Jest mi przykro, że od kilku lat w sprawach wewnętrznych, które nas różnią, my bardzo szybko zamiast rozmawiać tutaj i dyskutować biegamy, donosząc nawzajem na siebie do Komisji Europejskiej czy też do innych polityków - powiedziała w "Faktach po Faktach" minister rozwoju Jadwiga Emilewicz (Porozumienie, klub PiS). Oceniła, że "to taki standard, który został wprowadzony przez opozycję, przez środowiska sędziowskie w poprzedniej kadencji".
Prezydent Andrzej Duda odniósł się w niedzielę w telewizji państwowej do wypowiedzi pierwszej prezes Sadu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf, która uchwaloną w piątek przez Sejm głosami posłów PiS dyscyplinującą sędziów nowelizację ustaw sądowych nazwała "ustawą kagańcową".
- Pani prezes Gersdorf opowiada - w szczególności za granicą - o Polsce takie rzeczy, że powiem tak: wstyd mnie ogarnia, kiedy słyszę, że ktoś, kto mieni się pierwszym prezesem Sądu Najwyższego, może o polskim państwie poza granicami kraju opowiadać takie rzeczy, nawet jeżeli to się dzieje tylko w środowisku sędziowskim. Po prostu wstyd. Wstyd za to, kto w ogóle został na urząd tego pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego wybrany. Może to są mocne słowa, ale ja mam takie jednoznaczne odczucia, i jest to dla mnie - jako Prezydenta Rzeczypospolitej - sytuacja ogromnie przykra - powiedział prezydent.
- Ale na szczęście niedługo już następuje - zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami i terminarzem - zmiana na urzędzie pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego - dodał.
Emilewicz: jest mi przykro
O te słowa była pytana w "Faktach po Faktach" w TVN24 minister rozwoju Jadwiga Emilewicz (Porozumienie, klub PiS).
- Mnie jest przykro, że od kilku lat w sprawach wewnętrznych, które nas różnią, my bardzo szybko zamiast rozmawiać tutaj i dyskutować, to biegamy, donosząc nawzajem na siebie do Komisji Europejskiej czy też do innych polityków, do rodzin politycznych - mówiła. Według niej "to po prostu przykre".
Przekonywała też, że "w żadnym innym państwie członkowskim, gdzie spory polityczne osiągają znacznie wyższe temperatury niż ten, który notujemy w Polsce, mimo to nie zdarzyło się, aby politycy ze spierających się, bardzo daleko oddalonych od siebie ideowo partii, nawzajem na siebie składali tu czy tam doniesienia".
- To taki standard, który został wprowadzony przez opozycję, przez środowiska sędziowskie w poprzedniej kadencji, który mnie się zdecydowanie nie podoba. Nie popieram go i naprawdę uważam, że powinniśmy przestać w ten sposób rozmawiać - powiedziała.
- Zwłaszcza, że jeżeli w tym przypadku, chcemy cokolwiek przekazywać do Komisji Europejskiej, to warto, abyśmy przekazywali wiedzę pewną. A dziś mówimy już o ustawie, która znacząco różni się do przedłożenia poselskiego, ponieważ poprawki, które Porozumienie zaproponowało, znoszą elementy kolizyjne, które rzeczywiście w pierwotnym przedłożeniu były - przekonywała.
Uściśliła, że były one "kolizyjne z prawem Unii Europejskiej". - Dzisiaj tych sprzeczności nie ma, więc nie ma powodu do tego, aby zwracać jakąś szczególną uwagę pani wiceprzewodniczącej (Komisji Europejskiej, Verze - red.) Jourovej czy też innym autorytetom europejskich - oceniła.
"Czas trwania procesów jest zdecydowanie za długi"
Emilewicz odniosła się też bezpośrednio do słów prezydenta na temat pierwszej prezes Sądu Najwyższego.
- Prezydent może powiedzieć, że sam osobiście odczuwa takie odczucia, jeśli - tak jak mówi - sędziowie zamiast dyskutować tutaj (...) - w sytuacji, kiedy proces legislacyjny nie jest dokończony, w sytuacji, w której projekt już znacząco różni się od pierwotnego przedłożenia - wynoszą tę sprawę na poziom europejski - powiedziała.
Minister była także pytana, czy w związku z prowadzoną przez PiS reformą wymiaru sprawiedliwości widzi w nim zmiany na lepsze.
- Zdajemy sobie sprawę, że czas trwania procesów jest zdecydowanie za długi i to ma ogromne znaczenie, już nie mówię o sprawach karnych, ale także gospodarczych - przyznała. Dodała, że "to jest taki element, z którym powinniśmy się zmierzyć jak najszybciej".
- Powinniśmy jak najszybciej scyfryzować KRS, której nie udało się scyfryzować przez ostatnie cztery lata - powiedziała.
"W którym momencie tutaj jest wzięty wymiar sprawiedliwości za uzdę?"
Odniosła się także, do negatywnych opinii dotyczących nowelizacji ustaw sądowych, przyjętej w piątek przez Sejm.
- W którym momencie tutaj jest wzięty wymiar sprawiedliwości za uzdę, gdzie wyroki zapadają pod dyktando woli politycznej? Coś takiego dzisiaj w Polsce nie ma miejsca - powiedziała. Minister przekonywała, że w zaproponowanej ustawie "podstawowym celem było przede wszystkim danie gwarancji społeczeństwu, że wyroki, które usłyszeli na sali sądowej są wyrokami jednoznacznymi".
- Żeby nie wydarzyły się sytuacje, w których jeden sędzia będzie podważał zasadność orzekania drugiego sędziego - dodała.
Autor: akr//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24