Ksiądz Alfred Wierzbicki, kierownik Katedry Etyki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, został uniewinniony z zarzutów postawionych mu w związku z wypowiedziami w mediach, w tym na antenie TVN24. Sprawą zajęła się komisja dyscyplinarna KUL. Duchowny otwarcie krytykował wspieranie przez Kościół Prawa i Sprawiedliwości oraz bezkompromisowe stanowisko episkopatu wobec mniejszości seksualnych i prawa do aborcji.
Ksiądz Alfred Wierzbicki - jak przekazał jako pierwszy Onet - został w czwartek uniewinniony przez komisję dyscyplinarną KUL z zarzutów dotyczących krytyki stanowiska Konferencji Episkopatu Polski i Kościoła katolickiego oraz krytyki działalności Fundacji Życie i Rodzina. Postępowanie w sprawie pozostałych zarzutów zostało umorzone.
Duchowny znalazł się pod lupą komisji w styczniu ubiegłego roku. Profesor usłyszał łącznie sześć zarzutów, z czego część dotyczyła jego wypowiedzi dla TVN24.
Problemy za publiczne wypowiedzi
Pierwszy ze stawianych zarzutów tyczył się wypowiedzi duchownego na antenie TVN24 w programie "Kropka nad i". Profesor Wierzbicki odniósł się wówczas do słów księdza profesora Tadeusza Guza, który stwierdził, że koronawirusem nie można zakazić się w czasie mszy. Ksiądz Wierzbicki, komentując te słowa, powiedział, że "można być profesorem, ale można być też skończonym durniem". Rzecznik dyscyplinarny zarzucił księdzu Wierzbickiemu, że słowa były obraźliwe i naruszały godność profesora Guza.
Drugi z zarzutów dotyczył możliwego przekroczenia obowiązków poprzez surowe ocenienie stanowiska Konferencji Episkopatu Polski w sprawie mniejszości seksualnych. Duchowny w czasie wywiadu dla Onetu mówił, że Kościół "zamiast powtarzać ciągle, że homoseksualizm jest grzechem", powinien być "bardziej ostrożny i poważniej traktować to, co na ten temat mówi nauka". W tym samym zarzucie znajduje się krytyka profesora Wierzbickiego wobec członków Fundacji Życie i Rodzina (którą tworzy między innymi Kaja Godek). Ksiądz ocenił publicznie, że to ludzie "bardzo niebezpieczni, rycerze cywilizacji śmierci".
Trzeci z zarzutów związany był z wypowiedzią na antenie TVN24, kiedy profesor Wierzbicki skrytykował stanowisko Konferencji Episkopatu Polski w sprawie mniejszości seksualnych. W czasie wywiadu we wrześniu 2020 roku powiedział, że biskupi "odchodzą od tego, co jest rdzeniem chrześcijaństwa".
Czwarty zarzut związany był z wypowiedzią dla radia TOK FM z grudnia 2016 roku, w którym profesor Alfred Wierzbicki skrytykował Kościół za poparcie Prawa i Sprawiedliwości. Duchowny powiedział, że Kościół "wyszedł na głupka" oraz "strasznie się skompromitował". Dodał, że "biskupi ani wtedy, ani dzisiaj się nie spisali. Nie rozumieją, czym jest demokracja".
Piąty zarzut znowu tyczył się słów wypowiedzianych na antenie TVN24. Uczelnia zarzuciła, że duchowny mógł naruszyć swoje obowiązki poprzez "krytyczną i fałszywą tezę na temat polityki i nauczania Kościoła katolickiego wobec związków homoseksualnych". Ksiądz Wierzbicki powiedział w wywiadzie: "Kościół jest jednoznaczny: homoseksualizm jest złem. Zastanawiam się jednak, czy nie powinniśmy zrewidować tego poglądu. Nauka mówi nam więcej, niż wiedział człowiek biblijny. […]". Duchowny odniósł się też do krytycznego podejścia Kościoła do związków partnerskich. "Mógłbym zaakceptować związki partnerskie, które dotyczą przecież nie tylko osób homoseksualnych. Czy uderzyłoby to w rodzinę? Uważam, że nie" - powiedział.
Szósty zarzut dotyczył tego, że duchowny podpisał "apel zwykłych księży" w sprawie aborcji i tym samym mógł podważyć nauczanie Kościoła w kwestii ochrony życia poczętego. Ksiądz - na co zwrócono uwagę w zarzucie - pytał, czy "można w tej sytuacji nakazać kobiecie urodzić dziecko, skazane na bezmierny ból, a matkę, bo niestety często kobiety zostają w tej sytuacji same, obarczyć obowiązkiem opieki nad tym dzieckiem, co ją może do głębi unieszczęśliwić? Czy prawo może wymagać od kobiety takiego heroizmu?". Duchowny dopytywał też, czy troska o poczęte dziecko, nawet ciężko chore, nie przesłania tu troski o jego matkę, "której odbiera się elementarne prawo do własnego planowania godnego życia?".
Treść zarzutów została ujawniona mediom przez księdza Alfreda Wierzbickiego. Ich przekazania wcześniej odmawiał Katolicki Uniwersytet Lubelski, który tłumaczył to między innymi "dobrem postępowania".
Ksiądz Wierzbicki: "gorycz, że doszło do takiego postępowania"
Ksiądz Alfred Wierzbicki już po rozstrzygnięciu powiedział, że jest nim usatysfakcjonowany. Zaznaczył jednak, że "nie mija gorycz, że do takiego postępowania doszło". Dodał, że komisja dyscyplinarna postąpiła zgodnie ze standardami prawnymi i akademickimi.
- Natomiast samo skierowanie sprawy do komisji dyscyplinarnej oraz sposób stawiania zarzutów przez rzecznika urąga wszelkim standardom kultury akademickiej. Ta kwestia powinna być przedmiotem debaty publicznej. Ten wątek rozwinę jeszcze w moich innych wypowiedziach - powiedział po orzeczeniu ks. Alfred Wierzbicki.
Źródło: Onet, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24