- Rzeczywiście proboszcz pozwolił, na moją prośbę, na telefon, żebym tam wszedł, bo tam jest symboliczny grób mojego brata - mówił Jarosław Kaczyński, przesłuchiwany przez komisję śledczą do spraw wyborów kopertowych, o odwiedzaniu cmentarzy podczas lockdownu w 2020 roku. W odpowiedzi przewodniczący Dariusz Joński stwierdził, że "być może doradcy powiedzieli, że może pan ponad prawem wchodzić, inni nie mogli".
W piątek Jarosław Kaczyński stawił się na przesłuchaniu przed sejmową komisją śledczą do spraw wyborów kopertowych. Gdy pytania prezesowi PiS zadawał Witold Tumanowicz z Konfederacji, zwrócił uwagę, że w tamtym czasie "byliśmy w sytuacji nadzwyczajnej", ale rząd nie zdecydował się na wprowadzenie stanu nadzwyczajnego. - Wprowadziliście ten stan quasi- nadzwyczajny, ograniczający prawa i wolności obywatelskie - zwracał się do prezesa PiS. - Wybory kopertowe były jednym z elementów obostrzeń, które wprowadzaliście - stwierdził. Chwilę później wymiana zdań została przekierowana na kwestię zamknięcia cmentarzy w czasie lockdownu w 2020 roku.
Kaczyński zeznaje przed komisją śledczą
Przewodniczący komisji Dariusz Joński zwrócił uwagę, że pytania Tumanowicza dotyczyły m.in. rozporządzenia rządu z dnia 31 marca 2020 roku w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. - Między innymi chodziło o osoby, które odwiedzały cmentarze. Żeby wyjaśnić sprawę, pan był dziesiątego (kwietnia - red.), wtedy kiedy rozporządzenie obowiązywało. Wtedy pan był ponad prawem, a dzisiaj pan oszukał - zwrócił się do Kaczyńskiego.
- W tym dniu, dziesiątego, odwiedziłem otwarty Cmentarz Wojskowy w Warszawie (Powązki - red.), Cmentarz Bródnowski w Warszawie - też był otwarty, funkcjonował normalnie - stwierdził w odpowiedzi Kaczyński. Wtedy Joński zauważył, że wówczas dziennikarze informowali o tym, że na bramach cmentarzy zawisły kartki, "informujące o tym, że nie można wejść na ten cmentarz do jedenastego włącznie". - Być może doradcy panu nie powiedzieli, i powiedzieli, że może pan ponad prawem wchodzić. Inni nie mogli - podkreślił.
- Jeszcze raz panu powtarzam, że jakoś dziwnie ci doradcy powiedzieli to setkom, jeśli nie tysiącom odwiedzających, także na innych cmentarzach, także takich mniejszych, na których wtedy byłem, bo i tam są pochowani ludzie, których zamordowano w Smoleńsku - stwierdził Kaczyński. - Pan się upiera przy bezczelnym kłamstwie - mówił do Jońskiego. - Jedynym cmentarzem, który był wtedy rzeczywiście zamknięty decyzją proboszcza, to był Cmentarz Bródnowski, ale rzeczywiście tam ten proboszcz pozwolił, na moją prośbę, na telefon, żebym tam wszedł, bo tam jest symboliczny grób mojego brata - dodał prezes PiS.
- Mówimy o rozporządzeniu Rady Ministrów, a nie o decyzji proboszcza - odpowiedział mu Joński. - Albo jest rozporządzenie, które obowiązuje wszystkich, albo nie - dodał. - Pan albo nie ma pojęcia, o czym pan mówi, albo pan kłamie. Ja tam byłem, a nie pan - zwrócił się Kaczyński do Jońskiego.
Kaczyński odwiedzał cmentarze mimo zakazu
Przypomnijmy, że w 2020 roku w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa w Polsce rząd wprowadził ograniczenia m.in. w przemieszczaniu się, a obostrzenia wpływały również na funkcjonowanie cmentarzy. W przypadku Cmentarza Powązkowskiego w Warszawie Archidiecezja Warszawska podjęła decyzję o zamknięciu go dla odwiedzających groby. Jak pokazał wtedy "Fakt", na bramie cmentarza zawisła informująca o tym kartka.
Mimo tego w 10. rocznicę obchodów katastrofy smoleńskiej na terenie cmentarza pojawił się prezes Prawa i Sprawiedliwości. Udał się on na grób swojej matki Jadwigi Kaczyńskiej, a także symboliczną mogiłę pary prezydenckiej - Lecha i Marii Kaczyńskich. Dziennikarze "Faktu" zwrócili się z pytaniem do przedstawicieli zarządu cmentarza Starych Powązek o to, czy nikt nie może odwiedzić grobu bliskich. "Nie proszę państwa, cmentarz jest zamknięty" - odpowiedział wtedy przedstawiciel zarządu.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka