Nie można mieć zaufania do takich wypowiedzi, to wszystko jest wyreżyserowane - powiedziała w "Faktach po Faktach" w TVN24 Joanna Senyszyn z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, komentując przeprosiny arcybiskupa Grzegorza Rysia wobec ofiar księży pedofilów. - Wierzę, że jest to ważny głos - stwierdził z kolei były poseł PiS, historyk doktor Zbigniew Girzyński z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
"To wszystko jest wyreżyserowane"
- Nie można mieć zaufania do takich wypowiedzi - oceniła Joanna Senyszyn w niedzielnych "Faktach po Faktach" -. To wszystko jest wyreżyserowane, po tamtych skandalicznych wypowiedziach [arcybiskupa Stanisława - przyp. red.] Gądeckiego i [arcybiskupa Marka - red.] Jędraszewskiego, kiedy oburzeni byli wszyscy, łącznie z częścią kleru, z częścią prawicowych polityków - dodała.
Chodzi między innymi o słowa arcybiskupa Jędraszewskiego, zastępcy przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, który stwierdził, że zasada "zero tolerancji" dla pedofilów ma charakter "w jakiejś mierze totalitarny" oraz o wypowiedź arcybiskupa Gądeckiego, który powiedział w kontekście zjawiska pedofilii wśród księży, że "żadnymi pociągnięciami prawnymi skutków grzechu pierworodnego nie jesteśmy w stanie wyeliminować. To znaczy, że zawsze istnieje kuszenie, zawsze istnieje słabość ludzka".
Zdaniem Senyszyn "to była totalna kompromitacja" Kościoła. - Myślę, że tutaj biskupi doszli do wniosku, że potrzeba innej wypowiedzi, która odsunie w niepamięć tamte katastrofalne, skandaliczne wypowiedzi i akurat padło na arcybiskupa Rysia - przekonywała.
Dodała, że nie wierzy w szczerość intencji towarzyszących tym przeprosinom. - Byłaby wtedy, gdyby wyraźnie powiedziano, że episkopat przemyślał wszystko, że będzie płacił zadośćuczynienia, że będzie płacił odszkodowania, że bierze na siebie, jako instytucja winę księży, których zatrudniał - podkreślała.
Zwróciła uwagę, że duże znaczenie na zmianę retoryki Kościoła może mieć zbliżająca się wizyta papieża Franciszka w Polsce. Jak przypomniała, gdy biskup Rzymu pojechał do Chile "niby w sprawie jednego biskupa", wrócił z "dwoma tysiącami stron różnych dokumentów", a ponad 30 chilijskich duchownych podało się do dymisji. - Myślę, że na episkopat polski padł strach, bo naturalnie Gądecki i Jędraszewski powinni być po prostu usunięci za takie wypowiedzi ze stanu duchownego - stwierdziła.
Zaznaczyła, że "ukrywanie przestępstw jest przestępstwem". - Tak naprawdę to przestępcy bronią teraz siebie - oznajmiła była posłanka i była eurodeputowana SLD.
"Ważny głos arcybiskupa"
- Nie podzielam tak daleko idącej sceptycznej oceny tej sytuacji - odpowiedział jej Zbigniew Girzyński.
- Wydaje mi się, że akurat arcybiskup Ryś jest człowiekiem po pierwsze, co nie zawsze jest oczywiste w przypadku duchownych, także biskupów, człowiekiem głębokiej wiary. Po drugie, jest osobą niezwykle wrażliwą - przekonywał. Wyjaśnił, że nie jest to ktoś, kto "został księdzem biskupem, żeby realizować swoją karierę".
Według niego łódzki metropolita ma w tej chwili najwięcej wiary, odwagi oraz "zrozumienia i wrażliwości, dla tych wszystkich, którzy cierpieli i cierpią często nadal, na skutek błędów i niedopatrzeń, czy to poszczególnych duchownych, czy Kościoła jako instytucji" spośród całego episkopatu Polski.
- Wierzę, że jest to ważny głos arcybiskupa Rysia. Mam nadzieję, że wsłuchają się w niego inni hierarchowie, i że wezmą przykład z jego podejścia w tej sprawie i w każdej innej - dodał historyk z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, były poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Zdaniem Senyszyn "arcybiskup Ryś został dlatego wybrany", ponieważ przeprosiny w jego ustach brzmią "dość prawdopodobnie", bardziej niż "w ustach innych, którzy ukrywali [księży pedofilów w Kościele - przyp. red.]".
- Pamiętajmy, że Kościół jest organizacją niezwykle podstępną, ale i sprytną. W związku z tym wiadomo, że nie mogli wybrać Gądeckiego, który niedawno plótł bzdury, a teraz by przepraszał - oceniła.
"Bezprecedensowy atak na środowisko LGBT"
Goście "Faktów po Faktach" odnieśli się również do podpisanej przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego tak zwanej deklaracji LGBT.
Temat ten wszedł ostatnio do polityki między innymi po słowach wiceprezydenta Warszawy. Paweł Rabiej 15 marca w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" powiedział: "Najpierw przyzwyczajmy ludzi, że związki partnerskie to nie jest samo zło, że nie niszczą tkanki społecznej i polskiej rodziny. Potem łatwiej będzie o kolejne kroki, o równość małżeńską z adopcją".
Na tę wypowiedź zareagował prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, mówiąc 16 marca, że "wiceprezydent Warszawy postawił sprawę jasno - nie chodzi o żadną tolerancję, chodzi o afirmację związków jednopłciowych. Tu mówimy nie, szczególnie jeśli chodzi o dzieci, wara od naszych dzieci".
Od tego momentu kwestia praw osób LGBT stała się jednym z dominujących tematów kampanii przed majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego.
- Niewątpliwie parady równości zmieniły oblicze Polski i z tego zaścianka coraz bardziej wychodzimy - zauważyła Senyszyn. Dodała jednak, że nastąpił "bezprecedensowy atak na środowisko LGBT".
- Środowisko LGBT zostało w tej chwili przed kampanią do Parlamentu Europejskiego potraktowane dokładnie tak, jak uchodźcy przed kampanią do Sejmu w 2015 roku - oceniła.
Girzyński: środowiskom LGBT chodzi o afiliację pewnych zachowań
Girzyński wyznał z kolei, że jest "bardzo sceptyczny do tych postulatów, jakie grupy LGBT przedkładają".
- Nie chodzi tak naprawdę tym środowiskom o żadnego rodzaju uprawnienia, których nie mają, ale o propagandę, o afiliację pewnych zachowań, na co zgody być nie powinno i mam nadzieję, że takiej zgody nie będzie - przekonywał.
- Absolutnie nie można mówić o żadnej propagandzie - odpowiedziała mu Senyszyn. - To są ludzie, którzy domagają się praw dokładnie takich samych, jak mają inni Polacy, którzy mają orientację heteroseksualną - zauważyła. Dodała, że "z powodu orientacji nie można nikogo dyskryminować".
Autor: momo//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24