Nie przekreślałbym jeszcze szans zdobycia szczytu, chociaż oczywiście z pełnym składem te szanse byłyby większe - ocenił w TVN24 były szef MON i himalaista Janusz Onyszkiewicz. Odniósł się do wypadku polskiego himalaisty Rafała Froni, który próbował zdobyć zimą szczyt K2.
Jak poinformowano na oficjalnym koncie Polskiego Himalaizmu Zimowego na Facebooku, podczas podchodzenia do obozu C1 (5900 metrów nad poziomem morza) spadający kamień uderzył Rafała Fronię. Złamane przedramię oznacza dla himalaisty koniec wyprawy.
Janusz Onyszkiewicz, były poseł, europoseł i minister obrony narodowej, jak również zapalony himalaista, powiedział w TVN24, że wypadek osłabił polską ekipę, ale nie musi pozbawiać jej szans na zdobycie szczytu.
"Nie przekreślałbym jeszcze szans"
- Bardzo często na wyprawie, zwłaszcza trudnej wyprawie, ludzie się wykruszają przez wypadki, choroby bądź rozmaite niedyspozycje, a wyprawa mimo to kończy się sukcesem - zauważył.
Przyznał, że sam był na kilku takich wyprawach. - Nie przekreślałbym jeszcze szans zdobycia szczytu, chociaż oczywiście z pełnym składem te szanse byłyby większe - zaznaczył Onyszkiewicz.
Na pytanie, jak często dochodzi do takich wypadków, odparł, że wypadki związane z urazem w wyniku spadającego kamienia nie zdarzają się często. - Ale bywa też i tak, że nawet takie niebezpieczeństwa są w drodze podejściowej. Na przykład pod K2 przechodzi się przez takie stoki, gdzie spadają bardzo często kamienie. Idzie się cały czas pod takim ostrzałem - dodał Onyszkiewicz.
Oceniał również szanse polskiej ekipy na zdobycie K2.
- Trzeba powiedzieć, że od samego początku wiadomo było, że to jest tak trudna góra, że szanse jej zdobycia trudno bardzo wysoko oceniać. Myślę, że one w tej chwili są mniejsze niż w optymistycznych szacunkach na samym początku (....) ale jednak w dalszym ciągu są - podkreślił Onyszkiewicz.
Dodał również, że nie chciałby oceniać ich procentowo, ale w jego opinii są "wystarczająco duże, żeby mieć umiarkowany optymizm i trzymać kciuki za sukces".
Kolejny wypadek
Do wypadku doszło około godziny 14, w drodze himalaistów do obozu pierwszego. Po zejściu do bazy Fronia został opatrzony przez kolegów. Potem czekał na helikopter, który miał go przetransportować do szpitala w Skardu.
Wcześniej w tym tygodniu w podobny sposób urazu doznał Adam Bielecki. Himalaista doznał obrażeń czoła i nosa. Rany okazały się być głębokie - wymagały szycia, za które wzięli się Piotr Tomala i Marek Chmielarski. Bieleckiego czekało kilka dni wypoczynku.
Polska narodowa wyprawa próbuje dotrzeć na szczyt K2 - 8611 metrów nad poziomem morza - zimą. Przed nimi nie dokonał tego jeszcze nikt.
Autor: js//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24