- Kłamstwo! Pan tworzy antysemityzm i antypolonizm, nie życzymy sobie tego - usłyszał Tomasz Gross na spotkaniu z czytelnikami w Kielcach. Poniedziałkowe spotkanie z autorem "Strachu" przypominało burzę.
Kielczanie zarzucali autorowi "Strachu" i "Sąsiadów", że utrwala krzywdzące Polaków stereotypy. - To, co pan pisze, robi pan na zamówienie Żydów w Ameryce! Pan nie jest profesorem, tylko generałem - usłyszał z sali Tomasz Gross.
- Nie jestem generałem, tylko wampirem, jak mnie nazwał dyrektor IPN-u. Podały to media, więc pewnie to prawda - odparł historyk.
Spotkanie z Edelmanem w tle Kieleckie spotkanie z autorem „Strachu” zorganizowało Stowarzyszenie im. Jana Karskiego. Jego prezes, Bogdan Białek – moderator dyskusji - we wprowadzeniu do niej przytoczył słowa Marka Edelmana: „Kielce to już lepsze, inne miasto – bądźcie z niego dumni”. Legendarny uczestnik żydowskiego powstania w getcie warszawskim powiedział to zdanie w Kielcach w 50 lat po pogromie z 4 lipca 1946 roku.
Pogrom kielecki, w którym uczestniczył wzburzony tłum, spowodowała plotka o uwięzieniu przez Żydów polskiego chłopca i dokonaniu na nim rytualnego mordu. Organy ścigania przypisały zbrodnię 12 osobom, m.in. gospodyni domowej, gońcowi, fryzjerowi, szewcowi, woźnemu i psychicznie choremu chłopcu. W pospiesznym, pokazowym procesie, dziewięciu oskarżonych skazano na śmierć. Wyroki zostały wykonane. "To pożywka dla antysemityzmu"
Zdaniem prof. Stanisława Meduckiego, historyka z Kielc, który bada problem pogromu kieleckiego, Gross nie dostrzega albo nie chce dostrzegać różnic w postawach Polaków wobec Żydów w powojennej Polsce. - Autor "Strachu" ma dużą łatwość ferowania ogólnych opinii, określając wszystkich kielczan i wszystkich Polaków antysemitami - stwierdził historyk. Jak dodał, nie służy to dialogowi i usuwaniu wrogości, ale przeciwnie - może stanowić pożywkę dla antysemityzmu.
Badacz zarzucił też Grossowi, że nie chce zweryfikować powtarzanego przez amerykańskich Żydów poglądu o Kielcach jako symbolu antysemityzmu. Tymczasem - jak wyjaśniał - od co najmniej 30 lat wśród kielczan prowadzona jest „wielka praca” władz miasta, środowisk naukowych i twórczych na rzecz poznania istoty antysemityzmu, a zwłaszcza istoty pogromu kieleckiego.
Gross: "Strach" przełamuje stereotypy
Jan T. Gross przekonywał natomiast, że jego książka przeciwnie - przełamuje nieprawdziwy "stereotyp heroiczny". Zapewniał też, że jego dzieło nie jest antypolskie. - To jest książka o ludziach, którzy pomagali innym ludziom. A konkluzja jest taka, że wszyscy jesteśmy tacy sami. W pewnych warunkach ludzie potrafią być bardzo źli - mówił.
Odpowiadając na pytanie studentki, co robić, by umacniać dialog polsko-żydowski, autor „Strachu” odpowiedział: - Mam nadzieję, że młode pokolenie, które czyta i zbiera wiedzę na temat historii, określa swoją tożsamość; i w nim nadzieja; mam taką intuicję, że wiedza wyzwala, tym bardziej, im jest bardziej ugruntowana i konkretna.
Grossa broniła Anna Bikont z "Gazety Wyborczej", autorka książki "My, z Jedwabnego". Jej zdaniem, autor "Strachu" mówi w imieniu tych ludzi, którzy Żydów przechowywali i zachowali się heroicznie. - To w ich imieniu zadaje pytanie - jak to jest możliwe? - mówiła.
Wielokrotnie podczas spotkania przypominano, że w czasie II wojny światowej tysiące Polaków ratowało Żydów od zagłady, narażając własne życie.
Kim jest Jan T. Gross?
Jan Tomasz Gross - profesor socjologii mieszkający w USA - jest synem Żyda i Polki, która podczas wojny uratowała mu życie. Z Polski wyjechał w 1969 roku. W „Strachu” opisuje akty antysemityzmu w powojennej Polsce, tłumacząc je poczuciem winy z powodu postawy Polaków wobec Żydów podczas wojny, oraz chciwością - jego zdaniem, na zagładzie Żydów wielu Polaków skorzystało materialnie. Gross twierdzi, że w latach 1944-1947 na terenie Polski zamordowano około 1,5 tys. Żydów, których nazywa „ofiarami polskiego antysemityzmu".
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP