Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że jego ugrupowanie chce zmienić sposób liczenia głosów w wyborach. Zapowiedź komentował w "Faktach po Faktach" były szef MSW, poseł KO Bartłomiej Sienkiewicz. - Cokolwiek to nie znaczy, nie wróży nic dobrego - ocenił, zaznaczając, że tego rodzaju zapowiedzi "mogą budzić najwyższe zaniepokojenie". Poseł w programie komentował także najnowsze posunięcia Kremla w związku z wojną w Ukrainie.
Jarosław Kaczyński w trakcie sobotniego spotkania ze zweryfikowanymi sympatykami swojej partii w Oleśnicy na Dolnym Śląsku zapowiedział, że rządząca koalicja przygotuje ustawę, która wprowadzi zmiany w sposobie liczenia głosów. - Wprowadzimy różne rygory, żeby nie można było robić różnych nieładnych rzeczy, bo z pewnym sceptycyzmem patrzymy na wyniki niektórych wyborów, w szczególności samorządowych - powiedział.
Do tych słów odniósł się gość sobotniego wydania "Faktów po Faktach" w TVN24 Bartłomiej Sienkiewicz, poseł Koalicji Obywatelskiej i były szef MSW.
"Zapowiedzi, które wypowiedział Jarosław Kaczyński mogą budzić najwyższe zaniepokojenie"
- Jak złodziej kradnie, to krzyczy: łapać złodzieja - skwitował poseł KO. - To są bardzo niepokojące zapowiedzi, bo słyszymy o dwóch rzeczach: o zmianie ordynacji wyborczej i próbie wykreślenia nowych okręgów wyborczych, oczywiście w interesie władzy, jak i teraz o nowym sposobie liczenia głosów. Cokolwiek to nie znaczy, nie wróży nic dobrego - zwrócił uwagę.
Sienkiewicz przypomniał przy tym, że szef jego ugrupowania Donald Tusk powołał "wiele miesięcy temu ruch obrony wyborów". - Zbieramy osoby, mamy narzędzia informatyczne, które pozwolą przypilnować wybory tak, aby rząd, mimo tych wszystkich zmian, nie pozwolił ich fałszować - opisał.
Według posła "będziemy mieć do czynienia z najważniejszym wydarzeniem w historii niepodległej Polski, które sprowadza się do jednej rzeczy: czy władzy uda się sfałszować wybory w Polsce czy nie". - Bo te zapowiedzi, które wypowiedział Jarosław Kaczyński mogą budzić najwyższe zaniepokojenie, że w tę stronę może to pójść - zauważył.
Sienkiewicz wstrzymywał się z szerszą oceną zapowiedzi Kaczyńskiego. - Jako poseł wolałbym poczekać na konkretny projekt - uprzedzał. - Bo PiS czasami w absolutnie niewinnych projektach, dotyczących niezwykle szlachetnych rzeczy, jak na przykład ratowanie ludzi przed pandemią, potrafi wsadzić rzeczy z innego porządku - argumentował.
"Profesjonalna armia rosyjska już nie istnieje"
Sienkiewicz w programie pytany był także o bieżące wydarzenia w Rosji, w tym o ogłoszoną przez Władimira Putina "częściową" mobilizację.
- (Putin) chce przede wszystkim utrzymać władzę. Klęska jego dotychczasowej polityki zmusiła go do ruchu, którego się obawiał, czyli powszechnej mobilizacji. Ona nazywa się częściowa, ale jak część analityków słusznie zauważa, tym tajnym planem jest utajniony fragment ukazu o mobilizacji, uzyskanie nie trzystu (tysięcy), tylko ilu się da rezerwistów do armii - komentował poseł.
Jego zdaniem, "problem polega na tym, że profesjonalna armia rosyjska już nie istnieje". - Oficerowie, podoficerowie, którzy byli częścią zawodowej rosyjskiej maszyny wojennej, w większości nie żyją. W związku z tym ta armia będzie źle dowodzona, źle wyposażona, nie będzie czasu na jej przeszkolenie. To będzie taka lawina mięsa armatniego na przestarzałym, psującym się sprzęcie - uznał.
- Co więcej, to nie jest tak, że można tych rezerwistów już wprowadzić do walki. Nawet jeśli się im skróci szkolenie, to ono się stworzy w taki sposób, że będzie właściwie fikcyjne. Więc za parę tygodni, jeśli się pierwsi znajdą na froncie, to nie stanowi jeszcze żadnej zmiany - tłumaczył. - Wydaje mi się, że to wyraz desperacji Putina - podsumował.
W jego ocenie "to oczywiście przedłuża wojnę na Ukrainie" i "powoduje zwiększenie ilości ofiar po obu stronach". - Nie bądźmy tutaj optymistami. To oznacza, że ten konflikt jeszcze będzie trwał - powiedział Sienkiewicz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24