Nawrocki i prostytutki. "Miał prawie 8 miesięcy na pozew"

Karol Nawrocki
Węglarczyk: Karol Nawrocki był kierowcą, który woził panie zamówione przez klientów Grand Hotelu
Źródło: TVN24
Publikacja Onetu o procederze sprowadzania prostytutek dla gości Grand Hotelu, w którym uczestniczyć miał kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki wzbudziła sporo emocji, a sam zainteresowany zapowiedział pozew. Sprawa była jednak opisywana przez media już wcześniej. "Jeśli gość hotelowy potrzebował kobiety, starczyło dać znać Nawrockiemu" - wspominał w 2024 roku rozmówca "Gazety Wyborczej". "Nawrocki miał prawie 8 miesięcy na pozew" - zauważył zastępca redaktora naczelnego "GW" Roman Imielski.

Portal Onet opublikował w poniedziałek artykuł zatytułowany "Karol Nawrocki i tajemnice Grand Hotelu". Andrzej Stankiewicz i Jacek Harłukowicz piszą w nim, że Nawrocki "uczestniczył w procederze sprowadzania prostytutek dla gości Grand Hotelu w Sopocie, gdy pracował tam jako ochroniarz". "Tak twierdzą jego ówcześni koledzy z ochrony, z którymi rozmawiał Onet" - podkreślają dziennikarze. "Ze względu na obawy o własne bezpieczeństwo nasi rozmówcy chcą pozostać anonimowi. Ale biorą odpowiedzialność za swe słowa - deklarują, że są gotowi złożyć zeznania przed sądem" - wskazano w artykule.

Kandydat PiS na prezydenta zapowiedział, że pozwie Onet w trybie cywilnym o ochronę dóbr osobistych i złoży prywatny akt oskarżenia w trybie karnym za "stek kłamstw i nienawiści". Nie zdecydował się o pozew w trybie wyborczym.

Zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Roman Imielski zwrócił uwagę, że Karol Nawrocki miał prawie 8 miesięcy na złożenie pozwu w związku z zarzutami dotyczącymi rzekomego sutenerstwa. Przypomniał, że Piotr Głuchowski opisywał sprawę na łamach "GW" już w październiku 2024 roku.

Pierwsze doniesienia o sutenerstwie Nawrockiego

“Karol robił w ochronie. Bodajże w trakcie czwartego roku studiów dostał posadę w Grand Hotelu. Szefem ochroniarzy był tam eksmilicjant, mówiono także, że esbek; poznałem go przez Karola - facet nosił sygnet pamiątkowy ZOMO” - mówił w opublikowanej jesienią ubiegłego roku rozmowie z gazetą "stary znajomy" Nawrockiego. Dodał, że "Karol dobrze przy nim zarabiał".

"Jeśli gość hotelowy potrzebował kobiety, starczyło dać znać Nawrockiemu. Wiem, że te sprawy załatwiał on sam, jego kolega albo szef ochrony" - wspominał mężczyzna. Według "GW" był to rok 2007.  Informator "Wyborczej" opisywał rozmowę z Nawrockim, który miał opowiadać, jak "zamówił dziewczynę" dla pewnego dziennikarza z Warszawy. "Narzekał, że musiał się z takim celebrytą targować przy prostytutce o 150 złotych" - wspominał znajomy Nawrockiego.

Jak czytamy w artykule, "kiedy właściciel ZOMO-wskiego sygnetu zwolnił się z Grand Hotelu, Nawrocki odszedł również". 

CNB
"Tajemnice Karola Nawrockiego". Fragment reportażu
Źródło: TVN24

Pytania od dziennikarza i odpowiedź Nawrockiego

Głuchowski napisał, że chciał osobiście porozmawiać z prezesem IPN i zapytać go kontakty z półświatkiem, jednak ten nie zgodził się na rozmowę. Dziennikarz skierował do niego pytania przez rzecznika IPN Rafała Leśkiewicza. Jedno z nich dotyczyło "organizowania dziewcząt dla gości Grand Hotelu".

(...) nie dostałem posady w ochronie Grand Hotelu, tylko pracowałem tam, odpowiadając na ogłoszenie o naborze. Swojego bezpośredniego przełożonego widziałem kilka razy - nie wiem, jaki miał sygnet, jaka była jego przeszłość, i z nikim go nie zapoznawałem. Nigdy nie rozmawiałem z tym człowiekiem/przełożonym o żadnych 'panienkach' " - napisał w odpowiedzi Nawrocki.

Czytaj także: