To jest absolutnie skandaliczne i obraźliwe wobec kobiet podejście do bardzo poważnego problemu, jakim jest kryzys demograficzny, i faktu, że w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci - powiedziała w "Jeden na jeden" posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Tak skomentowała słowa Jarosława Kaczyńskiego o rodzeniu dzieci i "największym prezencie, jaki można zrobić Polsce".
Prezes PiS i wicepremier Jarosław Kaczyński mówił w niedzielę, że "z miłości też są dzieci, a to jest dzisiaj największy prezent, jaki można zrobić Polsce". - Tu mówię przede wszystkim o paniach, no bo wiadomo, kto te dzieci musi urodzić, a to nie jest łatwe. Będziemy wszystko robić, żeby tych prezentów było jak najwięcej - zapowiadał prezes PiS.
Dziemianowicz-Bąk: Jarosław Kaczyński podzielił Polki na te, które dają w szyję, i te, które dają prezenty
Komentując tę wypowiedź, posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Nowa Lewica) oceniła w piątek w "Jeden na jeden" w TVN24, że "Jarosław Kaczyński podzielił Polki, podzielił kobiety w Polsce, na te, które dają w szyję, i dlatego nie rodzą dzieci - zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, i na te, które dają prezenty, czyli rodzą dzieci".
Nawiązała w ten sposób do innych słów prezesa PiS, który jesienią ubiegłego roku mówił, że nie jest zwolennikiem "bardzo wczesnego macierzyństwa", bo "kobieta musi dojrzeć do tego, aby być matką". - Ale jak do 25. roku życia daje w szyję to, trochę żartuję, ale nie jest to dobry prognostyk w tych sprawach - ocenił wtedy Kaczyński.
- To jest absolutnie skandaliczne i obraźliwe wobec kobiet podejście do bardzo poważnego problemu, jakim jest kryzys demograficzny, i faktu, że w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci - dodała Dziemianowicz-Bąl. Zauważyła, że "w 2022 roku rodziło się ich najmniej od zakończenia II wojny światowej".
Na uwagę, że winą za tę sytuację rządzący obarczają opozycję, Dziemianowicz-Bąk odparła, że "są jasne powody, dla których Polki w Polsce nie chcą rodzić dzieci". - Kiedy Polki wyjeżdżają za granicę, na przykład do Wielkiej Brytanii, to tam nagle, jak za dotknięciem magicznej różdżki, znajdują się w czołówce kobiet, które decydują się na macierzyństwo. Ale tu nie chodzi o żadną magiczną różdżkę - kontynuowała gościni TVN24. Jak stwierdziła, "tutaj chodzi o to, że Polki w Polsce boją się nawet zajść w ciążę".
CZYTAJ TEŻ: Liczba ludności Polski spadła. Nowe dane >>
"Oczekujemy od partnerów z demokratycznej opozycji odpowiedzi na co najmniej trzy pytania"
Dziemianowicz-Bąk oceniła, że "co druga Polka zastanawia się, czy iść na wybory, czy nie". - My chcemy Polki mobilizować, mówiąc też jasno, czego mogą się po nas spodziewać - oświadczyła.
Zaznaczyła, że "jako Lewica oczekujemy od naszych partnerów z demokratycznej opozycji, od Platformy Obywatelskiej, od PSL-u, od Polski 2050, odpowiedzi tu i teraz, nie po wyborach, (...) na co najmniej trzy pytania".
- Czy poprą likwidację klauzuli sumienia, tak żeby już żaden szpital nie zasłaniał się nią i nie odmawiał pomocy kobietom. Czy poprą likwidację, wykreślenie z Kodeksu karnego artykułu 152, czyli karania za pomoc w przerwaniu ciąży - bo to na ten artykuł powołują się na przykład lekarze, twierdząc, że boją się udzielać pomocy, boją się przerywać ciąże, bo boją się prokuratora i policji. I po trzecie, to trzecie pytanie: czy poprą legalną, dostępną, bezpłatną aborcję na żądanie kobiety, kiedy ona jej potrzebuje, do 12. tygodnia ciąży - oznajmiła.
Jej zdaniem "Polki zasługują na jasną deklarację". - Dopiero kiedy padnie ta jasna deklaracja ze strony wszystkich ugrupowań demokratycznej opozycji, będą one (wyborczynie - red.) miały pewność, że nie ma znaczenia, na które z tych ugrupowań zagłosują - dodała.
§ 1. Kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Tej samej karze podlega, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania. 3. Kto dopuszcza się czynu określonego w § 1 lub 2, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
"Prekampania przebiega w sposób absolutnie nierówny i niesprawiedliwy"
Posłanka Lewicy mówiła o trwającej prekampanii. Jej zdaniem "Prawo i Sprawiedliwość udaje, że promuje rządowe programy, udaje, że promuje rządowe ustawy, wydając na to rządowe, a tak naprawdę publiczne pieniądze, pieniądze z podatków Polek i Polaków".
- My, jako Lewica, finansujemy nasze trasy, tę obecną i wszystkie poprzednie, po prostu ze środków partyjnych. Nie udajemy, że prezentujemy jakieś rządowe, państwowe programy. Po prostu robimy to, co do nas należy, czyli rozmawiamy o naszych działaniach, o naszych inicjatywach ustawodawczych i nie tylko - podkreślała.
- Jeżeli chodzi o ogłoszenie terminu wyborów, to myśmy już jasno i wyraźnie wystąpili do prezydenta Andrzeja Dudy z apelem o jak najpilniejsze rozpisanie tych wyborów, dlatego że w tej chwili ta kampania, czy prekampania, przebiega w sposób absolutnie nierówny i niesprawiedliwy - mówiła.
Wyjaśniała, że "są ugrupowania wchodzące w skład koalicji rządzącej, które po prostu mają dodatkowe źródło finansowania swojej kampanii wyborczej, i wszystkie pozostałe, które muszą sobie radzić tak, jak przewidują to przepisy, czyli ze środków własnych". - To nie są równe zasady gry i prezydent Andrzej Duda nie powinien na to przymykać oczu - uznała.
Zapowiadała też, że każda osoba, która "w sposób wątpliwy wydatkuje publiczne pieniądze" między innymi na "finansowanie kampanii wyborczej partii rządzącej, w pewnym momencie poniesie odpowiedzialność". - Zajmiemy się tym zaraz po wygranych przez opozycję wyborach. Nie będzie żadnej polityki grubej kreski. Będzie polityka skrupulatnego rozliczania rządów Prawa i Sprawiedliwości - oświadczyła.
Dziemianowicz-Bąk o politycznych ambicjach. "Nigdy tego nie ukrywałam"
Posłanka unikała jednoznacznej odpowiedzi, czy będzie startowała znów z Wrocławia i z którego miejsca. - Trwa układanie list, trwa ich zatwierdzanie, decyzje już wkrótce - mówiła. Zapewniała, że "Lewica wystartuje jako szeroki lewicowy blok - Nowa Lewica, Partia Razem, Unia Pracy, PPS i inne środowiska lewicowe".
- Mówię uczciwie i też lojalnie wobec własnej partii, że te decyzje jeszcze trwają. Będą ciała statutowe zatwierdzały te listy. Mogę powiedzieć tyle: na pewno zarówno ja, jak i moje koleżanki posłanki będą aktywnie zaangażowane w kampanię. Będą także twarzami tej kampanii wyborczej. Znajdą się na takich miejscach, żeby zmaksymalizować szanse na obecność w Sejmie. Bo nam jako lewicy zależy nie tylko na tym, żeby listy wyglądały ładnie. Oczywiście będziemy mieć parytet na listach, ale będą one ułożone tak, żeby zwiększyć maksymalnie szansę kobiet na faktyczne objęcie mandatu - mówiła dalej.
Została zapytana, czy chciałaby zostać prezydentką Wrocławia. - Chciałabym, żeby Wrocław, moje rodzinne miasto, miało jak najlepszego prezydenta albo prezydentkę - odparła. Proszona o bardziej konkretną deklarację, stwierdziła: - Ja bym bardzo chciała konkretnie odpowiedzieć na to pytanie, ale za chwilkę są wybory parlamentarne, w których będę startowała. I co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Chcę być posłanką. Nie ukrywam także swoich ambicji, nie przesądzając o perspektywie czasowej, jeżeli chodzi o Ministerstwo Edukacji i Nauki.
Dodała, że "jak najbardziej" widzi się w resorcie edukacji. - Nigdy tego nie ukrywałam. Edukacja to jest obszar, którym się zajmuję w największym stopniu - podkreśliła.
Czy posłanka Magdalena Biejat wystartuje do Senatu z warszawskiej listy w ramach paktu senackiego? - Pakt senacki jest dopinany, zostanie ogłoszony zaraz po ogłoszeniu przez prezydenta Andrzeja Dudę daty wyborów. I jeszcze raz apelujemy do prezydenta o to, żeby stało się to jak najszybciej - odparła.
Jest nowy podręcznik do HiT. Posłanka Lewicy: ta książka jest esejem ideologicznym
Gościni odniosła się do drugiej części podręcznika do przedmiotu historia i teraźniejszość, która została w lipcu dopuszczona do użytku w szkołach i - podobnie jak pierwsza część - wzbudziła duże kontrowersje. Książka skierowana jest do uczniów klas drugich, a jej autorem jest profesor Wojciech Roszkowski.
Czytaj tekst premium: "Czy ktoś to redagował?" Nowy podręcznik Roszkowskiego i "powtórka z czytelniczej rozrywki"
Według posłanki Lewicy, "ta książka absolutnie nie jest podręcznikiem". - Ta książka jest kolejnym już, drugim wydaniem eseju pana profesora Roszkowskiego. Eseju, który jest esejem ideologicznym, który jest naszpikowany fake newsami i dezinformacją. I jeżeli w ogóle powinien znaleźć się w publicznej szkole, to wyłącznie na lekcjach poświęconych właśnie dezinformacji, krytycznej analizie propagandy. W tym podręczniku znajdują się także laurki pod adresem obecnej władzy, rządów Prawa i Sprawiedliwości. To jest po prostu ideologia - oceniła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24