Wraca sprawa kanonu lektur. W nowym projekcie MEN pojawia się Lechoń i Wierzyński, ale nadal nie ma Gombrowicza.
Wierszy Jana Lechonia i Kazimierza Wierzyńskiego nie było w poprzednim rozporządzeniu dotyczącym kanonu lektur, które Rada Ministrów uchyliła 24 lipca. Znalazły się w nowym. Ciągle jednak nie ma dzieł Gombrowicza, o które zabiegał premier Jarosław Kaczyński i o których powrocie do kanonu wręcz zapewniał.
- Jeżeli premier chce wziąć na swoje sumienie wprowadzenie do kanonu lektur książki promującej pederastię, niech to robi. Ja bym na jego miejscu tego nie robił - reagował wtedy na te zapewnienia minister edukacji Roman Giertych.
Wcześniej treści homoseksualne minister edukacji zarzucał "Trans-Atlantykowi" Gombrowicza i tym uzasadniał nieuwzględnienie tego autora na liście szkolnych lektur.
Zastrzeżenia premiera budziła też obecność w kanonie lektur powieści "Listy Nikodema", autorstwa jednego z twórców Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego (PRON), Jana Dobraczyńskiego. Ta powieść nadal znajduje się na liście lektur proponowanej przez MEN.
Krytykiem pierwszej listy lektur podpisanej przez Giertycha był też minister kultury Kazimierz M. Ujazdowski. To on postulował wpisanie do kanonu m.in. wierszy Lechonia i Wierzyńskiego.
Roman Giertych zapowiedział, że zaskarży do Trybunału Konstytucyjnego decyzję rządu uchylającą jego rozporządzenie. Zarzucał jej m.in. braki formalne, bo - jak mówił - Rada Ministrów nie przeprowadziła w tej sprawie konsultacji międzyresortowych. Rzecznik rządu Jan Dziedziczak po deklaracji Giertycha powiedział, że w wielu krajach takie zachowanie oznaczałoby dymisję ministra.
Projekt nowego rozporządzenia został przesłany do konsultacji pozostałym resortom, związkom zawodowym i organizacjom społecznym. Ministerstwa mają czas na zaopiniowanie projektu tylko do piątku, organizacje społeczne mają na to miesiąc.
Źródło: PAP, APTN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24