Zapowiadając swoje pojawienie się w przyszłym tygodniu na posiedzeniu komisji badającej aferę wizową, prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że w tej sprawie nie było żadnej wielkiej afery, a jedynie "niewielkie przestępcze przedsięwzięcie". Dziś przed komisją zeznawał były premier Mateusz Morawiecki.
- Było niewielkie przestępcze przedsięwzięcie, które wpadło przez przypadek. Nastąpiła reakcja zgodna z prawem, czyli nastąpiło zatrzymanie i aresztowanie, (zamieszani - red.) poddani śledztwu - w ten sposób prezes PiS Jarosław Kaczyński odniósł się do afery wizowej, którą bada sejmowa komisja śledcza. W przyszłym tygodniu Kaczyński ma być przesłuchany jako świadek.
Pytany podczas konferencji prasowej w Nidzicy, co zamierza zeznać przed komisją Kaczyński przyznał, że jako wicepremier "otrzymywał odpowiednie informacje", ponieważ leżało to w zakresie jego kompetencji.
Kaczyński: nie było żadnej wielkiej afery wizowej
- Nie było żadnej wielkiej afery wizowej, to jest wyłącznie kampania propagandowa i to oczywiście powiem podczas posiedzenia tej komisji. (...) Jeśli chodzi o wnioski polityczne w stosunku do osób, które były w naszym klubie parlamentarnym, one też zostały w odpowiednim momencie wyciągnięte. I nic więcej w tej sprawie do powiedzenie nie mam - powiedział Kaczyński, który podkreślił, że jedna z zamieszanych w tę aferę osób, której nazwiska on nie może ujawnić, została świadkiem koronnym.
Kaczyński ocenił, że ujawnienie w czasie kampanii wyborczej do parlamentu afery wizowej miało wpływ na wynik wyborów. - O tym (tj. kampanii propagandowej w sprawie afery wizowej - red.) pan Bodnar może powiadomić Państwową Komisję Wyborczą. To by było dobre. I powiadomić powinien o tym także Sąd Najwyższy, który uznał wynik tych wyborów. Ale to jest sprawa, o której ja bliższej wiedzy nie mam, bo to nie ja tę kampanię prowadziłem - stwierdził.
Afera wizowa
Sejmowa komisja śledcza do spraw afery wizowej bada nadużycia, zaniedbania i zaniechania w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców w Polsce w okresie od 12 listopada 2019 r. do 20 listopada 2023 r. Chodzi o zbadanie afery wizowej, w której polskie wizy - a zarazem wizy Schengen - miała otrzymać pewna liczba osób zza granicy, które nie powinny ich otrzymać - np. wizy pracownicze dla osób, które nigdy nie podejmowały pracy, a z wizy korzystały w celu przedostania się do innych państw zachodnich. Zarzuty w związku z aferą wizową usłyszał były wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk.
W połowie maja członkowie międzyresortowej grupy roboczej z MSZ i MSWiA, podsekretarz stanu w MSZ Henryka Mościcka-Dendys i podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Maciej Duszczyk przedstawili streszczenie i najważniejsze konkluzje zawarte w białej księdze niezbędnych działań dla wyeliminowania nieprawidłowości w systemie wizowym RP. Wskazano, że wydawanie zezwolenia na pracę "na życzenie" odbywało się w sposób niekontrolowany, w oderwaniu od priorytetów polskiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, rzeczywistych potrzeb polskiej gospodarki i możliwości polskich konsulatów.
Przedstawiono także dane, z których wynika, że od 2018 roku znacznie wzrosła liczba wydanych zezwoleń na pracę dla obywateli z państw Azji i Afryki, w tym w 2018 roku dla obywateli z Pakistanu wydano 1065 zezwoleń na pracę, a w 2023 roku - 7393, z kolei dla obywateli Zimbabwe w 2018 roku wydano 13 zezwoleń, tymczasem w roku ubiegłym aż 5017.
Czytaj też: Afera wizowa. Jak się dowiedzieliśmy?
W białej księdze zwrócono także uwagę na zbył łatwą rekrutację na studia w Polsce dla cudzoziemców, których - jak oceniono - rzeczywistym celem wyjazdu jest świadczenie pracy lub emigracja do innych państw strefy Schengen.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tomasz Waszczuk