20 tysięcy ton śmieci, znajdujących się na nielegalnym wysypisku w Morlinach pod Ostródą, to wylęgarnia szczurów i robaków. Niechciani lokatorzy, żyjący na górze odpadów, dają się we znaki pobliskim mieszkańcom.
Karaluchy, prusaki czy szczury towarzyszą mieszkańcom Morlin praktycznie codziennie. Najgorsze jest jednak to, że wszystko co wychodzi z góry odpadów, wprasza się im do domów. Przed niechcianymi gośćmi każdy broni się jak może, m.in. za pomocą specjalnych plastrów, które wyłapują karaluchy. Okazuje się, że robaki to ich nie jedyny problem - kolejny dosłownie wisi w powietrzu. - Rozpadające się substancje organiczne, które się tam znajdują rozkładają się i są niestety śmierdzące - wyjaśnia Janusz Kowalski, mieszkaniec Morlin. Śmierdzący problem Problem z odpadami w regionie miał rozwiązać prywatny zakład usług komunalnych. Zwożone tu śmieci miały być segregowane i odsyłane dalej, ale właściciel popadł w tarapaty finansowe i ze swoich obowiązków się nie wywiązał. W dodatku, wbrew zakazom urzędników i karom, nadal je gromadził. Właściciel nie zamierza się jednak z dzikiego wysypiska tłumaczyć. Starostwo powiatowe, które zgodziło się na tego typu biznes zaledwie 150 metrów od domostw, teraz nie umie sobie z tym problemem poradzić. Jak wyjaśnił Wojciech Gudaczewski ze Starostwa Powiatowego w Ostródzie "na teren sortowni nie można wejść, bo to jest własność prywatna". Aby wywieźć stąd górę śmieci, która waży ponad 20 tysięcy ton niewątpliwie potrzebna jest teraz góra pieniędzy. Lokalna władza szuka ich w ministerstwie środowiska i finansów.
- Tytułem pożyczki, kwoty czterech, bądź pięciu milionów złotych, żeby ten temat znikł - tłumaczył Bogdan Bartnicki, p.o. wójta gminy Ostróda. Rewolucja śmieciowa Choć tematem zajęła się już prokuratura, póki co nie będzie go tak łatwo uprzątnąć. Z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika bowiem, że z dzikimi wysypiskami przez brak nadzoru, niegospodarność i zaniedbania nie razi sobie blisko 80 proc. skontrolowanych gmin. Z kolei aż 30 proc. Polaków przyznaje, że nie płaci za wywóz śmieci, choć to prawny obowiązek. Co czwarty nawet nie wie, ile taka usługa kosztuje, choć prawie wszyscy (96 proc.) uważają, że kary za zaśmiecanie powinny być surowe. W raporcie szczególnie napiętnowano Gdynię i Poznań, gdyż w tych miastach nielegalne wysypiska liczone były już w setkach. Sytuację ma unormować tzw. rewolucja śmieciowa, przygotowywana przez ministerstwo środowiska. - Główna zmiana to ustanowienie jednej równej dla wszystkich stawki za odbiór odpadów, dzięki czemu nie będzie się opłacało podrzucanie swoich śmieci sąsiadom, albo wyrzucanie ich do lasów - poinformowała Magdalena Sikorska z resortu środowiska. Nowe przepisy zaczną obowiązywać od 1 lipca przyszłego roku.
Autor: dp//kdj / Źródło: Fakty TVN