nie zmienia". Z kolei rzecznik rządu Paweł Graś powiedział, że "nie ma znaczenia, czy w kokpicie tupolewa był generał Błasik, czy nie – ofiarom katastrofy nie przywróci to życia".
Girzyński czeka na wnioski karne
Według Zbigniewa Girzyńskiego informacje ws. Błasika "z całą pewnością podważą fundamenty", zarówno raportu MAK, jak i Millera. - Liczenie, że w tej materii pomogą nam Rosjanie jest przykładem skrajnej naiwności. W tej materii oni nie chcą nam pomóc, wręcz odwrotnie. Mam nadzieję, że kiedyś służby polskiego kontrwywiadu - bo, że zrobią to dzisiaj, już nie wierzę - wyjaśnią, ile w tej sprawie było celowej dezinformacji i gry, także agenturalnej rosyjskiej strony - mówił.
Na pytanie, jak odnosi się do twierdzenia Klicha, który nadal obstaje przy tym, że Błasik przebywał w kokpicie, Girzyński odpowiedział: - To jest jeden z tych aspektów, które powinien wyjaśnić polski kontrwywiad.
Dopytywany czy jego zdaniem Klich jest jakimś agentem, odparł: - To pytanie jest bardzo zasadne.
Poseł PiS liczy, że sprawa katastrofy smoleńskiej zostanie kiedyś wyjaśniona. Dlatego chciałby powołać specjalną, sejmową komisję śledczą. Nie wierzy jednak, by stało się to za tej kadencji parlamentu. - Całkowicie podzielam opinię pani mecenas Małgorzaty Wassermann (córki zmarłego w katastrofie Zbigniewa Wassermanna-red.), która jest uznanym i wziętym adwokatem, że prędzej czy później w tej sprawie pojawią się zarówno wnioski karne i wnioski dotyczące Trybunału Stanu - dodał.
"Życia nie przywróci, ale prawdy chcemy się dowiedzieć"
Z pracy byłego akredytowanego przy MAK zadowolony nie jest także Eugeniusz Kłoptek z PSL. - Bardzo dużo na swojej wiarygodności pan pułkownik Klich w moich oczach stracił już dawno - przyznał.
Poseł również przyznał rację Girzyńskiemu mówiąc, że jeśli doniesienia, jakoby głos w kokpicie nie należał do gen. Błasika potwierdzą się, to podważą one "nawet raport Anodiny".
Bo w świat poszedł jeden przekaz: pijany generał, dowódca sił powietrznych zmusił załogę do lądowania. Eugeniusz Kłopotek
Kłopotek skrytykował ponadto słowa rzecznika rządu Pawła Grasia, który powiedział, że "nie ma znaczenia, czy w kokpicie tupolewa był generał Błasik, czy nie – ofiarom katastrofy nie przywróci to życia". - Życia nie przywróci, ale prawdy chcemy się dowiedzieć - mówił poseł PSL.
Patryk Jaki z Solidarnej Polski również był zdania, że bardzo ważną sprawą jest, czy głos należał do gen. Błasika. - To, czy opinia publiczna światowa i europejska będzie słyszała, o polski generałach, szefach lotnictwa, jako pijanych osobach, które naciskają na pilotów czy nie, to ma absolutnie priorytetowe znaczenie - wyjaśnił.
W podobnym tonie wypowiadał się Armand Ryfiński z Ruchu Palikota. Przypominał on, że w kokpicie nie powinno być nikogo poza pilotami.
Kwiatkowski broni raportu Millera, Kalisz każe czekać
Z dystansem nt. nowych doniesień wypowiadał się natomiast Ryszard Kalisz z SLD. - Nie wiem czy to przełom. Śledztwo prowadzi prokuratura, ona zbiera dowody - oświadczył. Poseł stwierdził, że raport Millera jest tylko jednym z dowodów w sprawie, a ekspertyza krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych będzie kolejnym.
Zaznaczył jednak, że nie można mieć zaufania do Rosjan. - Mówiłem już o tym 1,5 roku temu, kiedy został opublikowany raport Anodiny, (mówiłem) że ten raport jest intencjonalny - dodał.
Z kolei Krzysztof Kwiatkowski odnosząc się do doniesień ws. Błasika stwierdził, że ewentualne naruszenie zasady czystego kokpitu nie było główną przyczyną tragedii, a jedynie jej "elementem".
Były minister sprawiedliwości nie chciał się zgodzić z tezą, że błędem polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy stworzenie raportu, gdy nie miała jeszcze pełnych danych. - Pamiętam ten powszechny głos, który był po raporcie, jaki przedstawiła strona rosyjska, że ma być jak najszybciej polskie odniesienie - przekonywał.
I dodał: - Raport komisji Millera przypomniał i bardzo mocno rozłożył akcenty, bo wskazał na ogromną odpowiedzialność nawigatorów strony rosyjskiej, którzy popełniali błędy sprowadzając samolot. Poseł podkreślił przy tym, że w raporcie wskazano także na dwa kolejne powody katastrofy: złe warunki meteorologiczne oraz błędne decyzje polskich pilotów.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24