Adam Bielan zaprzecza medialnym informacjom, jakoby miał uciszyć Przemysława Gosiewskiego na czas kampanii do europarlamentu. - Nie sądzę, bym był zdolny usadzić Przemka na ławce rezerwowych - powiedział w RMF FM prezydencki minister.
Według doniesień piątkowej "Rzeczpospolitej", Przemysław Gosiewski miał zostać odsunięty od występów medialnych na czas kampanii wyborczej do Parlamentiu Europejskiego. A mieli do tego doprowadzić spin doktorzy PiS, do których zalicza się Bielana. Uznali ponoć, że psuje on nowy wizerunek partii zapowiadany przez prezesa Kaczyńskiego.
Adam Bielan zaprzecza tym rewelacjom. - Nie sądzę, bym był zdolny usadzić Przemka na ławce rezerwowych - powiedział w RMF FM. Według niego, kiedy widział Gosiewskiego ostatnio na posiedzeniu sztabu wyborczego, to "nie był on w kondycji rezerwowego a rozgrywającego".
Gosiewski niemedialny?
Jak podawała "Rz", do "uciszenia" Gosiewskiego posłużyć miały badania popularności polityków PiS. – Wykorzystano przy tym analizę z początku roku, w której stwierdzono, że Gosiewski jest niemedialny i wizerunkowo wyborcom źle się kojarzy – powiedział informator "Rz", członek sztabu wyborczego PiS.
– A dobrze się kojarzy? – odpowiada pytaniem sondowany o to samo Wojciech Jasiński, były minister skarbu w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. – Jest świetnym przewodniczącym klubu, ale nie jest dobrym mówcą. Ja też nie jestem dobrym mówcą, więc w mediach nie występuję - powiedział dokonując samooceny Jasiński.
Informacje podawane przez "Rz" są nieoficjalne. W szeregach PiS obowiązuje inna wersja - mówiąca, że Gosiewski zaszył się, by pracować nad ustawami.
Politycy PiS twierdzą, że jego medialna absencja skończy się w czerwcu, po ogłoszeniu wyników wyborów do PE.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24