Nie na przyszłym posiedzeniu a już dziś może dojść do głosowanie nad samorozwiązaniem Sejmu. Wtedy wybory mogłyby odbyć się już na przełomie września i października. O takim planie wyborczym mówił w "Sygnałach Dnia" poseł PiS Karol Karski.
Ludwik Dorn zaplanował głosowanie nad samorozwiązaniem Sejmu na 7 września. Politycy PO domagali się, by głosować jeszcze na tym posiedzeniu. Aby pokazać, że PiS nie ma już władzy w Sejmie i nie panuje nad tym, co się dzieje, zaczęli odwoływać PiS-owskich szefów poszczególnych komisji.
Wydaje się, że to podziałało na PiS. Karol Karski przyznał, że możliwe jest głosowanie nad rozwiązaniem Sejmu już dziś. Najpierw posłowie musieliby jednak uchwalić najważniejsze ustawy, m.in. nowelizację ustawy lustracyjnej czy ustawę przygotowującą wejście Polski do strefy Shengen. Jego zdaniem da się to zrobić jeszcze na dzisiejszym posiedzeniu.
U marszałka Sejmu są aż trzy wnioski: SLD, PO i złożony wczoraj wniosek PiS. Czyj, decyzją Ludwika Dorna, trafiłby pod obrady, tego Karski nie zdradza.
- Przyspieszone wybory są najlepszym wyjściem z obecnej sytuacji - przyznaje poseł i PiS i zapewnia, że do medialnych doniesień jakoby jego partia sondowała możliwość powrotu do koalicji z LPR, "nie trzeba przywiązywać wagi". - Miałbym dyskomfort psychiczny współpracując z Romanem Giertychem - dodał.
Karski nie wykluczył, że jeszcze przed wcześniejszymi wyborami Lech Kaczyński kolejny raz spotka się z szefem PO. Jego zdaniem do takiego spotkania powinno dojść, jeśli Donald Tusk "nie jest pewien, co ustalił z prezydentem na poprzednim spotkaniu".
Źródło: "Sygnały Dnia"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24