- Można prowadzić wobec najważniejszych polityków europejskich politykę a la PiS, czyli chować się, obrażać albo z hukiem ogłaszać, że się nie przyjmie zaproszenia na spotkanie, którego to zaproszenia w ogóle nie było - mówił w "Faktach po Faktach" wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski. Odniósł się w ten sposób do słów Mariusza Błaszczaka, który poinformował w czwartek, że prezes Jarosław Kaczyński nie przyjął zaproszenia na spotkanie z przebywającym w Warszawie Viktorem Orbanem.
W czwartek Warszawę odwiedził premier Węgier Viktor Orban, który spotkał się m.in. z szefową polskiego rządu Ewą Kopacz. Wizyta w Polsce miała miejsce zaledwie kilka dni po pobycie w Budapeszcie Władimira Putina. Kontrowersyjne stanowisko Orbana wobec Rosji i przyjmowanie rosyjskiego prezydenta w czasie, gdy większość zachodnich liderów stara się, by Federacja Rosyjska odczuła skutki izolacji spowodowanej udziałem w konflikcie na Ukrainie po raz kolejny postawiło pod znakiem zapytania jedność krajów UE.
Wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski (PO) zdradził w "Faktach po Faktach", że rozmowa Ewy Kopacz i węgierskiego premiera była "szczera do bólu". - Pani premier zawsze jest stanowcza, ale dzisiaj była wyjątkowo. Od tego są przyjaciele, żeby szczerze rozmawiać - powiedział.
Jak tłumaczył Trzaskowski, celem Ewy Kopacz było otrzymanie zapewnienia od Orbana, że w czasie podejmowania kolejnych trudnych decyzji na szczeblu unijnym "Węgrzy będą solidarni". - Ja pani premier tak stanowczej nie widziałem - ocenił i dodał, że strona polska otrzymała zapewnienie, że Węgry nie będą krajem, który łamałby jedność UE przy wprowadzaniu kolejnych sankcji.
Orban "peacemakerem"?
Wiceminister zwrócił przy tym uwagę, że Węgrzy "mimo retoryki, która nam się nie podoba, jednak w ostatnich miesiącach podejmowali decyzje solidarnie z UE, wspierając wprowadzenie sankcji".
Były wiceminister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski (PiS) ocenił z kolei, że "szczere i trudne rozmowy" oznaczają w języku dyplomacji, iż strony wyraziły swoje stanowiska, ale nie udało im się osiągnąć porozumienia.
- Orban ma swoją agendę gospodarczą i polityczną związaną z regionem - podkreślił. - Jeśli przyjechał tylko po to, żeby zbalansować swój obraz (po wizycie Putina - red.), to znaczy, że daliśmy mu taką okazję. On wychodzi teraz na "peacemakera" - ocenił.
Zaproszenie dla Kaczyńskiego? Trzaskowski: nie było takiego
Nie zgodził się z nim Rafał Trzaskowski, który podkreślił, że dyplomacja nie polega na "obrażaniu się", a na osiąganiu wyznaczonych sobie celów.
- Oczywiście można prowadzić wobec najważniejszych polityków europejskich politykę a la PiS, czyli chować się, obrażać, nie spotkać albo z hukiem ogłaszać, że się nie przyjmie zaproszenia na spotkanie, którego to zaproszenia w ogóle nie było - tłumaczył wiceminister, odnosząc się do słów Mariusza Błaszczaka, który poinformował w czwartek, że prezes PiS Jarosław Kaczyński nie przyjął zaproszenia na spotkanie z Viktorem Orbanem.
Trzaskowski przekonywał, iż rozmawiał z osobami z otoczenia węgierskiego premiera, które utrzymywały, że takiego zaproszenia ze strony Orbana nie było. - To konfabulacja - odpowiedział Waszczykowski. - Być może (ludzie z otoczenia Orbana - red.) chcieli zachować twarz - dodał.
Autor: kg/tr / Źródło: tvn24