Jestem przekonany i od dawna to powtarzam, że Donald Tusk wystartuje w wyborach prezydenckich w 2020 roku, ale spoiwem Zjednoczonej Prawicy jest nie dopuścić do recydywy "ciepłej wody w kranie" - stwierdził w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 i na tvn24.pl Jarosław Gowin. Jak ocenił, "Donald Tusk ma pewien zamysł" i jest "zawodnikiem politycznym wagi ciężkiej". - Wystawi swoją listę do Senatu, o ile Koalicja Europejska wybory wygra, to on będzie tym, kto namaści premiera, a potem będzie tym premierem sterował z tylnego siedzenia - uważa.
Redaktor naczelny pisma "Liberté" Leszek Jażdżewski, występując w piątek na Uniwersytecie Warszawskim przed szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem, mówił między innymi, że "Kościół katolicki w Polsce, obciążony niewyjaśnionymi wciąż skandalami pedofilskimi, opętany walką o pieniądze i o wpływy, stracił moralny mandat do tego, aby sprawować funkcję sumienia narodu".
Wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin (Porozumienie) w związku z wystąpieniem Jażdżewskiego skierował list do rektora uczelni. Napisał w nim: "w imię obrony etosu akademickiego czuję się zobowiązany do przekazania Panu mojego stanowczego przekonania, że brak reakcji ze strony władz uczelni na obrażanie którejś z grup współtworzących polską wspólnotę aksjologiczną stanowi ciemną kartę w historii Uniwersytetu Warszawskiego".
Gowin: ważna wspólnota potraktowana w sposób knajacki
- Te same wątpliwości stawiałbym, gdyby chodziło o wspólnotę żydowską, islamską, ruch ekologiczny czy stowarzyszenie ateistów - powiedział Gowin w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 i na tvn24.pl.
Jego zdaniem, "ta ważna wspólnota aksjologiczna została potraktowana w sposób nieco knajacki".
- Wiec polityczny, a to był jednak wiec polityczny, to nie jest właściwe miejsce do tego, żeby dywagować na tematy teologiczne i wywarzać sprawiedliwie racje - ocenił. - Po moim liście rektor Uniwersytetu Warszawskiego - z czego się cieszę, chociaż wolałbym, żeby zrobił to przed moim listem - wydał oświadczenie jednoznacznie dystansujące się wobec słów, które tam padły - dodał.
"Mówienie dzisiaj o dekomunizacji jest nieco spóźnione"
Jarosław Gowin odniósł się także do reakcji posłanki PiS Krystyny Pawłowicz na słowa Jażdżewskiego. "Niestety, polskie uczelnie wskutek braku rozrachunku z komunizmem są dziś rozsadnikiem i propagatorem ideologii neomarksistowskich. Stały się ośrodkami antypolskiego, kosmopolityczno-lewackiego, antytożsamościowego oddziaływania na młodych Polaków. Zarażają ich pogardą do dziedzictwa RP" - napisała Pawłowicz na Twitterze.
- Chcę tylko zwrócić uwagę, że od upadku komunizmu minęło 30 lat, mówienie dzisiaj o dekomunizacji jest nieco spóźnione - skomentował Gowin. - Po drugie, chcę zwrócić uwagę na to - w konstytucji dla nauki, tej ustawie, którą uchwaliłem, są głębokie przepisy dekomunizacyjne. Ludzie, którzy byli pracownikami lub współpracownikami komunistycznych służb, nie mogą piastować stanowisk kierowniczych i środowiska akademickie to zaakceptowały - podkreślił gość "Rozmowy Piaseckiego".
Niestety,POLSKIE UCZELNIE wskutek braku rozrachunku z komunizmem są dziś ROZSADNIKIEM i propagatorem ideologii
— Krystyna Pawłowicz (@KrystPawlowicz) 5 maja 2019
NEOMARKSISTOWSKICH
Stały się ośrodkami antypolskiego,kosmopolityczno-lewackiego,antytożsamościowego oddział. na młodych Polaków. ZARAŻAJĄ ich POGARDĄ do dziedzictwa RP
Na uwagę, że skoro on sam oczekuje od władz UW odniesienia się do słów, które tam padły, to również można by oczekiwać od Jarosława Kaczyńskiego ustosunkowania się do słów Krystyny Pawłowicz, odparł: - Zupełnie inna jest sytuacja, gdy w jakiejś debacie publicznej polityk wyraża ostre słowa, a zupełnie inna, gdy w auli uniwersyteckiej padają słowa jednak dużo ostrzejsze [niż Krystyny Pawłowicz - przyp. red.].
"Uważam Tuska za zawodnika politycznego wagi ciężkiej"
Jarosław Gowin skomentował także wykład Donalda Tuska na Uniwersytecie Warszawskim. - To nie była najlepsza forma Donalda Tuska, przy całym moim uznaniu dla jego zdolności retorycznych i pewnej finezji intelektualnej - ocenił.
- Nigdy nie lekceważyłem Donalda Tuska - zapewnił. - Uważam go za zawodnika politycznego wagi ciężkiej i to również w wymiarze europejskim - dodał Gowin, który w drugim rządzie Tuska sprawował funkcję ministra sprawiedliwości.
- Jestem przekonany i od dawna to powtarzam, że Donald Tusk wystartuje w wyborach prezydenckich w 2020 roku. To jest jedno z istotnych spoiw obozu Zjednoczonej Prawicy - nie doprowadzić, nie dopuścić do recydywy "ciepłej wody w kranie" - dodał Gowin. Odwołał się tym samym do popularnego przed ostatnimi wyborami parlamentarnego określenia rządu PO-PSL jako dbającego jedynie o "ciepłą wodę w kranie".
"Donald Tusk ma pewien zamysł"
Wicepremier pytany, czy prezydent Andrzej Duda będzie w stanie zmierzyć się z Tuskiem "jak równy z równym", odpowiedział, że tak, a "znacznie więcej Polaków nie chce powrotu Tuska".
- Sądząc po przebiegu tego 3-majowego wydarzenia, Donald Tusk może tracić pewien instynkt polityczny. W przeszłości Donald Tusk nie pozwoliłby sobie, żeby ktoś taki jak - z całym szacunkiem - pan Jażdżewski skradł mu show dosyć kabotyńskim wystąpieniem - mówił Gowin.
- Jako państwowiec myślę o tym, że na czele polskiego państwa powinni stać ludzie, którzy uprawiają politykę ambitną (...). Donald Tusk jest moim wielkim rozczarowaniem. Doceniam jego format polityczny. Mój problem z Donaldem Tuskiem polega na tym, że swoje niekwestionowane talenty wykorzystuje w interesie własnym, a nie w interesie Polski - ocenił wicepremier.
- Donald Tusk ma pewien zamysł, że wystawi swoją listę do Senatu, że o ile Koalicja Europejska wybory wygra, to on będzie tym, kto namaści premiera, a potem będzie tym premierem sterował z tylnego siedzenia - podkreślił Gowin. - Dobrze znam Donalda Tuska (...). Uważam, że taki jest scenariusz A w planach Donalda Tuska, natomiast jako wytrawny polityk na pewno ma scenariusz B, być może C - dodał.
Gowin: nie konsultowałem inicjatywy zmian w konstytucji w sprawie UE z prezesem PiS
Gość "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24 i na tvn24.pl odniósł się również do ewentualnych zmian w konstytucji dotyczących Unii Europejskiej. Pomysł wpisania obecności w UE i NATO do ustawy zasadniczej zaprezentował niedawno szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Następnie pomysł ten przedstawił także prezydent Andrzej Duda. O potrzebie wpisania obecności w UE i NATO do konstytucji mówił też 3 maja w Krakowie Gowin.
W latach 2009-2011 Gowin przewodniczył w Sejmie nadzwyczajnej komisji konstytucyjnej. Opracowany został wówczas rozdział konstytucji dotyczący relacji między Polską a Unią Europejską.
Wicepremier pytany, czy "dostał zielone światło" od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na zaprowadzenie zmian w konstytucji, odpowiedział, że nie. - W ogóle tej inicjatywy nie konsultowałem z panem prezesem - odparł. - Jakiś czas temu rzeczywiście wspominałem [o tym - przyp. red.], ale ani termin, ani sam fakt zgłoszenia nie jest wspólnym dziełem PiS oraz Porozumienia. To jest inicjatywa mojej partii - wyjaśnił.
Pytany o krytykę tego pomysłu, odpowiedział, że nie jest jedynym, który z taką inicjatywą wyszedł. - Ja położyłem gotowy projekt i wydaje mi się, że to jest szczerze jedyny konkret, który pojawił się w tej kampanii europejskiej. Projekt przygotowany w latach 2009-2011 przez nadzwyczajną komisję konstytucyjną. Projekt poparty jednomyślnie przez polityków: PO, PiS, SLD i PSL, to dobry punkt wyjścia do debat - przekonywał.
Zdaniem Gowina potrzebne jest umocowanie konstytucyjne relacji Polska-Unia Europejska po to, żeby "uporządkować te relacje i pokazać granice ingerencji wspólnotowych".
"Pewne nasze działania budzą wątpliwości konstytucyjne"
Pytany, czy nie uważa, że trudno jest zmieniać konstytucję pod rękę z ludźmi, którzy mają problemy z przestrzeganiem konstytucji, odparł: - Nie wiem, kogo pan redaktor ma na myśli.
- Nie zgadzam się z tezą, że łamiemy konstytucję, aczkolwiek pewne nasze działania budzą wątpliwości konstytucyjne - przyznał.
Na uwagę, że sam był przeciwko nowelizacji PiS ustawy o Sądzie Najwyższym i odsyłania sędziów w stan spoczynku, odpowiedział: - Nigdy nie twierdziłem, że to rozwiązanie [dotyczące Sądu Najwyższego - przyp. red.] było sprzeczne z konstytucją. Aczkolwiek nie było to rozwiązanie, które mi się podobało i cieszyłem się wtedy, kiedy prezydent Duda zawetował to rozwiązanie. Nawet nie jest tajemnicą, że rozmawiałem z nim na ten temat - stwierdził Gowin.
Pod koniec kwietnia na stronie Sejmu pojawiła się kolejna nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym. Projekt zakładał między innymi, że gdyby Zgromadzeniu Ogólnemu sędziów SN nie udało się wyłonić dla prezydenta pięciu kandydatów na pierwszego prezesa SN, to prezydent wybierałby go spośród wszystkich sędziów tego sądu. Później PiS wprowadził poprawki, które wycofały między innymi tę zmianę.
- Ten projekt w ogóle nie był przedstawiany rządowi, szedł jakąś ścieżką poselską. Prawo i Sprawiedliwość wycofało się z tego projektu, poddało go istotnej korekcie usuwającej wątpliwości konstytucyjne - skomentował Gowin.
- Na pewno w jednej sprawie przyznam rację. Osiem nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym czy nawet siedem, sześć, to zdecydowanie za dużo. Jednym z podstawowych walorów prawa powinna być jego stabilność i przewidywalność - ocenił wicepremier i minister nauki.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24