Materiał "Superwizjera" nie dotyczył luki vatowskiej. Dotyczył tego, czy te pieniądze, jak mówił pan premier na konwencjach wyborczych, trafiają rzeczywiście do potrzebujących – powiedział w rozmowie z TVN24 Jakub Stachowiak, współautor reportażu "Kłamstwo vatowskie", który ukazuje, jak w rzeczywistości wygląda walka z przestępczością podatkową. - Konkluzje są bardzo smutne dla państwa i smutne dla nas – dodał.
W sobotę w TVN24 został wyemitowany reportaż Ewy Galicy i Jakuba Stachowiaka "Kłamstwo vatowskie". Dziennikarze sprawdzili, jak w rzeczywistości wygląda walka z przestępczością podatkową i czy rzeczywiście z odzyskanych pieniędzy władza - zgodnie z zapowiedziami - finansuje flagowe programy społeczne.
"Konkluzje są bardzo smutne dla państwa i smutne dla nas"
W poniedziałek w TVN24 o reportażu "Superwizjera" mówił jeden z jego autorów Jakub Stachowiak. - To nie jest materiał o luce vatowskiej, to jest materiał o tym, jak państwo ściga mafie vatowskie i z tych pieniędzy państwo, na przykład ustami premiera, mówi o tym, że pieniądze zabrane przestępcom będą oddane ludziom potrzebującym i z tego będą sfinansowane programy, na przykład 500 plus, wyprawka, 13. czy 14. emerytura – powiedział.
- Konkluzje są bardzo smutne dla państwa i smutne dla nas, dla wszystkich tych, którzy z tych programów korzystają – mówił Stachowiak. Jak tłumaczył, "rzecz jest w tym, że jeżeli państwo wysyła komunikat o rozbiciu mafii vatowskiej i padają bardzo duże kwoty (…) to drugim elementem odzyskiwania tych pieniędzy jest kwota zabezpieczona".
- Załóżmy, że mamy mafię vatowską, która w zarzutach prokuratorskich ma miliard złotych. Prokuratura zabezpieczyła ich mienie, samochody, domy, zegarki, jachty – cokolwiek. Niech to będzie warte 100 milionów złotych. Na samiutkim końcu, kiedy zakończy się proces, wszyscy zostaną skazani bądź uniewinnieni, mamy kwotę odzyskaną przez Skarb Państwa. Nie zabezpieczoną, a odzyskaną – wyjaśnił.
- To są pieniądze, które powinny trafić do Skarbu Państwa. Tu jest olbrzymia dysproporcja pomiędzy miliardem na początku, a tą kwotą na końcu. Bo z naszych obliczeń, opartych na danych z Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwa Finansów, to te pieniądze odzyskane to jest 1 procent – zwrócił uwagę.
"Nie dostaliśmy odpowiedzi na pytanie, ile pieniędzy zabezpieczono"
Stachowiak odniósł się także do oskarżeń padających między innymi ze strony Prokuratury Krajowej, która zarzuciła autorom reportażu "zatajanie" informacji, których udzielono dziennikarzom w odpowiedzi na pytania.
- Porównałem dwie rzeczy. Na jednej kartce są odpowiedzi, które dostaliśmy od Ministerstwa Sprawiedliwości pół roku temu. Na drugiej kartce jest to, co wczoraj Prokuratura Krajowa wysłała do mediów. Czy te dwa dokumenty się różnią? Nie. Nie było zatajonych żadnych danych, bo to jest dokładanie ta sama informacja – zaznaczył.
Stachowiak zwrócił uwagę, że "nie dostaliśmy odpowiedzi wtedy i w tym komunikacie z Prokuratury Krajowej też nie ma odpowiedzi na pytanie, ile pieniędzy zabezpieczono z tytułu rozbicia mafii vatowskich". - Prokuratura Krajowa zasłania się decyzjami sądów. Ale z jednej strony chwali się wielkimi kwotami odzyskanymi dla Skarbu Państwa, ale ta kwota, która jest dla nas najistotniejsza, która powinna trafić do Skarbu Państwa, jest minimalna. I tej odpowiedzi nie dostaliśmy – powiedział.
"Materiał 'Superwizjera' nie dotyczył luki vatowskiej"
Premier Mateusz Morawiecki po emisji reportażu oskarżył dziennikarzy "Superwizjera" o szerzenie fake newsów. Napisał w mediach społecznościowych, że autorzy materiału "podjęli tyleż brawurową, co totalnie zafałszowaną próbę zdyskredytowania polityki fiskalnej rządów Zjednoczonej Prawicy" i zarzucał im, że "tworzą fałszywy obraz rzeczywistości".
- Materiał "Superwizjera" nie dotyczył luki vatowskiej, uszczelniania podatku VAT. Dotyczył tego, czy te pieniądze, jak mówił pan premier na konwencjach wyborczych, trafiają rzeczywiście do potrzebujących. Otóż nie – tłumaczył Stachowiak.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24