W budynku Warszawskiej Politechniki są już wszyscy najważniejsi politycy PO. Po godz. 11 ogłoszone zostaną tam wyniki partyjnych prawyborów. Faworyt jest jeden: Bronisław Komorowski. - Mielibyśmy cud nad Wisłą, gdyby nie wygrał - uważa politolog dr Rafał Chwedoruk.
W budynku Politechniki przygotowania do uroczystego ogłoszenia wyników trwały od rana. Po godz. 10 na miejscu zaczęli pojawiać się liderzy Partii. Kto wygrał? To wciąż pozostaje tajemnicą, ale wszyscy komentatorzy zgodnie podkreślają, że absolutnym faworytem jest Bronisław Komorowski. - Myślę, że wygra ten na którego glosowałem, czyli marszałek Komorowski - mówił kilkanaście minut przed ogłoszeniem wyników wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski.
Cud nad Wisłą?
Wcześniej na antenie TVN24 komentatorzy podkreślali, że niemal pewne jest, że wygra własnie Komorowski. - Zwycięstwo Sikorskiego oznaczałoby rewolucję w PO - podkreślił Chwedoruk. Zgodził się z nim Kochan, który zwrócił jednak uwagę, że Sikorski ma pewne szanse. - Wiemy, że w całej PO więcej osób popiera Komorowskiego. Ale zagłosowała tylko połowa partii. Przy tak małej ilości głosów, z których większość została oddana przez internet, proporcje poparcia mogą się zmienić - zauważył.
Frekwencja w prawyborach prezydenckich PO wyniosła 47,47 proc. Zagłosowało w nich ponad 21 tys. członków Platformy. Prawie 17 tys. głosów oddane zostało przez internet, a ponad 4 tysiące - pocztą.
- 47 proc. to sygnał ostrzegawczy dla Platformy - mówił Chwedoruk. - Myślę, że w partiach opozycyjnych byłoby nieco lepiej, bo one są z zasady bardziej bojowe - dodał.
Zdaniem dr Marka Kochana tak niska frekwencja może być spowodowana tym, że w wyścigu prezydenckim nie wystartował Donald Tusk. - Część członków PO mogła nie oddając swojego głosu wyrazić rozczarowanie tą decyzją - powiedział.
"Po ma kłopot"
Inni eksperci niską frekwencję w prawyborach uznają za porażkę PO. - PO ma kłopot. Jest to partia rządząca i zdawałoby się, że przy jej liczebności - nieco ponad 45 tys. członków - są to członkowie politycznie zmobilizowani - uważa z kolei prof. Jacek Raciborski. Jak podkreślił, "PO miała raczej format partii kadrowej, a nie masowej", w której taka frekwencja nie byłaby zaskoczeniem.
- Partie, nie tylko w Polsce są dosyć małe, jeżeli dodatkowo te małe partie składają się z członków tak mało zainteresowanych polityką, to jest to bardzo niedobry wskaźnik kondycji partii w ogóle - ocenił prof. Raciborski.
Martwe dusze
W jego opinii, powodem niskiej frekwencji w prawyborach może być również fakt, że część członków PO może być tzw. "martwymi duszami".
W przeszłości część członków partii było tzw. martwymi duszami, które pojawiały się po to, by poprawiać lokalnym ogniwom wskaźniki reprezentacji na wyższych szczeblach, na zjazdach krajowych i mieć większy wpływ na wybór władz. prof. Jacek Raciborski, socjolog
- W przeszłości część członków partii było tzw. martwymi duszami, które pojawiały się po to, by poprawiać lokalnym ogniwom wskaźniki reprezentacji na wyższych szczeblach, na zjazdach krajowych i mieć większy wpływ na wybór władz - powiedział socjolog. Zastrzegł, że nie ma wiedzy, czy tak jest w przypadku Platformy Obywatelskiej.
- PO po tych prawyborach będzie musiała przeprowadzić staranną weryfikacje swoich szeregów, jest nieprawdopodobne, by zainteresowanie (prawyborami - przyp.) było tak nikłe, jak ten wskaźnik sygnalizuje - powiedział prof. Raciborski.
Według niego, to niedobrze dla polskiej demokracji, że partia "wydawałoby się silna", okazała się "tak mało zmobilizowana". Raciborski powiedział, że jest to tym bardziej przykre, że partie są bardzo potrzebne w demokracji. - Szkoda, że są takie słabe - dodał.
"Szokująca wiadomość"
Także według socjologa prof. Andrzeja Rycharda, frekwencja w prawyborach w PO pokazuje, że Platforma nie potrafi zmobilizować swoich członków, bądź też ma na swoich listach "martwe dusze".
- Jest to dla mnie wiadomość z gatunku szokujących, bo pokazuje, że partia ma zasadnicze trudności z mobilizowaniem swoich własnych członków, albo nie wie, kto jest jej członkiem. Nie wiadomo, która z tych dwóch ewentualności jest dla partii gorsza, obydwie są fatalne - skomentował prawyborczą frekwencję.
Partia ma zasadnicze trudności z mobilizowaniem swoich własnych członków, albo nie wie, kto jest jej członkiem. Nie wiadomo, która z tych dwóch ewentualności jest dla partii gorsza, obydwie są fatalne. prof. Andrzej Rychard, socjolog
- To jest wiadomość, która moim zdaniem przysłania ten pozytyw, jakim było uruchomienie instytucji prawyborów, to wszystko zostaje w dużym stopniu zniweczone przez wynik, który pokazuje, że mniej niż połowa członków tej partii wzięła udział w głosowaniu - uważa socjolog.
- Zastanawiam się, w jaki sposób - w świetle takiej informacji, która jest dosyć dyskredytująca dla tej partii - można cieszyć się i robić dynamiczną fetę, jaka się zapowiada na sobotę - powiedział Rychard.Podkreślił jednak, że uważa prawybory za instytucję ważną i ma nadzieję, że PO nie zniechęci się frekwencją oraz że inne partie też będą takie prawybory organizować.
"Przyzwoity wynik"
Zdaniem posła PO Jarosława Gowina, frekwencji w prawyborach nie należy uznawać za porażkę. - To wynik przyzwoity, ale niezadowalający. Okazało się, że kryzys partycypacji w społeczeństwie jest dużo głębszy niż sądziliśmy, bo sięga partii politycznych - mówił w TVN24 Gowin.
Zapewnił, że w PO "nie ma martwych dusz". - Jest sporo nieaktywnych. Powinno być gęstsze sito partyjne, bo nie wystarczy płacić składki, by być uznawanym za przedstawiciela partii rządzącej - stwierdził Gowin. Dodał też, że prawybory są kompletnie nową jakością. - PO wyjdzie z nich bardziej dynamiczna i samoświadoma. Inne partie także będą musiały prędzej czy później wewnętrznie się zdemokratyzować - podkreślił.
W sobotę o godzinie 11 na Politechnice Warszawskiej zostaną oficjalnie ogłoszone wyniki prawyborów w PO; zaplanowano m.in. wystąpienie premiera Donalda Tuska i obu kandydatów: marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego i szefa MSZ Radosława Sikorskiego.
Zrobliśmy uczciwe wybory. Wyzłośliwanie się opozycji, to krokodyle łzy. Bedzie weryfikacja, zapytamy kto nie był i dlaczego.
Źródło: PAP, tvn24.pl