W środę prezydent Karol Nawrocki poinformował o odmowie awansów dla 46 sędziów. - Nie będę także dawał awansów tym sędziom, którzy kwestionują porządek konstytucyjno-prawny Rzeczpospolitej. Tym sędziom, którzy słuchają złych podszeptów ministra sprawiedliwości pana Waldemara Żurka - mówił wówczas. Zaznaczył też, że podtrzyma decyzję przez całą swoją 5-letnią kadencję.
Wieczorem tego dnia Ministerstwo Sprawiedliwości - po otrzymaniu pisma z kancelarii prezydenta - wskazało, że w dokumencie brakuje uzasadnienia tej decyzji.
Onet opublikował pełną listę sędziów, których awans zablokował prezydent. Okazuje się, że wszystkie te nominacje trafiły do kancelarii prezydenta jeszcze za czasów Andrzeja Dudy. Są to głównie młodzi sędziowie, którzy pracują w sądach rejonowych, czyli na najniższym szczeblu sądownictwa. Zdaniem portalu Nawrocki chciał w ten sposób ukarać sędziów za to, że podpisywali listy w sprawie sytuacji w sądownictwie za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Zobacz pełną listę sędziów, których nominacje zablokował prezydent >>
Sędzia Gruszczyńska: nie wiem, czym sobie na to zasłużyłam
W piątek dziennikarz TVN24 Jerzy Korczyński pytał Łucję Gruszczyńską z Sądu Rejonowego w Rybniku, dlaczego znajduje się w gronie kilkudziesięciu sędziów, których nominację zablokował prezydent Karol Nawrocki. - Decyzja pana prezydenta nie ma uzasadnienia, przynajmniej jak na razie, więc tak do końca nie wiem, czym sobie na to zasłużyłam - odparła.
Sędzia poinformowała, że powołanie na stanowisko sędziego sądu rejonowego odebrała w 2008 roku z rąk prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W Sądzie Okręgowym w Rybniku orzeka natomiast na delegacji już trzy lata. - Czyli ten awans nic tutaj nie zmieniał w mojej sytuacji. To znaczy, dalej bym robiła to, co i tak robię od trzech lat - wyjaśniła.
Przyznała, że "nie rozumie tej sytuacji i decyzji" prezydenta.
"Mało komfortowa i dziwna sytuacja"
Gruszczyńska pytana, jak brak nominacji wpływa na organizację pracy Sądu Okręgowego w Rybniku, odparła, że decyzja ta ma wpływ na "dezorganizację pracy w sądzie". - Jestem przewodniczącą pierwszego wydziału cywilnego tego sądu i sytuacja naszego wydziału jest trudna. Referaty wynoszą mniej więcej po 500 spraw, co jest bardzo dużo, jak na sąd okręgowy. Sprawy terminowane są na 2027 rok - opisywała.
- Ciężko wytłumaczyć obywatelom, dlaczego są takie dalekie terminy. One właśnie wynikają ze złej sytuacji kadrowej. Mieliśmy otrzymać nowego sędziego do wydziału, ale ten sędzia również znalazł się na tej liście 46 osób, więc nie przyjdzie nam pomóc - mówiła.
Sędzia zaznaczyła, że "nie wie, o co chodzi z tymi podszeptami" szefa MS Waldemara Żurka, o których mówił Nawrocki. - Pan minister jest stosunkowo od niedawna ministrem - zwróciła uwagę.
- Każdy z państwa może sobie wyobrazić, że w firmie, w której pracuje ponad dwadzieścia lat, nabywa doświadczenia, wszystko jest w porządku i nagle jest jakaś blokada i jeszcze nie wiadomo dlaczego. Tak po ludzku jest to dziwne i niezrozumiałe - przyznała sędzia.
Podkreśliła też, że chciałaby "coś dostać na piśmie, bo właściwie o całej sytuacji dowiaduje się z mediów". - To też jest dla mnie mało komfortowa i dziwna sytuacja - stwierdziła.
Autorka/Autor: kgr, sz/lulu
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24