To, co COVID-19 robi z płucami, to jest potężny stan zapalny. Konsekwencją tego jest zwłóknienie płuc, często nieodwracalne, więc absolutne zniszczenie narządu - mówił w "Faktach po Faktach" kardiolog Michał Zembala. Zaapelował, by się szczepić, uważać na siebie i przestrzegać obostrzeń. - Trudno mi zapraszać sceptyków na oddział, bo to jest niemożliwe. Ale komuś trzeba wierzyć. Uwierzcie chociaż nam, lekarzom - prosił.
Kilka dni temu kardiochirurg Michał Zembala ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu opisał w mediach społecznościowych jeden dzień ze swojego szpitala. "Ponad 30 tysięcy nowych infekcji. U nas - 8 pacjentów na ECMO VV, kolejny przeszczep płuc u pacjenta po COVID-19, codziennie nowe zgłoszenia - kobieta lat 30, mężczyzna lat 44, kobieta po porodzie lat 30, następna w wieku 40+... obciążenia? Choroby towarzyszące? Wcześniej zdrowi. Dziś - ledwo żywi" - relacjonował na Facebooku.
Do wpisu odniósł się w sobotnich "Faktach po Faktach".
- Tak wygląda niestety każdy dzień. W tej fali dużo częściej spotykamy się z ostrą infekcją u chorych młodych, którzy wcześniej na nic nie chorowali. To nas także zaskakuje. Ale staramy się im pomóc - zapewnił Zembala. Jak wyjaśnił, ECMO jest urządzeniem, które "pozwala tym ludziom przetrwać trudny czas choroby - albo zregenerować, albo oczekiwać na transplantację płuc, która jest finalnym ratunkiem".
Konsekwencją COVID-19 jest "zwłóknienie płuc, często nieodwracalne"
Kardiolog mówił także o powikłaniach związanych z przejściem COVID-19. - To, co covid robi z płucami, wydaje nam się, że wiemy. To jest potężny stan zapalny. Konsekwencją tego jest zwłóknienie płuc, często nieodwracalne. Więc absolutne zniszczenie narządu - tłumaczył.
Zapytany, co koronawirus robi z sercem, odparł: - Wiele wskazuje na to, że predysponuje do zdarzeń zakrzepowozatorowych, także w mikrokrążeniu.
Zaznaczył, że "dużo więcej będziemy wiedzieli za kilka lat, kiedy poznamy późne następstwa tej choroby".
Mówiąc o sytuacji osób chorych na serce w pandemii, przyznał, że zmniejszona dostępność do opieki podstawowej "na pewno w jakimś stopniu odbija się na ich zdrowiu". - Lekarze dokładają wszelkich starań, żeby mimo wszystko tych pacjentów leczyć, żeby także im pomóc - zapewnił Zembala.
"Komuś trzeba wierzyć. Uwierzcie chociaż nam, lekarzom"
Kardiolog komentował także postawę społeczeństwa w walce z pandemią.
- Jak obserwuje media społecznościowe, jak widzę zdjęcia młodych osób, które są na imprezach, na domówkach, na mniejszych i większych uroczystościach, bawiących się bez masek... Z jednej strony to rozumiem, bo ludzie są już zmęczeni całą tą sytuacją, ale z drugiej strony przeraża mnie to - przyznał lekarz.
Przekonywał, że wszyscy muszą się dostosować do zaostrzeń reżimu sanitarnego. - To jest konieczne do tego, byśmy tę falę przeszli jak najbezpieczniej - stwierdził.
Zaapelował, żeby się szczepić, uważać na siebie i przestrzegać obostrzeń. - Trudno mi zapraszać sceptyków na oddział, bo to jest niemożliwe. Ale komuś trzeba wierzyć. Uwierzcie chociaż nam, lekarzom - powiedział Zembala.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24