Jarosław Kaczyński jeździ po kraju, by przekonywać Polaków, że w sumie jest dobrze, ale kolejne odwiedzane miasto to wizerunkowy problem – między innymi z powodu tego, co i jak prezes mówi. Polacy, którzy wchodzą na spotkania, są starannie wybrani - a ci, którzy nie wchodzą, są izolowani przez policję. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Dzień po dniu politycy Prawa i Sprawiedliwości odbywają tak zwane spotkania z mieszkańcami. Rzecz w tym, że osoby wysłuchujące przemów może i są mieszkańcami, ale nie zawsze z miejscowości, w których spotkania akurat się odbywają.
Starannie dobrana publiczność w Gnieźnie mogła wysłuchać z ust Jarosława Kaczyńskiego diagnozy braku wysokiego poparcia młodych wyborców. - Młodzież jest pod bardzo wielkim wpływem smartfonu, mówiąc w przenośni. Tu rzeczywiście my z kolei dużych możliwości nie mamy, ale będziemy prowadzili wielkie kontrakcje – zapowiada prezes PiS. Ta wypowiedź dotyczy pewnie mediów społecznościowych, które w odróżnieniu od rządowych, w stosunku do władzy bywają krytyczne. Smartfony jeszcze niedawno temu były synonimem dobrobytu, jaki partia zapewnia Polakom.
Na spotkaniu w Gnieźnie prezes Jarosław Kaczyński przypomniał rozgrywki Euro 2012, choć w osobliwym kontekście. - Ludzie akceptowali przez dłuższy czas te różne manipulacje i oszustwa naszych poprzedników i nawet, jak chodziło o klęski sportowe, na przykład podczas mistrzostw Europy, to sam na swojej ulicy, gdzie mieszkam, słyszałem grupy młodych ludzi, którzy po naszej kolejnej porażce i to takiej smutnej szli i krzyczeli: Polacy nic się nie stało, bo ktoś, jakiś manipulator, jakiś spec od socjotechniki wymyślił tego typu okrzyk – stwierdził Kaczyński.
Mobilizacja jest Prawu i Sprawiedliwości potrzebna - zwłaszcza w sprawach bieżących, bo inflacja szaleje, ceny paliw są wysokie, pytania o dostępność i koszt opału na zimę też jest na czasie. Winni zostali znalezieni, bo węgiel dopływa i tu zaczynają się zdaniem prezesa problemy.
- Tak, jest wąskie gardło: to są porty, ale nie dlatego, że my portów nie mamy, bo mamy. Ich moc przeładunkowa jest duża i ciągle rośnie, ale ogromna część nabrzeży tych portów została sprzedana. Kto je sprzedał? Myśmy je sprzedali? Nie. Sprzedała je Platforma Obywatelska – przekonuje Jarosław Kaczyński obecnych na spotkaniu w gminie Kórnik w powiecie poznańskim. Na nabrzeżu portu Platforma ripostuje. – Tak wygląda udział Skarbu Państwa w tych portach. Blisko 100 procent to jest własność Skarbu Państwa – mówi Agnieszka Pomaska, pokazując tablicę, na której widnieje informacja, że w przypadku Portu w Gdyni to 99,4 proc., Portu w Gdańsku – 95,5 proc., a w Zespole Portów Szczecin-Świnoujście wynosi 94,8 proc.
Kaczyński o protestujących: naprawdę upadli bardzo nisko
O tych, którzy są przeciw i przed salami spotkań prezesa z aktywem, wykrzykują swoje niezadowolenie, prezes w Poznaniu też wspomniał. - Rozwrzeszczane grupy ludzi, którzy naprawdę upadli bardzo nisko, biorąc pod uwagę ich język, ich agresję, ich twarze – stwierdza Kaczyński.
Każde z partyjnych spotkań zabezpieczało po kilkudziesięciu policjantów. W Koninie nawet zajmowali się wpuszczaniem do budynku gości, co budzi pytania. Zapytany o sprawę rzecznik wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak odpowiedział, że organizatorzy spotkania posła Kaczyńskiego o ochronę nie prosili, ale policja stwierdziła, że mogą być protesty i w celu zapewnienia bezpieczeństwa obecność policjantów była niezbędna. W Kórniku policja doliczyła się 100 protestujących, w Poznaniu 30. Żadna interwencja nie była konieczna.
Źródło: TVN24