Międzynarodowy zespół biegłych, który powołała Prokuratura Krajowa, nie znalazł w ciałach ofiar katastrofy w Smoleńsku dowodów na wybuch - dowiedzieli się dziennikarze TVN24. Część rodzin ofiar chce upublicznienia opinii końcowej ekspertów, wydanej 20 września.
Śledztwem dotyczącym katastrofy w Smoleńsku zajmuje się specjalny Zespół Śledczy Numer 1 Prokuratury Krajowej, powołany w kwietniu 2016 roku. Wcześniej śledztwo prowadziła prokuratura wojskowa. Zmiany dokonał Zbigniew Ziobro, gdy siedem lat temu został prokuratorem generalnym.
To właśnie śledczy z tego zespołu w 2020 roku powołali szesnastu biegłych "w celu przeprowadzenia oględzin i otwarcia ekshumowanych zwłok 83 ofiar katastrofy, analizy dokumentacji medycznej wszystkich ofiar i wydania opinii wstępnych, uzupełniających oraz opinii końcowej".
Nad tą opinią pracowali specjaliści w zakresie medycyny sądowej ze Szwajcarii, Portugalii, Danii, Francji oraz Polski. Jak podawała w komunikacie prasowym Prokuratura Krajowa, to "światowej sławy eksperci od badania wypadków lotniczych. Mają oni gwarantować rzetelność i profesjonalizm śledztwa".
Brak obrażeń wskazujących na wybuch
Dotarliśmy do informacji, które wskazują, do jakich wniosków doszedł międzynarodowy zespół biegłych – znalazły się one w postanowieniu członka zespołu śledczego numer 1, prokuratora Michała Przybyłowskiego z 24 listopada, dotyczącym dopuszczenia "dowodu z uzupełniającej opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej".
Prokurator sformułował w nim dodatkowych pięć pytań do opinii końcowej międzynarodowego zespołu biegłych z 20 września tego roku, na które członkowie tego zespołu powinni jeszcze odpowiedzieć - do 28 lutego 2023 roku. Część z pytań jest czysto formalna lub porządkowa, dotyczy np. imion i nazwisk osób, które oprócz biegłych brały udział w pracach nad ekspertyzą.
Według naszych informacji prokurator Przybyłowski interesuje się także stanowiskiem zespołu, wyrażonym w końcowej opinii. Ma prosić o doprecyzowanie, czy zawarte tam stwierdzenie, że "w żadnym przypadku w opiniach nie wskazano na obecność jakichkolwiek obrażeń lub innych medycznych cech, których charakter sam w sobie stanowiłby podstawę uprawdopodobnienia hipotezy gwałtownego wyzwolenia energii o charakterze eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwopalnych" odnosi się do wszystkich opinii wstępnych i uzupełniających wydanych oraz analizowanych przez międzynarodowy zespół biegłych.
Z przytoczonego fragmentu wynika zatem, że ostateczna konkluzja eksperckiego zespołu wskazała, że na pokładzie samolotu Tu-154 w Smoleńsku nie doszło do wybuchu.
Jak ustaliliśmy, dokument został przesłany przez prokuratorów do członków rodzin ofiar. Potwierdziła nam to poseł Barbara Nowacka, której matka zginęła w katastrofie.
- Nie jestem zaskoczona konkluzją opinii biegłych. Wiedziałam, że Antoni Macierewicz nie posiada żadnych dowodów na wybuch. Sam dokument świadczy o tym, że śledztwo jest prowadzone merytorycznie. Celowo i politycznie jest spowalniane, bo tę konkluzję już dawno powinniśmy poznać oficjalnie – mówi posłanka w rozmowie z tvn24.pl.
"W imieniu rodzin b. oficerów BOR, które reprezentuję, domagam się upublicznienia tej opinii" - napisał na Twitterze mecenas Roman Giertych.
Poprosiliśmy Prokuraturę Krajową o komentarz do naszych ustaleń, jednak do momentu publikacji tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Konflikt prokuratury z Macierewiczem
Tymczasem według raportu ogłoszonego w kwietniu przez podkomisję ds. ponownego zbadania wypadku lotniczego pod Smoleńskiem, na której czele stoi Antoni Macierewicz, główną przyczyną katastrofy w Smoleńsku był właśnie wybuch. Komisja podtrzymuje, że doszło do eksplozji przed rozbiciem się maszyny o ziemię.
O tym, że istnieje konflikt między prokuraturą a podkomisją Antoniego Macierewicza na tle przyczyn katastrofy, informowali członkowie rodzin ofiar katastrofy w Smoleńsku.
Na początku kwietnia w tym roku z rodzinami spotkał się prokurator krajowy Dariusz Barski. Przejął on osobisty nadzór nad śledztwem, gdy nagle zmarł prokurator Marek Pasionek, który od 2016 roku nadzorował prace zespołu śledczego nr 1.
Na spotkaniu śledczy mieli przekazać bliskim ofiar, iż nie znaleźli żadnych śladów, które potwierdzałyby hipotezę o wybuchu.
- Od prokuratorów usłyszeliśmy, iż tylko w kilku próbkach odkryto śladowe ilości materiałów wybuchowych, w dodatku niskoemisyjnych - mówiła wówczas dziennikarzom tvn24.pl jedna z obecnych na spotkaniu osób.
- Były to naprawdę śladowe ilości, poniżej miliardowej części grama. Dlatego prokuratorzy wykluczają by przyczyną była jakakolwiek eksplozja - mówi tvn24.pl inny z uczestników.
"Siła kłamstwa"
Opinia międzynarodowych biegłych nie jest pierwszym dokumentem, który zaprzecza wersji o wybuchu jako przyczynie katastrofy w Smoleńsku.
Jak ustalił Piotr Świerczek, dziennikarz "Czarno na Białym" TVN24, co najmniej od grudnia 2020 roku Macierewicz i pozostali członkowie podkomisji dysponują materiałami, analizami i zagranicznymi raportami wykluczającymi zamach. Świerczek opowiedział o tym w reportażu "Siła kłamstwa".
Macierewicz m.in. nie ujawnił pełnej wersji raportu amerykańskiego National Institute for Aviation Research (NIAR), który podkomisję kosztował około ośmiu milionów złotych. Naukowcy przeprowadzili symulację, która wykazała, że podczas uderzenia w brzozę skrzydło mogło ulec zniszczeniu - ten wniosek nie znalazł się jednak w ostatecznym raporcie podkomisji, bo zaprzeczał podstawowej tezie Macierewicza, że brzoza nie miała żadnego wpływu na katastrofę.
W oświadczeniu opublikowanym po emisji reportażu Podkomisja do spraw Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego przekazała, że opublikowała "wszystkie wyniki symulacji NIAR zgodnie z obowiązującym kontraktem, ukazujące skutki rozbicia samolotu uderzającego w ziemię według założeń komisji Millera (...) Podkomisja udostępniła wszystkie materiały i ekspertyzy, które były kluczowe w tej sprawie, mimo że obowiązujące prawo lotnicze nie obliguje komisji, podobnie jak innych organów, do upubliczniania ekspertyz i opinii, wykonywanych w trakcie badania i tworzenia raportu".
Oświadczenie Prokuratury Krajowej
W poniedziałek po południu Prokuratura Krajowa opublikowała oświadczenie brzmiące:
Oświadczenie Prokuratury Krajowej w sprawie śledztwa smoleńskiego W nawiązaniu do informacji medialnych Prokuratura Krajowa oświadcza, że nieprawdą jest, jakoby w postępowaniu w sprawie tragedii w Smoleńsku wykluczono którąś z rozważanych przyczyn katastrofy. W śledztwie smoleńskim nadal weryfikowane są wszystkie przyjęte wersje zdarzenia. Decyzje procesowe w tej sprawie prokuratorzy będą podejmować na podstawie ekspertyzy Międzynarodowego Zespołu Biegłych do Wydania Opinii Kompleksowej, który wykorzystuje w swojej pracy opinie kilku zespołów eksperckich odpowiedzialnych za poszczególne dziedziny wiedzy. Międzynarodowy Zespół Biegłych ds. Medycyny Sądowej, na którego opinię powołują się media, jest tylko jednym z nich. Dziennikarze odwołują się do wyrwanych z kontekstu fragmentów postanowienia prokuratora, podczas gdy konkluzja opinii Zespołu brzmi: "W oparciu jedynie o dostępne dane medyczno-sądowe nie ma możliwości dokonania ustaleń o charakterze rekonstrukcyjnym", co oznacza, że nie można odtworzyć przyczyn i przebiegu katastrofy. Ten ostatni zespół przedstawił opinię we wrześniu tego roku. W niektórych elementach uznano ją za niejasną i niepełną, m.in. w kontekście wniosków przedstawianych we wcześniejszych opiniach cząstkowych. Biegli w kilku przypadkach nie wykluczyli hipotezy o gwałtownym wyzwoleniu energii o charakterze eksplozji. W tej sytuacji prokurator zwrócił się do biegłych o ustosunkowanie się do tych wniosków. Do wydania pełnej opinii przez Międzynarodowy Zespół Biegłych do Wydania Opinii Kompleksowej w kwestii przyczyn katastrofy (w tym ewentualnego wybuchu) konieczne będzie m.in. zakończenie analiz wszystkich opinii fizykochemicznych, mechanoskopijnych, jak i wspomnianych medyczno-sądowych. Do tej pory prokuratora nie otrzymała jeszcze wszystkich opinii z zakresu badań fizykochemicznych zamówionych w renomowanych zagranicznych ośrodkach naukowych. Przed zakończeniem tych prac wszelkie przesądzające informowanie o przyczynach katastrofy będzie nieuprawnioną spekulacją. Dział Prasowy Prokuratura Krajowa
Świerczek: wszystko, co jest napisane w tym komunikacie, zawarliśmy
Piotr Świerczek mówił później na antenie TVN24, że "wszystko, co jest napisane w tym komunikacie, zawarliśmy nie tylko w newsie, ale też w wejściach na żywo". - Powtórzę jeszcze raz. Tak, wiemy, że jest to tylko jedna opinia i jednego międzynarodowego zespołu biegłych. Mówiliśmy też, że istnieją inne zespoły biegłych, wyraźnie to zaznaczyliśmy - oświadczył.
- Tak, wiemy, że naszego newsa oparliśmy na fragmencie. I wyraźnie to zaznaczyliśmy, że jest to tylko fragment tej opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej, bo nie dysponujemy całościową opinią - kontynuował. - Natomiast zwróciliśmy uwagę na to, że pan prokurator pisząc to postanowienie, na podstawie którego stworzyliśmy naszego newsa, mówi o tym, że jest to opinia końcowa i że to zdanie, które sugeruje, że na ciałach po zbadaniu ciał nie znaleziono śladów, które wskazywałyby na eksplozję materiałów wybuchowych, to jest to konkluzja z tej opinii - dodał dziennikarz.
Podkreślał, że "jest wyraźnie napisane w tym postanowieniu prokuratury, że jest to zdanie wyciągnięte z opinii końcowej i jest to konkluzja tej opinii". - Oczywiście prokurator, o czym też wspomnieliśmy, zaznacza tu wyraźnie, że biegli powinni się zastosować do pewnych braków i powinni wyraźnie określić, czy ta konkluzja dotyczy absolutnie wszystkich, również wyrywkowych opinii, które wcześniej już trafiły do prokuratury - powiedział Świerczek.
Źródło: tvn24.pl