Kandydaci na prezydenta nie planują spotkania w studiu przed pierwszą turą wyborów. Nie oznacza to jednak, że nie dyskutują. Tyle że na odległość. Gdy jeden kandydat coś mówi, drugi odpowiada mu po kilku godzinach, setki kilometrów dalej. Materiał programu "Polska i Świat".
Wszyscy kandydaci wolą debatować na odległość. Widać to było choćby w poniedziałek. Najpierw Bronisław Komorowski - sadząc z najmłodszymi drzewa - apelował, by "nie toczyć o lasy pozornych bitew".
- Stało się ostatnio modne chronienie go przed nieistniejącym zagrożeniem rzekomej prywatyzacji - mówił Komorowski.
Na reakcję jego głównego rywala nie trzeba było długo czekać. Kandydat PiS odpowiedział mu kilka godzin później z Lubelszczyzny.
- Ochrona polskich lasów jest właśnie obowiązkiem prezydenta - mówił Andrzej Duda.
Spotkanie przed ministerstwem
Do debaty nie doszło także między Januszem Palikotem, a Pawłem Tunajno, który spontanicznie przyłączył się do kandydata Twojego Ruchu na jego briefingu przed Ministerstwem Zdrowia.
Protestowali tam pacjenci i opiekunowie osób chorych apelując o legalizację marihuany na potrzeby medyczne.
Towarzyszył im Palikot, który zaproponował, by z tabeli środków zabronionych wykreślić żywicę i ziele konopi.
Tunajno ogłosił, że popiera tę inicjatywę. Jednak choć stał obok Palikota, nie zamienił z nim ani słowa.
Źródło: tvn24.pl