Grzegorz Schetyna uważa, że sprawa nagłego przypływu członków małopolskiej PO wymaga uważnego zbadania i wyjaśnienia. - Jeśli pogłoski są prawdziwe, na pewno mogą zaszkodzić Platformie - mówił w poniedziałek szef dolnośląskiej PO. O tym, że do małopolskiej PO w dwa dni zapisano 433 osoby poinformowała "Gazeta Wyborcza". Wcześniej o "martwych duszach", które pojawiły się w PO przed zamknięciem list osób uprawnionych do głosowania na szefa PO, mówił Jarosław Gowin.
W rozmowie z TVN24 Grzegorz Schetyna przyznał, że o ponad 400 nazwiskach nowych członków małopolskiej Platformy dowiedział się z doniesień medialnych. Jego zdaniem, sprawa ta wynika dokładnego zbadania, a jeśli pogłoski te okażą się prawdziwe, sprawa "na pewno może zaszkodzić PO".
- Każdy przypadek, nawet jednostkowy powinien być uważnie sprawdzony przez sekretarza generalnego i Biuro Krajowe - mówił szef dolnośląskiej PO. - Trzeba sprawdzić, czy te doniesienia są prawdziwe, czy nie został złamany statut, czy nie został złamany dobry obyczaj - podkreślał Schetyna.
Schetyna nie chciał ferować wyroków przed zbadaniem sprawy, zaznaczył jednak "taki nienautarlny przypływ członków w ostatnich dniach zwraca uwagę i stawia znaki zapytania". - Wszystkim nam, ludziom, którzy za PO są odpowiedzialni, zależy na tym, aby tę kwestię wyjaśnić, żeby nie było żadnego nieporozumienia ani wątpliwości - zapewniał szef dolnośląskiej PO.
"Noc cudów"
W poniedziałek "GW" napisała, że w dniach 22-23 marca do centralnego rejestru członków PO dopisano w Małopolsce do 24 kół dokładnie 433 osoby.
Skąd tak nagłe zainteresowanie Platformą? Ireneusz Raś, szef małopolskiej PO, tłumaczy, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. - 21 marca wieczorem zarząd krajowy zdecydował, że przy wyborach wewnętrznych pod uwagę będą brani tylko ci członkowie, którzy do dnia poprzedniego zostali przyjęci przez zarządy kół. Na ujawnienie tych informacji i wpisanie konkretnych nazwisk do rejestru był czas do 23 marca, do północy. Stąd taka intensyfikacja wpisów - tłumaczy "GW" Raś.
Rzeczniczka regionu Katarzyna Pabian dorzuca, że ten pośpiech spowodował, iż pracownik biura siedział przy uaktualnianiu bazy "praktycznie non stop, 24 godziny na dobę".
Pod koniec sierpnia, Gowin w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" mówi o "sztucznym pompowaniu kół" w Platformie. - Znowu są "noce cudów". W Małopolsce w przeddzień zamknięcia list uprawniających do udziału w głosowaniu wpisano do Platformy kilkaset osób. Obawiam się, że duża część z nich to typowe "martwe dusze" potrzebne baronom partyjnym w rozprawie z konkurentami - powiedział Gowin "Rz".
Rywalizacja w małopolskiej PO
O przywództwo w małopolskiej PO rywalizują poseł Ireneusz Raś oraz Grzegorz Lipiec, sekretarz małopolskiej PO. Pierwszy uważany jest za człowieka Donalda Tuska, drugi - Grzegorza Schetyny.
Większą szansę na wygraną ma ten, kto ma więcej wspierających go delegatów. - Przelicznik jest taki: na siedmiu członków koła przypada jeden delegat. Dlatego opłaca się "pompować koła", zapisując do nich ludzi, których potocznie nazywa się martwymi duszami - mówi "GW" informator znający od środka partyjne życie.
Według niego większość nowych członków małopolskiej PO, o których wspominał Gowin, miała należeć do kół związanych z Ireneuszem Rasiem.
- Deklaracje od tych osób gromadzono przez kilka tygodni, ale trzymano w tajemnicy, by Lipiec, który wcześniej miał przewagę szabli, nie miał już czasu na reakcję. Być może myślał, że baza zostanie zamknięta dopiero w maju czy czerwcu - mówi informator "GW".
Autor: MAC, kg/jk / Źródło: tvn24,Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: tvn24