- W Polsce mamy ważniejsze kwestie niż komfort tych, którzy chcą rozrabiać na stadionie. Oni nie będę mieli tego komfortu - powiedział po spotkaniu z przedstawicielami kibiców premier Donald Tusk. Jak dodał, w trakcie rozmowy przekazano sobie punkty widzenia, ale "każdy pozostał na swoich stanowiskach". Ocenił, że to "nie był mecz". - To był sparing zakończony wielobramkowym remisem - ocenili z kolei kibice. Liczą, że podobne spotkania będą powtarzane.
- To nie był mecz. Przekazano sobie punkty widzenia. Pozostaliśmy na swoich stanowiskach. Moje jest jasne i jednoznaczne. Nie będzie tolerancji dla przestępczości na stadionach.
Ja wiem, za co biorę pieniądze i za co odpowiadam. Bezpieczeństwo, to cel numer jeden. Jako osoba prywatna jestem w stanie zrozumieć zachowania naganne, bo sam nie byłem aniołkiem, ale państwo musi dbać o bezpieczeństwo. A więc: kibicowanie - tak, trudne charaktery - tak, ja wiem stadion to nie teatr, ale dla bandyterki, chuliganki nie będzie tolerancji tusk
- Ja nie spotkałem się (z kibicami), żeby negocjować. Ale usłyszałem kilka ciekawych uwag, co do zapisów ustawy (o imprezach masowych) i działalności niektórych instytucji i wezmę je pod uwagę - dodał.
Będzie kanon zachowań boiskowych?
Premier powiedział też, że w ciągu najbliższych kilku miesięcy być może dojdzie do zbudowania "kanonu praktyk dopuszczalnych na stadionach". Wyjaśnił, że chodzi głównie o okrzyki i bluzgi. - Trudno, żeby każdego, kto przeklnie od razu karać, ale chodzi też o to, żeby kibice sami szanowali swoje uszy – mówił szef rządu. Podkreślił, że deklarację, iż strona kibicowska jest zainteresowana wyeliminowaniem przestępczości ze stadionów "przyjmuje z nadzieją, ale i rezerwą".
To było niezwykle szczere spotkanie, padło wiele mocnych słów, premier jasno postawił swoje stanowisko. Ostatecznie ustaliliśmy, że po wyborach - by nie łączyć dzisiejszego spotkania z kampanią wyborczą - będziemy dalej rozmawiać na temat możliwych zmian, które najbardziej bolą kibiców, a gdzie dostrzegamy największe pole do nadużyć i manipulacji, wyrwania serca życiu kibicowskiemu kibic
- Ja wiem, za co biorę pieniądze i za co odpowiadam. Bezpieczeństwo, to cel numer jeden. Jako osoba prywatna jestem w stanie zrozumieć zachowania naganne, bo sam nie byłem aniołkiem, ale państwo musi dbać o bezpieczeństwo. A więc: kibicowanie - tak, trudne charaktery - tak, ja wiem stadion to nie teatr, ale dla bandyterki, chuliganki nie będzie tolerancji - podsumował.
"Padło wiele mocnych słów"
Z kolei przedstawiciel kibiców ze stowarzyszenia "Wiara Lecha" Jarosław Pucek ocenił po spotkaniu z premierem, że był to "sparing zakończony wielobramkowym remisem". Kibice - jak twierdził - mówili premierowi o niezbędnych zmianach w przepisach.
Pucek podkreślił też, że premier Donald Tusk nie wykluczył dalszych spotkań z kibicami. - To było niezwykle szczere spotkanie, padło wiele mocnych słów, premier jasno postawił swoje stanowisko - mówił. - Ostatecznie ustaliliśmy, że po wyborach - by nie łączyć dzisiejszego spotkania z kampanią wyborczą - będziemy dalej rozmawiać na temat możliwych zmian, które najbardziej bolą kibiców, a gdzie dostrzegamy największe pole do nadużyć i manipulacji, wyrwania serca życiu kibicowskiemu - dodał.
Pucek powiedział też, że ma wrażenie, iż premier rozumie przekaz, z którym kibice próbują się przebić od trzech lat, "że pewna część przepisów jest po prostu i zwyczajnie niekonstytucyjna". - Obiecaliśmy sobie, że będziemy współpracować, jeśli oczywiście premier pozostanie premierem - powiedział Pucek. Jak dodał, padło zaproszenie mówiące o tym, że "nawet, jeśli premier nie będzie premierem, a jego następca będzie z PO, to ta praca będzie kontynuowana".
Bramka na wyjeździe
- Zrobiliśmy pierwszy duży krok, poznaliśmy się, myślę, że troszkę więcej nabraliśmy do siebie zaufania - powiedział przedstawiciel kibiców. Zastrzegł jednak, że gdyby ktoś nie chciał dotrzymać słowa, to "kibice dysponują dość sporą rzeszą, środkami i okazjami do tego, by powiedzieć, że ktoś słowa nie dotrzymał".
W ocenie Pucka, poniedziałkowe spotkanie "to był sparing zakończony wielobramkowym remisem". Ale - jak dodał - "kibice dzisiaj grali na wyjeździe, a bramka na wyjeździe liczy się podwójnie. - Dogrywka będzie po wyborach, ale chodzi o to, by móc sobie przybić piątkę po meczu i odebrać puchar z rąk prezydenta - zakończył.
Dwie godziny o kibicowaniu
Spotkanie rozpoczęło się po godzinie 15 Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" i trwało prawie dwie godziny.Przed wejściem szefa rządu przywitał Bobo, zwany Królem Kibiców, który chciał dać szefowi rządu swoją sławną koronę. Tusk odmówił. - Nie, nie. Ja się nie przebieram - powiedział.
Premier zaprosił kibiców do rozmowy w zeszłym tygodniu. Tematem było głównie bezpieczeństwo na stadionach. Kibice przedstawili premierowi m.in. swój projekt ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Oprócz szefa rządu w spotkaniu udział brał komendant główny policji Andrzej Matejuk oraz odpowiadający m.in. za policję wiceszef MSWiA Adam Rapacki.
Piłkarskich fanów na spotkaniu w Warszawie reprezentowali przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Stowarzyszeń Kibiców. Towarzyszył im prezes Zarządu Fundacji Republikańskiej i Rzecznik Praw Kibica Przemysław Wipler.
Źródło: tvn24