Rzeczywiście pewien kłopot się pojawił - przyznał wicemarszałek Sejmu i szef klubu Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Terlecki, pytany w Sejmie o komendanta głównego policji Jarosława Szymczyka. Nie odpowiedział jednak na pytanie, czy spodziewa się jego dymisji.
Wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki był pytany we wtorek w Sejmie przez reporterkę TVN24 Agatę Adamek, czy komendant główny policji Jarosław Szymczyk "nie jest balastem dla jego obozu politycznego". - To już proszę pytać ministra spraw wewnętrznych - odparł. To na wniosek szefa MSW prezes Rady Ministrów powołuje i odwołuje komendanta głównego policji.
Dopytywany o kontrowersje wokół Szymczyka, polityk PiS odpowiedział, że nie chciałby tej kwestii nazywać balastem. - Ale rzeczywiście pewien kłopot się pojawił - mówił.
Na pytanie, czy spodziewa się dymisji komendanta, Terlecki odparł, że nie chce się wypowiadać na temat. - To nie jest moja kompetencja, tylko premiera - dodał.
"Gazeta Wyborcza" o sprawie brata komendanta Szymczyka
W połowie stycznia "Gazeta Wyborcza" podała, że brat Jarosława Szymczyka usłyszał pięć zarzutów. Najpoważniejsze to udział w zorganizowanej grupie przestępczej, pranie brudnych pieniędzy, fałszowanie faktur VAT-owskich i oszustwa dotyczące mienia znacznej wartości.
Według gazety, szef Prokuratury Regionalnej w Lublinie miał wpływać na prokuratora prowadzącego sprawę Łukasza S., aby ten nie odwoływał się od decyzji sądu, który nie wyraził zgody na trzymiesięczny areszt.
Wybuch w komendzie głównej
W połowie grudnia w gmachu Komendy Głównej Policji doszło do eksplozji. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przekazało, że stało się to "w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem komendanta Jarosława Szymczyka. "Eksplodował jeden z prezentów, które komendant otrzymał podczas swojej roboczej wizyty na Ukrainie w dn. 11-12 grudnia br., gdzie spotkał się z kierownictwami ukraińskiej policji i służby do spraw sytuacji nadzwyczajnych. Prezent był podarunkiem od jednego z szefów ukraińskich służb" - podał resort w komunikacie.
W sprawie toczy się prokuratorskie śledztwo. Komendant ma w nim status pokrzywdzonego. Komendant Szymczyk w telewizji rządowej powiedział, że po eksplozji w swoim gabinecie nie zamierza składać wniosku o dymisję, choć zawsze podporządkuje się decyzjom premiera i szefa MSWiA. Podziękował ministrowi Mariuszowi Kamińskiemu za wsparcie. - W moim gabinecie doszło do zdarzenia, które należy dokładnie wyjaśnić, gdyż eksplodował prezent, który otrzymałem podczas spotkania z szefami jednej z najważniejszych służb odpowiedzialnych za wewnętrzne bezpieczeństwo Ukrainy - mówił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24