- Dajcie nam dzień, gdy będziemy mogli myśleć o tym, jak zachować młodą cerę, a nie o pokoju na świecie - apelują. Sprawdzam, kim są rówieśnicy Polski w Unii Europejskiej, rocznik 2004.
Z okazji rocznicy wejścia Polski do Unii Europejskiej przypominamy tekst z kwietnia 2022 roku.
Urodziłam się w 1987 roku. Pytana o ważne wydarzenia historyczne z mojego życia, bez mrugnięcia okiem mówię o wejściu Polski do Unii Europejskiej. 1 maja 2004 roku byłam w liceum. I długo mogę opowiadać o atmosferze święta, ekscytacji towarzyszącej temu wydarzeniu. - Ależ to było! - mogłabym zakrzyknąć. Tyle że to chyba nieprawda.
Gdy zaglądam do mojego nastoletniego pamiętniczka, okazuje się, że 1 maja 2004 roku najważniejsza była dla mnie wspólna 18-tka znajomych - Wojtka i Doroty. I złamane serce, gdy "brakło mi kogoś".
O zawodności ludzkiej pamięci niech świadczy nie tylko to, że nie pamiętam dziś, kto mi to serce wtedy złamał, ale też, że jedyne, co o wejściu do UE w tamtych dniach napisałam, to żart licealnej koleżanki, że "jakby nie patrzył, nie jesteśmy już Azjatami".
Ten infantylno-nostalgiczny wycinek z mojej przeszłości pokazuję kilkorgu spośród tegorocznych 18-latków. Rówieśnikom Polski w Unii Europejskiej. Ktoś pisze, że jest "uroczy", ktoś inny, że właśnie pożałował, iż sam nie prowadzi pamiętnika.
Bartłomiej Pasiak, licealista z Leżajska, nie zauważa mojego braku zaangażowania w tworzenie europejskiej wspólnoty i podsumowuje: - OMG, czyli w Twoim wieku nie będę pamiętać o swoich nieszczęśliwych zakochaniach?
Ale ubolewa też nad moim losem: - A Taylor Swift wtedy jeszcze nie było.
Sprawdzam. Rzeczywiście, niekwestionowana dla wielu - bez względu na wiek - królowa piosenek popowych na złamane serce, pierwszy album wydała jako 17-latka. To w 2006 roku na świat przyszła płytowa "Taylor Swift". Oni tego nie pamiętają. W żłobkach i przedszkolach jej nie puszczali. Taylor odkryli więc wiele lat później. Słyszałam, że dla niektórych nastolatków jest dziś jak starsza siostra. W końcu urodziła się w roku 1989.
Skoro nie było wtedy Taylor, to czego słuchałam? Wertuję pamiętnik.
18 lat temu ukazała się druga płyta Pezeta (rocznik 1980) "Muzyka poważna". To, że słuchałam jej namiętnie przez długie miesiące, najpierw przypomina mi, w kim się wtedy nieszczęśliwie kochałam. A potem, że to na tej płycie znalazł się kawałek "Szósty zmysł", który mógłby być hymnem mojego pokolenia.
Zwłaszcza z frazą:
W naszych starych, w których ten ustrój żył.
I wolność naszych twarzy, kiedy ten ustrój gnił.
Wolność młodych twarzy nie zdających sobie sprawy,
Co mimo wszystko ten ustrój w nich zostawił.
Wchodziliśmy do UE z bagażem doświadczeń naszych rodziców i PRL. A z czym w dorosłość wchodzi rocznik 2004 ? I czym jest dla nich ta Unia? Tego chciałam się od nich dowiedzieć.
Do rozmowy zaprosiłam oprócz wspomnianego już Bartka Pasiaka z Leżajska – Sebastiana Wazię z Zabrza, Julię Pyzińską z Dębicy, Marysię Świerczyńską z Krakowa, Jagnę Jaśkowiak z Grodziska Wielkopolskiego, Laurę Twardzik z liczących około 100 mieszkańców Puław na Podkarpaciu, Agatę Seferyńską z Warszawy, Olę Olszanowską z Chełma (w tygodniu chodzi do liceum w Lublinie).
Wszystkich znajduję na Instagramie. Facebook? Zapomnijcie. - Mamy go, ale bardziej jak… chyba tak kiedyś korzystaliście z książek telefonicznych. Tam się zbiera kontakty, ale nikt z moich znajomych nic nie publikuje - tłumaczy mi Agata.
I tak zaczyna się ta przygoda.
Starzy jak Facebook
Możemy zacząć na Facebooku. Po co skoro właściwie ich tam nie ma? - zastanawiacie się pewnie.
Bo powody, dla których ich tam nie ma - i dla których może być nam trudniej się z nimi skomunikować czy zrozumieć - łatwiej pojąć, gdy zdamy sobie sprawę, że Facebook ma… tyle lat co oni. Sama zwróciłam na to uwagę dopiero, gdy, przygotowując się do rozmów z moimi bohaterkami i bohaterami, znalazłam kartkę urodzinową, którą mogłabym podarować każdemu z nich.
Rok ich urodzenia to nie tylko rok wejścia do UE. To też rok uruchomienia Facebooka.
- Jak się dłużej zastanowię to, mam jednego kolegę, który coś tam wrzuca - mówi Agata Seferyńska. - Chociaż "kolega" to za duże słowo. Jeden chłopak, którego znam, wrzuca tam często nieśmieszne memy. Wiesz, taki boomerski humor.
Gdy pytam, czy mnie i moich rówieśników by bawiły, Agata się śmieje. - Tak, dla ciebie to chyba byłby po prostu humor.
Ale trudno jej wyjaśnić, czym różni się poczucie humoru rocznika 2004 od pokolenia urodzonego w latach 80. i wcześniej. - Nas bawią zupełnie inne rzeczy, sorry - mówi Agata. - Ten humor, do którego jestem przyzwyczajona, jest dużo bardziej absurdalny - dodaje.
Moi rozmówcy próbują mi to tłumaczyć, a jakże, memami. Generacja Zet, do której należą, (osoby urodzone po 1995 roku) nie śmieje się raczej z żartów typowych dla polskich kabaretów - jak mężczyzna przebrany za kobietę, dowcipy o tym, jak straszne rzeczy czekają cię po ślubie, czy raczej mało wybredne polityczne satyry, które podsyłają sobie osoby po 50-tce.
Lubią neologizmy: "naura" albo "eluwina" (cześć na pożegnanie i część na przywitanie), "hotuwa" (ktoś, kto świetnie wygląda), "krindżuwa" (coś żenującego). Mają czarne poczucie humoru, sarkastyczne, często śmieją się z własnych problemów psychicznych. Ich żarty są bardzo "insajderskie".
Spójrzcie i sami spróbujcie wyciągnąć wnioski:
Za dużo? Julia podpowiada coś łatwiejszego. - Lekka kraksa - rzuca przykład tego, co bawi jej rówieśników. A ja sprawdzam. Zwrot zyskał popularność wśród nastolatków, gdy użył go popularny raper (bo każde pokolenie ma swojego Pezeta!) Bedoes (ur. 1998). W sieci oglądam filmik, na którym raper, pokazując rozbite auto, rzuca zdaniem: - Lekka kraksa, można by rzec. Można by rzec: to się wyklepie. Można by rzec: lekkie wgniecenie.
- Słyszę to co najmniej pięć razy dziennie - podsumowuje Julka. O, wiem, to tak, jak my kiedyś używający słowa "masakra". Ale ja ani razu nie słyszałam wcześniej o "lekkiej kraksie". Wzdycham. I niestety, choć badam temat humoru na poważnie, im dłużej w nim siedzę, tym częściej mam ochotę odpowiedzieć (zwłaszcza gdy pytają, czy rozumiem i czy mnie bawi) - pewnie dla nich dość obciachowym - obrazkiem.
Ola mnie jeszcze pociesza: - Nie mam TikToka i nie do końca rozumiem tego, co tam ludzi bawi. Ostatnio koleżanka pokazała mi jakiś popularny filmik o dziewczynie, która robi ryż i łososia w mikrofalówce. I nie umiem ci powiedzieć, dlaczego był popularny.
A Laura dorzuca: - Mój TikTok i TikTok mojego brata to są dwa różne TikToki. Media społecznościowe, z których korzystamy, każdemu pokazują to, co lubi najbardziej. Jest miło i fajnie, ale zagrożenie jest takie, że to nas jeszcze bardziej polaryzuje, bo rzadko widzimy ludzi, którzy się od nas różnią - dodaje.
Na Facebooku nie siedzą m.in. dlatego, że niechętnie publikują w sieci informacje o sobie. A jeśli już, to w formatach, które szybko znikają, jak instagramowe stories, które po dobie przestają być widoczne dla reszty świata. Facebook jest tą "książką telefoniczną" i bywa "kalendarzem", gdzie zbiera się informacje o ważnych wydarzeniach. Nie po to, by się na nich realnie czy wirtualnie meldować, ale po to, by w ogóle o nich wiedzieć.
Specjaliści od mediów społecznościowych często zwracają uwagę, że kiedy starsi (czyli my, przykro mi) w mediach społecznościowych podtrzymują znajomości, "zetki" głównie korzystają z funkcji rozrywkowych.
I tu na scenę znów wchodzą Tik-Tok z Instagramem pod rękę.
Little Mix daje szkołę życia
- Kogo się ogląda na Tik-Toku i Insta? Łatwiej mi powiedzieć, kogo się nie ogląda - mówi Julia Pyzińska. - Kilka tygodni temu zrobiłam sobie porządek w mediach społecznościowych i przestałam obserwować konta, które mnie triggerują (prowokują, irytują - red.).
Ale Julia ma też kogoś, kogo ogląda od lat, i kto, jak sama twierdzi - odmienił jej życie. To brytyjski girlsband Little Mix, który powstał w 2011 roku w jednym z popularnych programów typu talent show.
Gdy rozmawiam z Julią pod koniec kwietnia, dziewczyna właśnie szykuje się na ich koncert pożegnalny w Szkocji. - Kończą karierę i skończy się jakiś etap w moim życiu, więc po prostu czułam, że muszę tam być - opowiada. Choć 18 lat skończy dopiero w grudniu, udało się jej przekonać rodziców, by mogła tam sama polecieć. Udało się, bo w Szkocji ma rodzinę i do najmłodszych lat często ją odwiedza.
Jestem podekscytowana, bo… wiem, co to za zespół bez używania Google!
Wspomagam się jednak wyszukiwarką, by lepiej zrozumieć, jak wpłynął na feminizm Julii. A tam artykuły: "15 razy, gdy zespół Little Mix udowodnił, że girl power żyje i ma się dobrze" (PopBuzz), "11 najbardziej feministycznych momentów Little Mix" (Independent), "Little Mix o pisaniu feministycznych hymnów: już się nie boimy" (Billboard).
- One zachęcają do walki o własne prawa, a dla mnie i dla nich to w końcu prawa kobiet, ale też o prawa mniejszości. To między innymi dzięki nim zaangażowałam się w walkę o prawa osób LGBT+ - mówi Julia. Kilka tygodni temu została koordynatorką Rankingu Szkół Przyjaznych LGBT+ na Podkarpaciu. - To nie jest łatwe, nawet dziś dostałam w odpowiedzi na zaproszenie do akcji wiadomość "zakaz pedałowania", ale nie zniechęci mnie to do bycia sojuszniczką - komentuje nastolatka. I dodaje: - Co mnie motywuje? Świadomość, że ja też w każdej chwili mogę stać się mniejszością. Każdy może.
W sprawie osób LGBT+ rzeczywiście Julia i jej znajomi z Rankingu mają co robić. Opublikowany w 2020 roku międzynarodowy raport European Union Fundamental Rights Agency pokazuje, że sytuacja polskich uczniów i uczennic LGBT+ jest znacznie gorsza niż ich nieheteronormatywnych i transpłciowych rówieśników w innych państwach UE. Zaledwie 18 proc. respondentów z Polski będących w wieku 15-17 lat stwierdziło, że system edukacji, przynajmniej w pewnym zakresie, odnosi się do tematyki związanej z osobami LGBT+ w pozytywny lub wyważony sposób (średnia dla pozostałych państw unijnych to 33 proc.). Ponadto jedynie co trzeci z badanych nastolatków LGBT+ z Polski stwierdził, że w szkole może liczyć na wsparcie i uznanie swojej orientacji psychoseksualnej i tożsamości płciowej, podczas gdy w pozostałych państwach Wspólnoty takiej odpowiedzi udzielił średnio co drugi uczeń.
Koko, koko, Euro spoko
A pamiętacie jeszcze kartki urodzinowe dla rocznika 2004? Mam jeszcze jedną. To dzięki niej zwróciłam uwagę na podsumowanie Euro 2004 w Portugalii. "Polska nie przegrała ani jednego meczu, bo jej tam nie było". Co z nich za szczęściarze! Od momentu ich urodzenia Polska reprezentacja zawsze już grała w wielkich turniejach piłkarskich, niekiedy nawet z pewnymi sukcesami. Robert Lewandowski wyjechał z Poznania i wyrósł na gwiazdę globalnego formatu. Ale spokojnie, to nie będzie kawałek o sporcie. Oni jakoś nie mieli specjalnej ochoty o nim ze mną rozmawiać (tak akurat trafiłam). Historia o piłce to będzie więc historia o nich.
Będzie o pierwszym ważnym wydarzeniu "historycznym" za ich życia, które zapamiętało jakoś każde z nich. To Euro 2012, którego Polska była - wraz z Ukrainą - współgospodarzem. Dla nich - bardziej wydarzenie społeczne niż piłkarskie.
- Pasjonuje mnie historia Warszawy, ostatnio przeglądałam stare zdjęcia i zorientowałam się, że nie pamiętam, jak wyglądało miasto bez Stadionu Narodowego - dzielący nas dystans unaocznia mi Agata.
- I była ta piosenka! Koko, Koko, coś tam, coś tam, pamiętam, że śpiewaliśmy ją w szkole - mówi Jagna.
- Pamiętam, że nie oglądałam finałowego meczu, bo mama uznała, że grają za późno - śmieje się Laura.
Rzeczywiście - finał zaczynał się długo po dobranocce. O 20.45 w Kijowie - Hiszpania rozbiła Włochów 4:0.
Przyznaję, tego nie pamiętali nie tylko moi rozmówcy, ale i ja. Za to niemal wszyscy długo mogliby mówić o rzeczonym Kijowie. I Ukrainie w ogóle. To ich teraz zajmuje. Bo gdy pytam, o czym marzą, to niemal jednym głosem mówią, że o pokoju na świecie. Jagna: - Zobacz, robiliśmy to Euro razem, a gdzie jesteśmy dziś my, a gdzie Ukraina. To jest przerażające.
Pamiętacie jeszcze Little Mix? Też mają związek z Ukrainą. Pośrednio to brytyjskie wokalistki sprawiły, że pod koniec lutego niespełna 18-letnia Julia zaangażowała się w organizowanie transportu i miejsc pobytu dla osób uciekających przed wojną w Ukrainie. - Gdy wybuchła wojna, miałam ferie zimowe - opowiada Julia. - Miałam się relaksować, chodzić po górach, ale nie potrafiłam. Zaczęło się od tego, że napisałam do koleżanki, którą poznałam właśnie na grupie dla fanów Little Mix. Była z Mariupola, chciałam sprawdzić, czy jest bezpieczna. Okazało się, że ucieka przed bombardowaniami do Polski. Pomogłam jej rodzinie znaleźć schronienie, a potem ruszyła lawina. Całymi dniami łączyłam ludzi. Kierowców, wolontariuszy, uciekających. Nie planowałam tego, jakoś tak wyszło - tłumaczy.
Czy to nie są jakieś wyjątki?
Wiem, co się teraz dzieje w niektórych czytelniczych głowach. Brzmi to mniej więcej tak: "Piękne, ale ja nie znam takich 18-latków. To są jakieś wyjątki. Ich nic nie interesuje, nic nie robią, tylko w tych telefonach siedzą, kiedyś to były czasy, dzisiaj to nie ma czasów".
- Ej, jasne, że są ludzie, którzy niczym się nie interesują. A u was nie było? Musicie tylko narzekać? - mówi, jakby czytała w myślach Marysia. Badam więc temat dalej.
Co może pomagać młodym w zaangażowaniu obywatelskim? Polityka.
Co może im w nim przeszkadzać? Też polityka.
Julia przez pewien czas działała w partyjnej młodzieżówce. - Dużo się tam nauczyłam, zdobyłam cenne kontakty, ale to jednak nie dla mnie - mówi. Poglądami bliżej jej do Lewicy, ale już raczej nie zamierza wstępować do żadnej partii. Nie potrzebuje.
Ola: - Byłam na protestach klimatycznych, ale wolałabym, żeby ważnych dla nas tematów nie trzeba było załatwiać na ulicach. W sprawie klimatu muszą działać politycy, to oni mają większy wpływ na wielkie korporacje.
Jagna: - Przeszkadza mi, że ważne dla mnie manifestacje odbywają się pod partyjnymi szyldami. Chcę iść zamanifestować swój sprzeciw albo poparcie, ale nie chcę potem oglądać swoich zdjęć na partyjnych Facebookach. Bo ja nie dla jakiejś partii tam chodzę.
W lokalnych mediach można za to zobaczyć jej zdjęcia z Czarnego Protestu. Jagna na twarzy ma tam maseczkę, ale te blond loki trudno pomylić. Jej transparentu na zdjęciach nie widać, ale znajomi wokół trzymają hasła w stylu typowym Gen Zet jak to: "Bosak ogląda porno do końca, bo myśli, że będzie ślub" czy nawiązujące do naszych rozmów o polityce hasło: "Nasi rodzice obalili komunizm, my obalimy PiS".
Nie wiemy za dużo o poglądach politycznych ich rówieśników, bo nie ma takich badań. Jeśli kontynuują jednak tendencje, które obserwowaliśmy u ich kilka lat starszych kolegów i koleżanek - to może być wśród nich wzrost osób o poglądach lewicowych. Takich w ostatnich latach przybywało szczególnie wśród młodych (18-24 lata) kobiet.
Z CBOS dowiadujemy się też, że to właśnie młodzi Polacy w ostatnich latach tłumnie wychodzili na ulice. W raporcie z 2021 roku czytamy: "Bez wątpienia rekordowy wzrost zaangażowania młodych w protesty, deklarowany przez około jedną czwartą osób w tym wieku (18-24 red.), nastąpił w 2020 roku, co miało związek z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie dopuszczalności przerywania ciąży w niektórych sytuacjach".
Ale "polaryzacja", o której sami często mówią, może przebiegać jeszcze inaczej niż "lewo" i "prawo". Bo jeśli zajrzymy do wyników akcji Młodzi Głosują prowadzonej przez Centrum Edukacji Obywatelskiej, to może się okazać, że ten tort ma cztery całkiem równe ćwiartki. W 2019 roku w 760 szkołach, które wzięły udział w akcji, uprawnionych do głosowania było ok. 211 tys. uczniów, zagłosowało blisko 127 tys. (frekwencja 60 proc.). Zwycięzcą tamtych szkolnych wyborów zostało Prawo i Sprawiedliwość, uzyskując 25 proc. głosów młodzieży, ale na kolejnych miejscach było już inaczej niż w prawdziwym Sejmie. Na drugim miejscu, zdobywając niewiele mniej głosów, uplasował się Sojusz Lewicy Demokratycznej - 23 proc., Koalicja Obywatelska miała 22 proc., a na czwartej pozycji znalazła się Konfederacja z 21 proc. Bańki wśród nastolatków - w tym obecnych 18-latków - mogą być więc cztery. I liczebnością może być bardzo podobne.
O czym my w ogóle rozmawiamy?
Sebastian o demonstracjach nie wspomina tyle co inni, ale to nie znaczy, że polityka go nie interesuje. W 2019 roku zgłosił się nawet do obrad Sejmu Dzieci i Młodzieży. To wydarzenie, które odbywa się w Sejmie 1 czerwca. Piszę o nim od lat. Pamiętam z niego wiele antyunijnych wypowiedzi. W 2016 ktoś mówił, że "Unia Europejska powinna zostać zniszczona", w 2017 roku można było usłyszeć porównanie UE do "rzeszy" i że jest "państwem totalitarnym, które odbiera Polsce wolność". W 2017 roku jeden z nastolatków podarł na mównicy unijną flagę. I choć eurosceptycy (nazywając ich delikatnie) byli ze swoimi poglądami w mniejszości, byli bardzo głośni.
W 2019 roku, gdy do Warszawy przyjechał Sebastian, na SDIM młodzież miała dyskutować o posłach na Sejm II RP. Nastolatkowie w ramach rekrutacji na obrady przygotowywali projekty społeczne na ich temat.
- Nie mówię, że historia nie jest ważna, wiele pracy włożyłem w ten projekt, ale równocześnie nie mogłem zrozumieć, dlaczego na tak ważnym dla nas wydarzeniu mamy rozmawiać o przeszłości zamiast o przyszłości - mówi Sebastian. - Widziałaś, czym młodzieżowy Sejm zajmował się kiedyś? Prawami dziecka, tym, jaka powinna być szkoła, klimatem, dialogiem kultur - wylicza.
A ja po rozmowie sprawdzam - w 2004, roku urodzenia Sebastiana - nastolatki debatowały o "Dobru Rzeczypospolitej". Biletem wstępu na posiedzenie były wtedy prace na jeden z trzech tematów: "Jestem cząstką społeczeństwa, więc mam prawo i obowiązek tworzenia właściwego wizerunku Polski", "Polacy w Unii Europejskiej. Jakie znaczenie będzie miał patriotyzm po integracji z Unią Europejską?" lub "Co to znaczy być dobrym obywatelem?".
- To o czym my w ogóle teraz rozmawiamy? - wzdycha Sebastian. Ale dodaje też coś optymistycznego: - Pamiętam te antyunijne teksty z poprzednich lat. U nas też było kilka takich prób zwrócenia na siebie uwagę. Choć o posłach II RP - jak chcieli organizatorzy - też za bardzo nie porozmawialiśmy.
Rzeczywiście, w 2019 roku w felietonie podsumowującym obrady sama napisałam, że dominował temat edukacji seksualnej, mowy nienawiści i reformy edukacji.
Króliki eksperymentalne
- Moja mama jest nauczycielką, tata ma jednoosobową działalność, jak mogłabym nie interesować się polityką? Przecież odkąd pamiętam, polityka interesuje się moją rodziną. Jak nie reformy edukacji, to podatki - odpowiada pytana o zaangażowanie polityczne Jagna.
Choć w większości się nie znają, moi 18-letni rozmówcy nieświadomie mówią o sobie podobnie - "króliki eksperymentalne". A winna temu jest właśnie ich edukacja. I to jest sprawa złożona.
Rocznik 2004 to jeden z tych najbardziej skomplikowanych pod względem edukacji w całym XXI wieku. Niektórzy - jak Jagna - właśnie skończyli trzyletnie liceum i za kilka dni zdają maturę (bo chciałaby studiować medycynę, trzymajcie kciuki). Ale inni są dopiero w trzeciej klasie liceum czteroletniego - nie chodzili nigdy do gimnazjów, bo zlikwidowała je Anna Zalewska, maturę zdadzą za rok według zupełnie nowych zasad. Specjaliści - i ich nauczyciele - mówią, że będzie znacznie trudniejsza niż przed reformą. Oni są rozgoryczeni.
Jak to możliwe, że Jagna przed tym umknęła i jako jedyna może mi opowiadać o swoim gimnazjum? Po prostu była "królikiem doświadczalnym"... w innej edukacyjnej reformie. Poszła do szkoły jako sześciolatka. Gdy zaczynała edukację w 2010 roku, nie było to jeszcze obowiązkowe, decyzję podejmowali rodzice i politycy rządzącej wówczas koalicji PO-PSL bardzo do tego zachęcali. W efekcie w roku szkolnym 2010/2011, gdy Jagna zaczęła szkołę, zdecydowało się na to to już około 12,5 proc. rodziców dzieci sześcioletnich. "Już", bo rok wcześniej było to tylko około 4 proc.
Wszyscy moi rozmówcy w czasie swojej edukacji doświadczyli największego w historii strajku nauczycieli (2019) i przedłużającego się nauczania zdalnego w pandemii. Niektórzy w domu uczyli się więcej niż w szkole.
Laura też poszła do szkoły jako sześciolatka, ale powtarzała drugą klasę podstawówki, by zrównać swoją edukację normalną z muzyczną, więc maturę ma za rok. Pandemia była dla niej impulsem, by przejść na edukację domową. - Myślałam o tym już od jakiegoś czasu, a wiosną 2020 roku, pracując sama w domu, przekonałam się, że to może być całkiem łatwe - wspomina Laura.
Oprócz tego, że dostała dużą samodzielność, zyskała też masę czasu. Do liceum w Krośnie dojeżdżała ze swoich maleńkich Puław około 1,5 godziny, codziennie wyruszała w drogę o 6.30. - A po szkole musiałam się bardzo starać, by zdążyć na jeden z dwóch autobusów, którymi mogłabym wrócić do domu. I znów się męczyć 1,5 godziny - opowiada Laura. - Wykluczenie komunikacyjne. To jest to, o czym chciałabym więcej rozmawiać. To jest to, co odbiera wielu młodym ludziom szansy. I nie chodzi tylko o brak środków lokalnego transportu, ale również o ceny podróży. Dojazd do Warszawy jest ode mnie nie dość, że trudny i zajmuje wiele godzin, to jeszcze tak drogi, że zastanawiam się nad przeprowadzką do Warszawy na czas maturalnej klasy. Bo tak, uczę się teraz w domu, ale biorę udział w wielu projektach społecznych, które sprawiają, że często jeżdżę do stolicy - tłumaczy.
Ola też w pandemii zaczęła myśleć o edukacji domowej. ale ostatecznie się nie zdecydowała. - Mogłam więcej czytać, skupić się mocniej na tym, co mnie interesuje - słyszę. Pochłaniała więc lektury i artykuły dotyczące na przykład psychoedukacji. - O tym się w ogóle w szkole nie rozmawia, a widzę po sobie i swoich znajomych, jak ważny jest dla nas temat zdrowia psychicznego. Ale sami musimy się uczyć, jak radzić sobie z kryzysami, jak o siebie dbać - dodaje.
Gdyby mogła do programu szkolnego oprócz psychoedukacji wprowadziłaby więcej treści o tym, jak się uczyć, jak weryfikować informacje, jak pracować z materiałami naukowymi ("czemu to nie w szkole powiedzieli mi o istnieniu Google Scholar?") czy kwestii związanych z katastrofą klimatyczną. - W ciągu roku mamy może o tym ze dwie godziny, a to przecież sprawa naszej przyszłości - podkreśla.
Zresztą nie tylko ona. Z podobnych powodów Agata od trzech lat nie je mięsa i ogranicza plastyk, Jagna już w 2016 roku zorganizowała apel klimatyczny w swoim małym miasteczku ("I z dumą wysłaliśmy zdjęcia do Młodzieżowego Strajku Klimatycznego"), Julia z koleżankami pracują nad projektem społecznym "Podaj wieszak", który zachęca do promowania odpowiedzialnej mody ("bo sporo czytałam o tym, jak przemysł modowy źle wpływa na środowisko").
W tych poglądach moi rozmówcy podobni są do swoich rówieśników z innych państw unijnych. Z opublikowanego w 2021 roku Eurobarometru (przeprowadzonego wśród osób w wieku od 15 do 24 lat) wynika, że ponad połowa młodych Europejczyków postrzega zmianę klimatu jako główne globalne zagrożenie dla przyszłości Starego Kontynentu. A dziewięcioro na dziesięcioro młodych Europejczyków zgadza się z tezą, że zwalczenie zmiany klimatu może pomóc w poprawie ich własnego zdrowia i samopoczucia.
Czas, czas, czas
Laura szykuje się do egzaminu na prawo jazdy, podobnie jak Sebastian, który wysłał mi już nawet z dumą potwierdzenie, że zdał egzamin wewnętrzny w swojej szkole jazdy. - Dziś do technikum dojeżdżam 40 minut, może jak będę miał papiery, to rodzice czasem pożyczą mi samochód i zyskam trochę czasu - rozmarza się.
Czas i jego brak. Czas i jego upływ. Czas i jego znaczenia. Sporo rozmawiałam z nimi o czasie.
Byli na przykład zgodni, że różnie go pojmujemy. To, co dla mnie było "chwilę temu", dla nich było "w dzieciństwie", "bardzo dawno" albo w ogóle tego nie pamiętają. Łapię się na tym, na przykład, gdy jedna z moich rozmówczyń nie rozumie jakiejś mojej anegdotki o "zabierz babci dowód".
Dopiero po chwili pukam się w czoło i dociera do mnie, że to hasło pojawiło się w kampanii wyborczej w 2007 roku. Mieli trzy lata! To nie było "dopiero co".
Sześć lat mieli z kolei, gdy w katastrofie smoleńskiej zginął prezydent Lech Kaczyński. Więc pamiętają to tak, jak pamiętać mogą przedszkolaki.
Marysia: - W domu od rana grał telewizor, choć normalnie słuchamy radia.
Ola: - Jedno z moich rodziców miało łzy w oczach.
Jagna: - Weszłam do pokoju i zobaczyłam, że mój tata wciąż jest w pidżamie. Pomyślałam, że gdybym ja w niej jeszcze była, to kazałby mi się szybko ubrać. Ale gdy zapytałam, co się dzieje, był niespokojny, powiedział coś w stylu: "umiesz już czytać? To przeczytaj, co jest napisane na paskach". Przeczytałam, ale nic nie zrozumiałam.
Dziś rozumieją już znacznie więcej. Okazji do rozmawiania o Smoleńsku im nie brakuje. Toczy się w cieniu tej tragedii - nie tylko w kwietniu - całe ich szkolne życie. Katastrofa została też już opisana w podręcznikach, z których się uczyli. A mimo to trudno im zrozumieć, czemu ten temat wciąż jest "wałkowany" i "wykorzystywany politycznie".
Gdy pytam o inne ważne wydarzenia za ich życia oprócz wspomnianych już Euro 2012 i Smoleńska, wymieniają też: śmierć Pawła Adamowicza (2019, Julia), Nobel dla Olgi Tokarczuk (2019, Bartek), wybory, które w USA wygrał Joe Biden (2020, Laura). W czasie rozmów dociera do mnie, że jednym z "wielkich" wydarzeń mojego nastoletniego życia był zamach na World Trade Center. Miałam 14 lat. Pamiętam, gdzie byłam, co robiłam. U nich takiego wydarzenia znaleźć nie mogę, choć gdy zaczynamy rozmawiać dłużej, przypominają im się zamachy terrorystyczne m.in. na redakcję Charlie Hebdo (2015, mieli 11 lat), w Brukseli i Berlinie (2016), w Manchesterze na koncercie Ariany Grande, gdzie wśród tragicznych ofiar wielu było ich rówieśników (2017).
O osobistych skojarzeniach związanych z tymi wydarzeniami opowiada właściwie tylko Jagna. - Bodaj tydzień później pojechaliśmy do Berlina na wycieczkę szkolną i było czuć ten niepokój. My z klasą też byliśmy na świątecznym jarmarku, w nas też ktoś mógł chcieć tak po prostu wjechać samochodem. I to było nieco przerażające, a jednak przecież na tę wycieczkę pojechaliśmy - zauważa.
Gdy o to pytam, okazuje się, że do terroryzmu się "przyzwyczaili". Czy to znaczy, że znieczulili? Nie. Raczej to, że "nie dadzą się zastraszyć", "chcą żyć pełnią życia" i że "wiedzą, że terrorystom chodzi o to, by się bali, więc nie mogą się bać".
I dopiero wtedy okazuje się, że tym wydarzeniem, o którym potrafią opowiadać w sposób podobny jak ja o WTC - co robili, od kogo się dowiedzieli - jest agresja Rosji na Ukrainę.
Marzenia o pokoju
Tak, znów do niej wracamy. Bo gdy pytałam ich o marzenia, zanim w ogóle zaczynali mówić o prywatnych sprawach, jak podróż do USA (Agata), zostanie lekarką (Jagna), zdanie na prawo jazdy (Sebastian) czy to, żeby zobaczyć na żywo Little Mix (Julia) – mówili długo i z zaangażowaniem o pokoju w Ukrainie.
- Nie wiem, czy jest dziś coś ważniejszego - zauważa Laura. Ona podobnie jak Julia zaangażowała się w pomoc. Jak zresztą niemal wszyscy mieszkańcy jej maleńkiej protestanckiej wsi na Podkarpaciu. - Nawet w tej chwili, gdy rozmawiamy, ktoś u nas w domu mieszka, u niemal wszystkich sąsiadów jest podobnie - dodaje. I zdradza, że ma to na nią dobry wpływ: - Nie zabrzmi to pewnie dobrze, ale miałam wcześniej trochę negatywnych stereotypów w głowie dotyczących osób z Ukrainy. Wolę o konkretach nie mówić. Grunt, że gdy się poznaliśmy, zupełnie się ich pozbyłam. I mam nadzieję, że podobnie będzie miało wielu Polaków - dodaje. To też marzenie.
Bo marzeniem rocznika '04 - przynajmniej w moich rozmowach - jest przede wszystkim bezpieczeństwo. - Obecność w Unii i NATO dotąd nam je dawała - komentuje Marysia. - Ciągle patrzę w stronę Ukrainy i myślę o tym, że to mogliśmy być my. Ta myśl jest bardzo realna i mam przekonanie, że towarzyszy dziś wielu młodym ludziom. I bardzo mnie irytuje, gdy ktoś mówi, że niczego nie doświadczyliśmy. Pandemia i zdalna nauka, katastrofa klimatyczna, kryzysy zdrowia psychicznego, a teraz wojna. Dajcie nam jeden dzień, żebyśmy mogli myśleć nie o pokoju na świecie, a o tym, jakiego kremu używać, by zachować młody wygląd skóry. Chciałabym mieć czasem więcej takich normalnych zmartwień, a mniej tych o losy świata - dodaje Marysia.
W dużym stopniu to właśnie Marysia zainspirowała mnie do przyjrzenia się rówieśnikom Polski w UE.
Rówieśnicy EU to prowadzony przez licealną młodzież projekt, którego celem jest zwiększanie świadomości o członkostwie Polski w UE. Tłumaczą np., czym jest prawdo do ochrony dyplomatycznej, na czym polega zielony ład. Przeplatają to portretami rówieśników UE i nagraniami od znanych osób. Pisarz i literaturoznawca Michał Rusinek (ur. 1972) wyznaje im, że "przestał się wstydzić mówić za granicą po polsku", zdobywczyni Paszportu Polityki za powieść "Zimowla" Dominika Słowik (ur. 1988) wylicza czas, który spędziła na uczelni w Hiszpanii, stażu we Włoszech, wolontariacie w Gwatemali (też w ramach UE). - To szansa na obserwowanie, jak na lepsze zmienia się polska przestrzeń i to przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa i wspólnoty - dzieli się Dominika. I te same słowa najczęściej słyszę od moich bohaterek i bohaterów.
Potwierdza to Laura: - Zobacz, jestem z maleńkiej wioski, a dzięki internetowi nic mnie nie ogranicza. Biorę udział w projektach społecznych, chodzę na szkolenia z tworzenia start-upów, poznaję nowych ludzi. Jestem obywatelką świata, niekiedy bez wychodzenia z domu - dodaje.
I jak przy ludziach kultury jesteśmy, to Bartek też jest żywym dowodem na potwierdzenie tez Laury. Choć pochodzi z kilkunastotysięcznego miasteczka i jeszcze nie miał wówczas 18 lat, w pandemii zaczął prowadzić spotkania autorskie z pisarzami i artystami pod hasłem "Pasem po czole". Online. - Kultura jest tym, co pomaga mi wyrażać siebie, i sprawia, że przestaje mieć znaczenie, skąd jestem. A dziś jestem i z Leżajska, i z Unii Europejskiej - dodaje Bartek.
Wolałbym nie, wolałbym nie
Bartek i jego rówieśnicy mają jednak świadomość, że to nie musi trwać wiecznie.
- A muszę?
- Potrafię, ale wolałabym nie.
Tak najczęściej odpowiadali na pytanie, czy wyobrażają sobie Polskę poza Unią Europejską.
- Europejczyk to osoba, która szanuje swoją kulturę i kraj, ale jest otwarta na innych, potrafi współpracować z innymi krajami - mówi Sebastian. - Unia nie odbiera nam kultury czy języka, a jedynie pozwala osiągnąć coś, co normalnie jest niemożliwe - dodaje. Dla niego tym "niemożliwym" był wyjazd na szkolnego Erasmusa. Najlepszym uczniom technikum ekonomicznego, w którym uczy się Sebastian, zaproponowano wyjazd do Bolonii. - Poza tym, że byliśmy w pięknym mieście i mogliśmy dużo zwiedzać, to przede wszystkim mieliśmy praktyki - opowiada. - To na pewno poprawiło mój angielski i pewność siebie. To była niesamowita szansa. Czy gdybyśmy nie byli w UE, 17-latek z Zabrza mógłby praktykować we włoskiej firmie? Wątpię - dodaje.
Zatrzymajmy się na moment przy tym angielskim. Wszyscy moi bohaterowie sprawnie się w nim komunikują. Ale czy to dotyczy wszystkich rówieśników UE?
Ola: - Im jestem starsza tym wyraźniej widzę, jak pogłębia się różnica między tymi, którzy chodzą na lekcje angielskiego od przedszkola, a tymi, którzy mają go tylko w szkole - przyznaje. - W liceum zobaczyłam, jak różne mamy poziomy. To bardzo utrudnia szkolną naukę. Wstrzymuje tych, którzy potrafią więcej, ale nie zawsze pomaga tym najsłabszym. Znam osoby, to może być dość szokujące, które naprawdę nie potrafią na głos powiedzieć nic, i takie, które mówią po angielsku jak po polsku. W szkole mało jest okazji do rozmów, kontaktu z native speakerami, czytania prasy i lektur. Gdy sama zaczęłam czytać publicystykę po angielsku, byłam zaskoczona, jak wielu słów mi brakuje, choć dobrze już mówiłam - dodaje.
Obserwacje Oli łatwo można zestawić z wynikami matury z angielskiego. Rozkład wyników na tym przedmiocie nie jest standardowy. Od razu widać na nim, że jest grupa wybitnych uczniów - ponad 16 proc. maturzystów miało sto procent z matury, ale 6 proc. nie było w stanie przekroczyć progu zdawalności. A przecież języka obcego uczy się w Polsce od pierwszej klasy podstawówki.
Dogadaliśmy się? To wróćmy do UE. Bartek zastanawia się głośno: - Widzę dwa scenariusze. Polska bez Unii jak Białoruś czy Ukraina albo jak Wielka Brytania. Jakoś jednak wątpię, że my, wychodząc z UE, bylibyśmy jak Brytyjczycy - dodaje.
Sebastian gdzieś w tyle głowy pamięta granice i stanie w kolejkach, bo jako małe dziecko jeździł na wakacje z rodzicami do Chorwacji. - Czasami dziadek opowiada, jak wiele godzin stał na granicy, jak trudno było otrzymać paszport - dodaje. A ja zdaję sobie sprawę, że dla nich opowieści o świecie przed Polską w UE są równie odległe, jak dla mnie były opowieści rodziców o kolejkach w PRL i marzeniach o zakupach w pewexie. - Dziś jedno i drugie to historia i w większości chyba chcielibyśmy, żeby tak już zostało - podsumowuje Julia.
Na koniec zaglądam do podręczników Julii do wiedzy o społeczeństwie. To osiem stron pełnych dat, nazwisk, miejsc i nazw instytucji. W szkole można (a nawet trzeba) się dowiedzieć: Jak przebiegał proces integracji europejskiej? Jakie obowiązują w niej akty prawne? Czym są unia gospodarcza i walutowa? I że dla młodych korzyścią z bycia w UE są: "możliwość nauki za granicą" i "udział w unijnych wymianach międzynarodowych".
- Ale ja myślę, że to znacznie więcej. To poczucie, że nie jesteśmy sami i jesteśmy częścią czegoś większego, ważniejszego - dodaje Julia.
Chcąc wesprzeć pokolenie, które najbardziej ucierpiało w trakcie pandemii COVID-19, Komisja Europejska postanowiła ogłosić 2022 rok Rokiem Młodzieży.
Gdy go ogłaszała, przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen mówiła: - Pandemia pozbawiła młodych ludzi wielu możliwości: spotykania się z przyjaciółmi, poznawania nowych ludzi czy też doświadczania i odkrywania nowych kultur. Wprawdzie nie możemy im oddać straconego czasu, lecz proponujemy dziś ogłoszenie roku 2022 Europejskim Rokiem Młodzieży. Czy to w kwestiach klimatu, spraw społecznych, czy rozwoju cyfrowego młodzi ludzie są w centrum naszej polityki i priorytetów politycznych. Zobowiązujemy się do słuchania ich głosów.
U mnie akurat leci nowa piosenka gwiazdy Generacji Zet Young Leosi (ur. 1998). Właśnie ukazał się jej kawałek "Rok Tygrysa" (pół miliona wyświetleń w dobę). Słucham jak kiedyś Pezeta i zastanawiam się, czy z tego roku rówieśnicy UE właśnie te słowa zapamiętają:
Pamiętam, jak miałam 6 lat, wielkie domy z ogródkiem i życie spokojne
Pamiętam, jak zmienił się świat, kiedy zabrakło kart, banki nie były hojne
Nie zrozum mnie źle, droga mamo, mi nigdy nic nie brakowało
Bo pieniądze szczęścia nie dają, a czasem najbliższych odbiera ci prawo
Jak Janusz wiem, co to klasa średnia, od dziecka wiem, jak to jest uciekać
Stracić wszystko i przegrać, dobrze, że muzyka jest wieczna
Dobrze, że zawsze miałam potencjał, wolałam się uczyć, niż żebrać
Dlatego teraz zamiast pracować piszę kolejny poemat
Kiedyś to sprawdzę, jak dziś swoje pamiętniki.
Autorka/Autor: Justyna Suchecka
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Adam Wasilewski / Shutterstock.com