Mimo że w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa Cmentarz Powązkowski w Warszawie został zamknięty, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński przyjechał w piątek na grób swojej matki i symboliczną mogiłę pary prezydenckiej. Udokumentowali to fotoreporterzy dziennika "Fakt". Jak tłumaczył TVN24 rzecznik Archidiecezji Warszawskiej, wizyta odbyła się w ramach uroczystości związanych z 10. rocznicą katastrofy smoleńskiej.
W związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa w Polsce rząd wprowadził ograniczenia m.in. w przemieszczaniu się z pewnymi wyjątkami: drogi do pracy i do domu, wolontariatu w walce z koronawirusem oraz załatwiania niezbędnych spraw życia codziennego. W czwartek premier Mateusz Morawiecki poinformował o przedłużeniu wszystkich dotychczas wprowadzonych restrykcji.
Zamknięcie cmentarza dla odwiedzających groby do 19 kwietnia
Obostrzenia wpływają również na funkcjonowanie cmentarzy. W przypadku Cmentarza Powązkowskiego w Warszawie Archidiecezja Warszawska podjęła decyzję o zamknięciu go dla odwiedzających groby.
"Uprzejmie informujemy, że zgodnie z Rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 31 marca 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii, od dnia 2 kwietnia do 19 kwietnia 2020 r. Cmentarz zostaje zamknięty dla osób odwiedzających groby" - można przeczytać na bramie cmentarza (w poniżej zamieszczonym zdjęciu jest jeszcze data 11 kwietnia, ale na bramie pojawiła się już zaktualizowana wersja komunikatu - red.)
Jarosław Kaczyński na grobie matki i symbolicznej mogile pary prezydenckiej
Jednak, jak udokumentowali fotoreporterzy dziennika "Fakt", w piątek 10 kwietnia, a więc w 10. rocznicę obchodów katastrofy smoleńskiej, około godziny 10 na terenie cmentarza pojawił się prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w towarzystwie kilku osób. Udał się on na grób swojej matki Jadwigi Kaczyńskiej, a także symboliczną mogiłę pary prezydenckiej - Lecha i Marii Kaczyńskich.
Dziennikarze "Faktu" zwrócili się z pytaniem do przedstawicieli zarządu cmentarza Starych Powązek o to, czy nikt nie może odwiedzić grobu bliskich. "Nie proszę państwa, cmentarz jest zamknięty" - odpowiedział przedstawiciel zarządu.
Rzecznik Archidiecezji Warszawskiej: zarząd cmentarza wyraził zgodę na uroczystość
Jak przekazał zajmujący się tą sprawą reporter TVN24 Przemysław Kaleta, organizatorzy obchodów 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej zwrócili się z oficjalną prośbą do zarządu cmentarza, aby móc częściowo przeprowadzić obchody na terenie nekropolii.
- Została wystosowana prośba przez organizatorów uroczystości o to, żeby ta uroczystość w dziesiątą rocznicę katastrofy smoleńskiej, czyli odwiedzenie grobu pary prezydenckiej, się odbyła. Zarząd wyraził na to zgodę - poinformował TVN24 rzecznik prasowy Archidiecezji Warszawskiej ksiądz Przemysław Śliwiński.
"Jest jeden człowiek w Polsce, który może pójść wszędzie"
Posłanka KO Barbara Nowacka, której matka Izabela Jaruga-Nowacka była jedną z ofiar katastrofy smoleńskiej, przyznała w rozmowie z reporterką "Faktów" TVN, że "cierpią tak samo ci, co mają rocznicę śmierci rodziców".
- Okazuje się, że bez rocznicy, bez trybu, jest jeden człowiek w Polsce, który może pójść wszędzie, zrobić wszystko. Kompletnie go nie obchodzą restrykcje, nie obchodzi go tak naprawdę zdrowie ludzi. Strasznie to jest irytujące - stwierdziła Nowacka.
Uroczystości mimo zakazu zgromadzeń
W piątek podczas obchodów 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie kilkunastu polityków PiS składało jednocześnie kwiaty pod pomnikiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz ofiar tragedii.
Robiąc to, nie zachowywali odpowiedniej odległości od siebie, wymaganej we wprowadzonych przez rząd obostrzeniach związanych z pandemią COVID-19. Byli to między innymi prezes PiS Jarosław Kaczyński, marszałek Sejmu Elżbieta Witek, premier Mateusz Morawiecki i wicepremierzy - Jacek Sasin i Piotr Gliński.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski, pytany w sobotę w Radiu Zet o ocenę tej sytuacji, powiedział, że odległości między politykami "na pewno powinny być większe". - Ale pamiętajmy, że to symboliczne uczczenie tragedii - zaznaczył. Przyznał jednak, pytany przez prowadzącą program, że "można było składać wieńce pojedynczo lub w większych odstępach".
Ojciec Gużyński: śmierć smoleńska nie powinna być stawiana ponad wszystkie inne
Dominikanin ojciec Paweł Gużyński w TVN24 ocenił, że sytuacja związana z koronawiruem uświadomiła nam, iż "przestaliśmy być wszechmocni". - W większości przypadków życie nas do czegoś zmusza. Ono jest bardzo brutalnym procesem. Nie pyta o zgodę, nie pyta, czy ktoś ma ochotę, tylko stawia nas bardzo mocno przed różnymi wyzwaniami i musimy sobie z nimi poradzić - dodał.
Ojciec Gużyński zauważył, że "do niedawna słabo przerażała nas śmierć oglądana na falach Morza Śródziemnego, kiedy tonęli uchodźcy, etc." - To było wciąż za daleko od nas. Dzisiaj ją dotykamy, chronimy się przed nią, uciekamy, ale nasze serce musi się rozszerzyć na te problemy. Nie powinno być tak, że my wrócimy do swojego spokoju i bezpieczeństwa i dalej będziemy oglądać w miarę spokojnie relacje z Morza Śródziemnego, gdzie toną uchodźcy. To się tak nie może stać. (...) Jeśli nie zmieni nas to, że sami posmakowaliśmy zagrożenia śmierci, to będzie to bardzo nieludzkie - zaznaczył duchowny.
W ocenie dominikanina należy coś w sobie zmienić, żeby zaczeło ludziom przeszkadzać to, że na całym świecie giną ludzie. Jak mówił, jedną rzeczą jest to, że doświadczamy śmierci w "specyficznej, pandemicznej sytuacji", drugą zaś - że codziennie "takie rzeczy dzieją się w mniejszej lub większej skali".
- Dlatego pozwolę sobie na taką uwagę. Ze smutkiem przyjąłem wczorajszą obecność naszych rządzących w rocznicę katastrofy smoleńskiej. Zauważyłem, że znowu się ktoś chowa za sytuacją, którą uważa za superszczególną: ta śmierć smoleńska jest tak bardzo szczególną, że nam wolno. Nieprawda. Ci wszyscy, którzy umarli na koronawirusa, ci wszyscy, którzy umierają anonimowo, matki, które tracą swoje nienarodzone dzieci - oni też cierpią. I te śmierci są tak samo szczególne i tak samo ważne, jak wszystkie. Nie wyciągajmy jednego specyficznego wypadku, jednej specyficznej sytuacji i nie stawiajmy jej ponad wszystkie inne - zaznaczył Gużyński.
- Skoro pan Jezus się usunął i nie kazał nam przyjść w Wielki Piątek do kościoła - a to jest jedyna śmierć, która jest naprawdę superszczególna i można byłoby szukać z jej powodu wielu usprawiedliwień - to wszyscy inni też powinni to zrobić. A wczoraj tego nie zrobiono i jestem zły na to. To jest kolejny przykład, gdy próbuje się za rzeczami szczególnymi, świętymi, za pewnym tabu śmierci, schować i ugrać coś innego.To jest wstrętne, tego nie róbmy - stwierdził.
Zaapelował, aby zmienić i otworzyć swoje serca tak, "aby były wrażliwe na cierpienie i biedę innych". - To jest przesłanie tych świąt - dodał.
Źródło: TVN24,Fakt
Źródło zdjęcia głównego: fakt24.pl