Wspólną modlitwą i Marszem Pamięci uczczono w Kielcach ofiary pogromu ludności żydowskiej sprzed 75 lat. W miejscu pogromu kieleckiego przed kamienicą przy ulicy Planty 7/9 zapłonęły znicze. - Naszym obowiązkiem jest, aby o tym pamiętać, aby było to przestrogą, że tak naprawdę mówimy o sąsiadach – mówił podczas uroczystości Bogdan Wenta, prezydent Kielc.
Uroczystości zorganizowane przez kieleckie Stowarzyszenie im. Jana Karskiego rozpoczęła modlitwa z udziałem rabinów i duchownych różnych wyznań przy grobie ofiar pogromu na cmentarzu żydowskim na Pakoszu. Następnie sprzed pomnika Menora przy al. IX Wieków Kielc wyruszył Marsz Pamięci. Jego uczestnicy przeszli przed budynek dawnej synagogi przy ul. Warszawskiej, aby zatrzymać się przy Memoriale Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata upamiętniającym Polaków ratujących Żydów podczas II wojny światowej.
"Mamy wiele powodów do żalu i smutku"
- Mamy wiele powodów do płaczu, żalu i smutku, co najmniej trzy miliony. Mamy wiele powodów do wstydu i skruch – kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset tysięcy. Ale dzisiaj zgromadziliśmy się dla 46 przyczyn naszego smutku, łez, opłakiwania, zawstydzenia i zadumy. Mamy jednak także wiele przyczyn, by odczuwać wdzięczność, tę piękną i czystą odmianę miłości lub źródło miłości – mówił podczas niedzielnych uroczystości Bogdan Białek, prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego.
Wspominał, że historię, kulturę, duchowość i kielecką tożsamość tworzyły również tysiące Żydów. - Każdy kielczanin ma w sobie też tożsamość tworzoną przez żydowskich budowniczych naszego miasta – powiedział.
Jak mówił, Żydzi wznosili budynki, które nadal stoją i służą mieszkańcom Kielc, instytucjom, urzędom, przedsiębiorstwom, kulturze miejskiej i ochronie zdrowia. Przypomniał, że Żydzi wybudowali pierwszy teatr w mieście, założyli pierwsze kino, zbudowali hale targowe, rozbudowali szpital miejski. Podkreślił, że do 1942 roku co trzeci mieszkaniec Kielc był Żydówką lub Żydem.
- Oprócz wszystkich słów, które tego dnia i w tym miejscu możemy skierować do was, Żydzi, oprócz słów żalu, wstydu i skruchy, niech wybrzmi także to jedno słowo do dzisiaj niewypowiedziane – dziękuję – powiedział.
"Tak naprawdę mówimy o sąsiadach"
Bogdan Wenta, prezydent Kielc, podkreślił, że kieleccy Żydzi, którzy przeżyli traumę drugiej wojny światowej i Holocaustu, nie zaznali spokoju po powrocie do domu. - Kiedy zakończył się ten dramat i ktoś wracał do siebie, do domu, obolały, zmęczony, zraniony, nie znalazł spokoju, napotkał śmierć. Naszym obowiązkiem jest, aby o tym pamiętać, aby było to przestrogą, że tak naprawdę mówimy o sąsiadach – mówił Wenta.
Avi Borenstein, założyciel i przewodniczący Projektu Pamięci Żydów Ostrowieckich z siedzibą w Izraelu, mówił, że pogrom ludności żydowskiej w Kielcach był najprawdopodobniej "najbardziej tragicznym wydarzenie po Holokauście".
- W swym następstwie uświadomił ocalonym, włączając w to moich urodzonych w Ostrowcu Świętokrzyskim rodziców, że w Polsce nie czekała na nich żadna przyszłość. Ale teraz zarówno ja, jak i inni potomkowie ocalonych, szczerze doceniam wysiłki polskich obywateli, którzy mieli na celu ratunek żydowskich współobywateli. Doceniamy również historyków, którzy pomimo różnic zdań i poglądów na tematy historyczne nie boją się poruszać bolesnych i tragicznych wydarzeń w poszukiwaniu prawdy, by w miarę możliwości uniknąć tego typu wydarzeń w przyszłości – podkreślił.
"Naszym wspólnym obowiązkiem jest pamiętać"
Michael Schudrich, naczelny rabin Polski, powiedział, że pogrom kielecki był tragedią dla wszystkich polskich obywateli. - Naszym wspólnym obowiązkiem jest pamiętać. Być może kiedy pamiętamy, razem robimy jeden krok dalej, aby nie dopuścić do tego, żeby takie tragiczne wydarzenia się powtórzyły – powiedział.
Dorota Koczwańska-Kalita, naczelnik kieleckiej delegatury IPN w Kielcach, podkreśliła, że 75. rocznica powinna stanowić refleksję dla wszystkich stron sporu historycznego o zdarzenia z 4 lipca 1946 roku. Zaznaczyła, że kontekst polityczny, w którym znalazła się Polska 1945 roku, miał bardzo istotny wpływ na wydarzenia związane z pogromem.
- Ciągłe przerzucanie się, czy był to antysemityzm, czy prowokacja, nie powinno przesłaniać źródeł, dokumentów i faktów, na których powinniśmy opierać nasze efekty badania – podkreśliła.
- Badania powinny być oparte na sporze merytorycznym, a nie ideologicznym. Jeśli będziemy się oblekać w gorsety lewicowo-liberalne czy konserwatywno-prawicowe, będziemy ahistoryczni; czy będziemy tworzyć spory pozanaukowe, nie osiągniemy nigdy celu, jakim powinna być pamięć oparta na zrozumieniu – powiedziała Koczwańska-Kalita.
Kielecki pogrom
Kielecki pogrom w 1946 roku sprowokowała plotka o uwięzieniu przez Żydów chrześcijańskiego chłopca i rzekomym dokonaniu na nim rytualnego mordu.
4 lipca 1946 r. w Kielcach, poza wydarzeniami na Plantach, doszło w okolicach do innych zajść, w których ofiarami stali się obywatele narodowości żydowskiej. Na tle rabunkowym zamordowano mieszkankę Kielc pochodzenia żydowskiego Reginę Fisz i jej kilkutygodniowe dziecko.
Zgodnie z ustaleniami pionu śledczego IPN w czasie pogromu w Kielcach, w którym uczestniczyli cywilni mieszkańcy miasta, milicjanci i żołnierze, zginęło 37 osób narodowości żydowskiej i troje narodowości polskiej. 35 Żydów zostało rannych.
Źródło: PAP