Ponad 110 tysięcy złotych straciła mieszkanka Podkarpacia, która uwierzyła rzekomemu pracownikowi Biura Informacji Kredytowej i prokuratorowi z warszawskiego Mokotowa, że pracownik z jej banku jest zamieszany w wyłudzenia. Za namową oszustów kobieta wzięła kredyt i pożyczone pieniądze razem z oszczędnościami wpłaciła na podane przez nich konto.
Oficer prasowy policji w Jaśle młodszy aspirant Daniel Lelko poinformował w poniedziałek (24 lipca), że do tamtejszej komendy policji w ubiegłym tygodniu zgłosiła się kobieta w średnim wieku, mieszkanka Podkarpacia, która padła ofiarą oszustów działających metodą "na pracownika banku" (tzw. spoofing).
"Według relacji kobiety, na jej telefon zadzwonił mężczyzna podający się za pracownika Biura Informacji Kredytowej, informując, że ktoś w jej imieniu, złożył wniosek o przyznanie kredytu. Kiedy zalogowała się do swojego konta, nie zauważyła nic podejrzanego, ale oszust wyjaśnił, że to przez wyłączoną w tym momencie aktualizację" - przekazał oficer prasowy.
Polecili kobiecie, aby wzięła kredyt. Sprawę uwiarygodnił "prokurator"
Dodał, że oszust polecił kobiecie, aby udała się do banku, w którym posiada konto, i sama wzięła kredyt. Powiedział także, że zadzwoni do niej prokurator z Mokotowa. Aby go uwiarygodnić, podał kobiecie jego imię i nazwisko oraz numer telefonu, i polecił jej, aby sprawdziła te dane na stronie internetowej prokuratury.
Rzekomy prokurator zadzwonił do kobiety, przedstawiając się jej z imienia i nazwiska, a na ekranie telefonu wyświetlił się numer warszawskiej prokuratury.
"Dzwoniący powiedział, że w banku, do którego wybierała się kobieta, jeden z pracowników jest zamieszany w wyłudzenia pieniędzy. W związku z tym zabronił rozmawiać o sprawie z jakimkolwiek pracownikiem tej placówki" - zaznaczył aspirant Lelko.
Fałszywy prokurator uspokajał kobietę, aby się nie martwiła, ponieważ policja monitoruje sytuację.
Pieniądze z kredytu i oszczędności za pomocą BLIKa wpłaciła oszustom
Następnie do kobiety ponownie zadzwonił fałszywy pracownik BIK-u, który poinstruował ją, aby gotówkę z wziętego kredytu w wysokości 50 tys. zł wpłaciła w wyznaczonym wpłatomacie w Jaśle. Podał jej w tym celu odpowiednie kody BLIK.
Polecił jej też, aby wybrała z konta wszystkie swoje oszczędności i wpłaciła je taką samą metodą w innym wpłatomacie. Kobieta w ten sposób wpłaciła ponad 60 tys. zł.
"Po dokonanych wpłatach kobieta otrzymała sms-y od nadawcy podpisanego jako BIK, w której były fałszywe oświadczenie o tym, że wpłacone pieniądze zostały przyjęte do zwrotu na konto rezerwowe. Oszuści zabronili jej kontaktować się w tej sprawie z kimkolwiek, ponieważ jest to objęte tajemnicą śledztwa" - relacjonował dalej oficer prasowy.
Kontakt się urwał, kobieta straciła ponad 110 tysięcy złotych
Następnego dznia do kobiety miał zadzwonić pracownik BIK-u i podać jej nowy login i hasło do bezpiecznego konta, na które mogłaby z powrotem przelać swoje pieniądze z konta rezerwowego. Ale kontakt się urwał, a pokrzywdzona straciła ponad 110 tys. zł.
Policja po raz kolejny apeluje o czujność i ostrożność, i przypomina, że spoofing to rodzaj oszustwa, w którym przestępcy podszywają się pod banki, instytucje i urzędy państwowe, firmy, a nawet osoby fizyczne, w celu wyłudzenia od swoich ofiar danych lub pieniędzy.
Czytaj też: Są podejrzani o wyłudzenie ponad 100 tysięcy złotych od emerytów. Pięciu mężczyzn w areszcie
"Dzięki wykorzystaniu różnych technik, oszuści mogą podszyć się pod wybrany adres e-mail, numer telefonu, a nawet adres IP i w nieuczciwy sposób osiągnąć swoje cele" - alarmuje policja.
I przypomina jednocześnie, że policja ani prokuratura nigdy nie prosi o wpłacenie pieniędzy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock