Po zaprezentowaniu założeń nowelizacji ustawy o IPN były dwa spotkania, ambasador Izraela zgłaszała wątpliwości, wykonano gest w stronę izraelską. Potem przez rok nikt nie zgłaszał - powiedział w "Kawie na ławę" wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. - Ta ustawa w żaden sposób nie godzi w pamięć tych, którzy zginęli - podkreślał rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński.
W piątek 27 stycznia Sejm uchwalił nowelizację ustawę o Instytucie Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, zgodnie z którą każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".
Ambasador Izraela Anna Azari podczas obchodów 73. rocznicy wyzwolenia Auschwitz zaapelowała o zmianę w tej nowelizacji. Podkreśliła, że "Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady".
"Ona ma pomagać walczyć o prawdę"
- Powinniśmy na spokojnie, ale konsekwentnie i stanowczo wyjaśniać o co nam chodzi - podkreślił w "Kawie na ławę" rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński. Jego zdaniem, ustawa "w żaden sposób nie zagraża pamięci o Holokauście, nie daje prawa do zakłamywania Holokaustu".
Jego zdaniem, jeśli zdarzają się sytuacje, w których padają sformułowania "polskie obozy koncentracyjne", należy podejmować "odpowiedzialne decyzje, odpowiedzialne działanie i odpowiedzialne słowa"
- Musimy działać spokojnie, stanowczo, wyjaśniać naszym sojusznikom - bo Izrael jest naszym partnerem - na czym polega ta ustawa i że w żaden sposób nie godzi w pamięć tych, którzy zginęli w Holokauście. Ona ma pomagać walczyć o prawdę - zaznaczał.
"Specjalnie wykonując gest, wpisaliśmy przepis"
- Zanim ten projekt ustawy powstał, określenie "polskie obozy koncentracyjne" czy oskarżanie Polaków o udział w Holokauście to była praktyka codzienna - stwierdził wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Zaznaczył, że resort sprawiedliwości chciał "spokojnie, systemowo do tego podejść".
- Popatrzyliśmy, jak działa między innymi państwo Izrael i zobaczyliśmy, że oni stworzyli przepisy karne i cywilne, żeby wspierać swoje organizacje, które pozywają na przykład za kłamstwo oświęcimskie - dodał.
Na pytanie, czy przed wprowadzeniem noweli odbyły się polsko- izraelskie konsultacje Jaki odparł, że kiedy rok zostały zaprezentowane główne założenia ustawy, zgłosiła się do niego między innymi ambasador Izraela.
- Były dwa spotkania, ja je prowadziłem. Pani ambasador zgłaszała wątpliwości. Pytała, czy jak ustawa wejdzie w życie, będzie można dalej prowadzić badania. Specjalnie wykonując gest w stronę izraelską, wpisaliśmy przepis, że tej ustawie nie podlegają ani badania ani działalność artystyczna. Potem przez rok nikt nie zgłaszał wątpliwości - kontynuował.
- I nagle kiedy ustawa jest uchwalona, wybucha awantura międzynarodowa - mówił. Jego zdaniem obawy o to, że dokument nadwyręży relacje Polski z Izraelem "są wyssane z palca".
"Historii nie da się opisać ustawami"
Według Bartosza Arłukowicza (Platforma Obywatelska) przepisy trwale naruszą polsko- izraelskie stosunki.
- Ta sytuacja pokazuje, że historii nie da się opisać ustawami. Państwo macie tendencje, żeby prawem i ustawą opisać to, co wam się wydaje słuszne - podkreślił, zwracając się do Patryka Jakiego. - A dyplomacja i stosunki międzynarodowe to jest wieloletnia praca setek ludzi, edukacja - dodał. Jak mówił, obecna sytuacja "jest największym wyzwaniem dla polskich dyplomatów w ciągu ostatnich dwóch lat".
- Jak ci ludzie ( Izraelczycy - red.) mają patrzeć na to wszystko, co się w Polsce dzieje, kiedy objawy antysemityzmu widzą w waszych ( Prawa i Sprawiedliwości - red. ) szeregach - kontynuował poseł.
Paweł Kukiz, lider ruchu Kukiz'15, stwierdził, że problem używania sformułowań o "polskich obozach koncentracyjnych" istnieje od lat.
- Przez całe lata w Polsce tolerowane były informacje o "polskich obozach koncentracyjnych". Nie robiliście ( z tym - red.) absolutnie niczego - powiedział.
"Nieumiejętna polityka dyplomatyczna"
Katarzyna Lubnauer, przewodnicząca Nowoczesnej, oceniła, że rozmów z Izraelem nie doprowadzono do końca.
- Rzeczywiście, powinniśmy bardzo tępić takie sformułowania ( o "polskich obozach koncentracyjnych" - red.), to nie powinno się w przestrzeni publicznej pojawiać - dodała. Jak jednak zaznaczyła, "powinna być reakcja prawna".
- A zapisy tej ustawy są praktycznie martwe, bo możemy karać tylko na terenie Polski - stwierdziła. Jak mówiła, "taka polityka dyplomatyczna do niczego nie prowadzi".
- Jeśli nie chcemy, żeby w przestrzeni publicznej pojawiały się takie określenia, to dziwi mnie wypowiedź pana Czarneckiego, który porównał europosłankę Różę Thun do szmalcowników - kontynuowała.
Powiedziała również, że mimo mimo wszystko zapisy ustawy "nie powinny budzić kontrowersji w Izraelu", a obecna sytuacja jest "tylko kwestią nieumiejętnej polityki dyplomatycznej".
Z kolei zdaniem Piotra Zgorzelskiego z Polskiego Stronnictwa Ludowego, "rząd w tak wrażliwej kwestii powinien podjąć próbę konsultacji".
- Nawet na gruncie polskim, PiS-owi brakuje chęci do konsultowania - oświadczył. - Taki proces powinien istnieć, żeby zapobiegać tego typu przypadkom - dodał.
Autor: JZ//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24