- Opony tego typu powinny zadziałać w taki sposób, że nawet w momencie przebicia, opona powinna się oprzeć na rantach, które są dodatkowo wzmocnione - mówił w programie "Wstajesz i wiesz" Michał Kościuszko, kierowca rajdowy. - Brak poważnego wypadku wskazuje, że reakcja kierowcy była właściwa - dodał Leszek Baran, szef fundacji byłych funkcjonariuszy BOR.
Jak powiedział Michał Kościuszko, kierowca rajdowy, na tym etapie trudno ocenić reakcję kierowcy prezydenckiej limuzyny. - Dysponujemy tylko nagraniem z samochodu jadącego z przeciwnego kierunku i nie do końca widać, co kierowca zrobił - powiedział. - Tak zaawansowane samochody są bardzo zabezpieczone systemami kontroli trakcji, systemami toru jazdy i nie powinno dojść do takiego zdarzenia, elektronika powinna wyręczyć kierowcę i samochód powinien sam zareagować - dodał.
"Ciężko dobrze zareagować"
Kościuszko ocenił, że przy tak dużej prędkości i ciężkim pojeździe ciężko jest dobrze zareagować. - Zazwyczaj trzeba wyprzedzić ten moment, w którym samochód będzie w tak dużym poślizgu nadsterownym, że zabraknie kontry i nie jesteśmy w stanie opanować samochodu - nawet mistrz świata by sobie z tym nie poradził. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy samochód jest dodatkowo dociążony, w tym przypadku opancerzeniem - powiedział.
- Opony tego typu powinny zadziałać w taki sposób, że nawet w momencie przebicia, opona powinna się oprzeć na rantach, które są dodatkowo wzmocnione - wyjaśnił kierowca.
Zdaniem Leszka Barana, szefa fundacji byłych funkcjonariuszy BOR, dopiero dochodzenie wykaże, czy kierowca prawidłowo zareagował. - Z tych krótkich informacji medialnych oceniam bardzo dobrze reakcję kierowcy - dodał. - Jakby nie skontrował tego poślizgu, to najprawdopodobniej by koziołkował albo obrócił się wokół własnej osi wielokrotnie - ocenił. Jego zdaniem masa samochodu mogła pomóc, jeśli kierowca zareagował wystarczająco szybko.
"Kierowca mógł nie zauważyć przebicia opony"
- Jeśli samochód najechał na przedmiot, który uszkodził oponę, to bardzo możliwe, że była to przyczyna tego wydarzenia. Opona po przejechaniu jeszcze jakieś odległości, iluś kilometrów, uległa takiemu zniszczeniu, że zeszło powietrze - dodał. Wyjaśnił, że kierowca mógł tego nie zauważyć, jeśli powietrze z opony zeszło szybko.
Baran przypomniał, że samochód dobiera się w zależności od terenu, ale dodał, że szosa, którą wiedzieliśmy w piątek, była szosą suchą. - Nie były to warunki górzyste w tym miejscu - powiedział. - Każdy samochód kolumny osoby ochranianej jest sprawdzany na stacji diagnostycznej BOR przed wyjazdem na trasę - stwierdził. Ocenił, że to niemożliwe, aby to była nieodpowiednia opona albo ze zbyt dużym przebiegiem. - W momencie przebicia takiej opony kierowca może nie zorientować się, że jedzie na przebitej oponie. Ale jeśli mamy auto z takimi oponami, to również samochód wyposażony jest w czujniki ciśnienia w poszczególnych oponach. Czujnik podaje informacje dla kierowcy, że opona jest przebita - uściślił Kościuszko. - Jeśli czujnik był niesprawny, to kierowca mógł dać się zwieść i przejechać jeszcze kilkanaście kilometrów na oponie przebitej opierając się tylko na korpusie wzmocnionym - dodał.
Wypadek prezydenckiej limuzyny
W czasie piątkowego przejazdu prezydenckiej kolumny autostradą A4 na terenie woj. opolskiego w jednym z pojazdów uszkodzeniu uległa opona. Prezydentowi Andrzejowi Dudzie ani żadnej z towarzyszących mu osób, nic się nie stało. Przyczyny zdarzenia bada też BOR.
Autor: mart/kk / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24