Jarosław Kaczyński na spotkaniu z sympatykami we Włocławku i Grudziądzu poruszył temat osób LGBT+, uderzając w osoby transpłciowe. Na słowa prezesa PiS zareagowało stowarzyszenie "My, rodzice". Zrzeszeni w nim członkowie rodzin osób transpłciowych i niebinarnych napisali w liście protestacyjnym, że to wyraz "ekstremalnej ignorancji, braku podstawowej wiedzy medycznej, braku szacunku dla drugiego człowieka oraz dyskryminacji". Domagają się "sprostowania i przeprosin" dla swoich dzieci.
Stowarzyszenie "My, rodzice" przygotowało list protestacyjny w reakcji na słowa prezesa Prawa i Sprawiedliwości na temat osób LGBT+. "My - rodzice, dziadkowie, członkowie rodzin osób transpłciowych i niebinarnych - zrzeszeni w Stowarzyszeniu My, rodzice, oraz grupie Transpłciowość w Rodzinie wyrażamy swoje głębokie oburzenie słowami Jarosława Kaczyńskiego, wygłoszonymi na spotkaniach w Grudziądzu i Włocławku" - czytamy na wstępie.
Jak napisano w liście, "stawianie znaku równości pomiędzy korektą płci a poglądami lewicowymi i mówienie o temacie w formie żarciku, mającego rozbawić publiczność, jest wyrazem ekstremalnej ignorancji, braku podstawowej wiedzy medycznej, braku szacunku dla drugiego człowieka oraz dyskryminacji".
"Przypominamy Jarosławowi Kaczyńskiemu, że Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej jasno stanowi, iż 'Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli (art.1), czyli również nas i naszych dzieci, oraz że 'nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny' (art.32). Zgodnie z art.23 kc. tożsamość płciowa stanowi dobro osobiste każdego człowieka, a jego naruszenie może, zgodnie z art.24 kc., wywołać określone skutki prawne dla osoby to dobro naruszającej" - zaznaczyli zrzeszeni w stowarzyszeniu "My, rodzice".
Zauważyli także, że "zgodnie z Międzynarodową Klasyfikacją Chorób ICD11 obowiązującą w naszym kraju od początku 2022 roku, transpłciowość nie jest zaburzeniem ani chorobą".
"Sugestia wypowiadana przez polityka, że 'by to badał' jest więc okrutnym szyderstwem" - napisano w liście. Zaznaczono w nim, że proces korekty płci trwa lata i poprzedzony jest "diagnozą psychologiczną, psychiatryczną oraz seksuologiczną, a także związany z całym szeregiem procedur medycznych oraz upokarzających procedur sądowych i urzędniczych". "Poprzedzony jest głęboką dysforią płciową oraz bardzo często depresją, wynikającą z dysforii" - dodano.
"Wypowiadanie w przestrzeni publicznej słów i opinii, jakimi posługuje się Jarosław Kaczyński, powoduje trywializowanie problemu naszych dzieci i wnuków, sprowadza go do poziomu światopoglądu, oraz 'zachodniej mody'. Szyderstwo wypowiedzi daje przyzwolenie na społeczne stygmatyzowanie, wyśmiewanie, dehumanizację naszych dzieci. To naraża ich zdrowie i życie, odbiera im poczucie bezpieczeństwa, pewności siebie, poczucie wartości, niweczy nasze starania o zapewnienie im dobrostanu" - podkreślili członkowie rodzin osób transpłciowych i niebinarnych.
Zrzeszeni w stowarzyszeniu "My, rodzice": państwo Kaczyńskiego niszczy nasze rodziny
"Państwo Pana Jarosława Kaczyńskiego nasze rodziny niszczy, odbiera nam i naszym dzieciom przyszłość" - napisali.
"Nie mamy też najmniejszych wątpliwości co do intencji takich wypowiedzi. PiS odkrył, że to łatwy sposób na podniesienie słupków wyborczych. Wspina się po plecach naszych dzieci, jak po drabinie do sukcesu politycznego. Nie umiemy odnaleźć źródeł w tzw. prawicowych i chrześcijańskich wartościach, które usprawiedliwiałyby takie wypowiedzi. Dlatego budzą one naszą głęboką odrazę oraz powodują przerażenie i strach o życie i dobro naszych dzieci i wnuków" - napisano w liście.
"Jako rodzice, dziadkowie, oraz bliscy osób transpłciowych i niebinarnych domagamy się sprostowania i przeprosin - nie dla nas, ale dla naszych dzieci, które są obywatelami Rzeczypospolitej Polskiej, uczą się, pracują, płacą podatki i mają takie same prawa jak wszyscy inni obywatele, a Państwo Polskie ma w stosunku do nich takie same obowiązki jak w stosunku do wszystkich pozostałych" - czytamy.
Kaczyński uderza w osoby transpłciowe
Kaczyński w trakcie weekendowych spotkań z mieszkańcami Włocławka (w sobotę) i Grudziądza (w niedzielę) wypowiadał się na temat społeczności LGBT+.
- Ktoś się może z nami nie zgadzać, ma lewicowe poglądy, uważa, że każdy z nas może w pewnym momencie powiedzieć, że teraz, do tej pory, do godziny wpół do szóstej, byłem mężczyzną, a teraz jestem kobietą. No bo przecież lewica uważa, że tak powinno być - mówił we Włocławku. - Można mieć takie poglądy, dziwne, ja bym to badał - dodał.
- Wyobraźmy sobie, że ktoś z panów tutaj siedzących przychodzi w pewnym momencie do swojej pracy i mówi: "Proszę państwa, ja nie jestem Władysław, ja jestem Zosia". No i według tego, co nam zalecają z Zachodu, wszyscy powinni się temu podporządkować, bo inaczej się uraża. A dlaczego jestem Zosia? No bo... może jutro będę z powrotem Władysławem, ale dzisiaj jestem Zosia - mówił z kolei w Grudziądzu, dodając: - My się musimy obronić przed szaleństwem, musimy obronić rodzinę składającą się z kobiety i mężczyzny i oczywiście, daj Boże, dzieci.
Źródło: tvn24.pl, PAP