Szczątki osób ekshumowanych w ubiegłym roku z mogiły ofiar rozstrzelanych przez Niemców zostały w sobotę pochowane na cmentarzu w Jedwabnem (Podlaskie). Były to dwa małżeństwa, które pomagały partyzantom. Właśnie za to w 1943 roku zostali zamordowani. - W końcu rodziny doczekały się godziwego pochówku - mówił przed uroczystością burmistrz Jedwabnego.
Uroczystość rozpoczęła się w sobotę od mszy świętej, po której uczestnicy przeszli na cmentarz w Jedwabnem i to tam spoczęły szczątki czterech osób ekshumowanych w czerwcu 2021 roku. Były to dwa małżeństwa w wieku od 36 do 44 lat, które - według relacji świadków - zostały zamordowane w lesie koło wsi Przestrzele za pomoc partyzantom. Po zbrodni zostali tam pochowani w jednym miejscu.
W sobotnich uroczystościach wzięła udział rodzina zmarłych, przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, a także parlamentarzyści.
To małżeństwa Mościckich i Bronakowskich
Prace ekshumacyjne przeprowadziło stowarzyszenie Wizna 1939, z pomocą żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej i Żandarmerii Wojskowej. Do stowarzyszenia w ubiegłym roku zgłosili się bliscy zmarłych, według których w konkretnie wskazanym miejscu pochowani byli: Władysława i Franciszek Mościccy oraz Anna i Józef Bronakowscy.
- Okazało się, że jest to miejsce, bo nie mogiła, oznaczone, bo był tam zbudowany lastrykowy nagrobek, ale nie było wiadomo, czy są tam te osoby pochowane, czy nie - powiedział Marcin Sochoń, wiceprezes "Wizny 1939".
Dodał, że w tym miejscu odkryto szczątki czterech osób, a badania antropologiczne potwierdziły wersję, iż osoby te zostały rozstrzelane. Sochoń zaznaczył, że potwierdzenie tożsamości ma charakter "wstępny", oparte jest na relacjach rodzinnych (m.in. dotyczących tego, jak ubrani byli małżonkowie, gdy zostali zabrani z domu przez niemiecką żandarmerię), bo wciąż nie ma wyników badań DNA.
Burmistrz Jedwabnego: w końcu rodziny doczekały się godziwego pochówku
Przed uroczystościami pogrzebowymi odbyła się konferencja prasowa uczestników prac ekshumacyjnych, władz Jedwabnego i przedstawicieli rodzin. - Poprzez dowody zbrodni udowodniliśmy ponad wszelką wątpliwość, że jest to zbrodnia niemiecka - powiedział Sochoń.
Mówił również o amunicji odnalezionej w miejscu pochówku, ale też wskazywał na materiały śledztwa Instytutu Pamięci Narodowej sprzed kilkunastu lat, które dotyczyły niemieckich zbrodni na ludności cywilnej m.in. z Jedwabnego. Laboratorium kryminalistyczne ŻW wykonało (z wykorzystaniem fotogrametrii) rekonstrukcję czaszek dwóch, z czterech osób, odnalezionych w miejscu pochówku.
Krewna zmarłych mówiła, że od dzieciństwa wiedziała o grobie w lesie przestrzelskim; pokazywał jej to miejsce ojciec. Ale dopiero na spotkaniu w ubiegłym roku obie rodziny postanowiły podjąć działania, by doprowadzić do ekshumacji. Tak doszło do kontaktu ze stowarzyszeniem "Wizna 1939".
- W końcu rodziny doczekały się godziwego pochówku. Ale tak naprawdę las przestrzelski, który jest kilometr od Jedwabnego, to miejsce egzekucji głównie niemieckich zbrodni, niemieckich oprawców, od 26 czerwca 1941 roku (...) praktycznie do końca roku 1944 - dodał burmistrz Jedwabnego Adam Mariusz Niebrzydowski.
Powołując się na przekazy powiedział, że w tym lesie mogło dojść do egzekucji ponad 30 osób z terenu gminy.
- Las przestrzelski, to nie jest miejsce zbrodni tylko i wyłącznie dwóch rodzin. To jest las śmierci, w którym byli mordowani Polacy, też m.in. polscy patrioci, którzy współpracowali z polskim państwem podziemnym - dodał Marcin Sochoń.
Źródło: PAP