To nie jest taka literatura, która mnie jakoś szczególnie pociąga - powiedział w wywiadzie z "Rzeczpospolitą" wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Tak tłumaczył, dlaczego nie zna żadnej książki Olgi Tokarczuk. Wcześniej do nieznajomości twórczości noblistki przyznał się inny wicepremier obecnego rządu, minister kultury Piotr Gliński. - To literatura, która wymaga pewnych kompetencji poznawczych - komentowała jego deklarację sama pisarka.
Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" zapytany został, kto "zrobił więcej dla dobrego imienia Polski na świecie - Olga Tokarczuk czy Polska Fundacja Narodowa".
- Każdy ma tutaj swoje zasługi. Polska Fundacja Narodowa ma swoje projekty, które realizuje - odpowiedział Sasin. - Natomiast oddaję również to, co należne pani Oldze Tokarczuk, gratulując jej tej nagrody. Myślę, że wszyscy się z tego cieszymy - dodał.
"Wolę literaturę faktu"
Wicepremier na pytanie o ulubioną książkę noblistki odparł: - Nie czytałem żadnej książki pani Olgi Tokarczuk. Mam w ogóle w tej chwili, nad czym bardzo ubolewam, bardzo mało czasu na czytanie.
Dopytywany, czy zamierza jakąś przeczytać, Sasin stwierdził, że "raczej chyba nie". - To nie jest taka literatura, która mnie jakoś szczególnie pociąga. Wolę literaturę faktu. Dużo czytam książek z zakresu historii, szczególnie historii najnowszej, to mnie pasjonuje - wyjaśnił.
Gliński: zobowiązuje się powrócić do niedokończonych wcześniej lektur noblistki
Sasin jest kolejnym wicepremierem rządu Mateusza Morawieckiego, który publicznie poinformował, że nie zna twórczości polskiej noblistki. Wcześniej, 7 października - trzy dni przed ogłoszeniem decyzji Akademii Szwedzkiej - wicepremier i minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński w rozmowie z Moniką Olejnik w "Kropce nad i" został zapytany o znajomość dorobku Tokarczuk.
- Chciałaby pani ze mną porozmawiać o książkach pani Tokarczuk... Próbowałem... nigdy nie dokończyłem - powiedział Gliński.
Po przyznaniu polskiej pisarce literackiej Nagrody Nobla, Gliński napisał na Twitterze, że "w związku z nagrodą Pani Tokarczuk minister kultury tym bardziej zobowiązuje się powrócić do niedokończonych wcześniej lektur noblistki".
W związku z nagrodą Pani Tokarczuk minister kultury tym bardziej zobowiązuje się powrócić do niedokończonych wcześniej lektur noblistki ;) 2/2
— Piotr Gliński (@PiotrGlinski) October 10, 2019
"To literatura, która wymaga pewnych kompetencji poznawczych, kulturowych"
O słowa wicepremiera Glińskiego sama prozaiczka pytana była podczas konferencji prasowej 6 grudnia w Sztokholmie. Powiedziała wówczas, że nigdy nie zakładała, że jej książki są dla wszystkich. - To literatura, która wymaga pewnych kompetencji poznawczych, kulturowych. Wiem, że dzisiaj ludzie chętniej obcują z obrazem, innymi formami przekazywania głębokich informacji. (...) Ale staram się zrozumieć, że ludzie mogą nie mieć czasu, nie mogą się skupić na czytaniu książek. Myślę, że czytanie dzisiaj jest przywilejem - dodała. - Moje zadanie jako pisarki traktuję bardzo poważnie, ale na pewno jeżeli politycznie, to w tym najszerszym rozumieniu polityczności. Literatura jest bardzo wyrafinowanym, wymyślnym sposobem komunikacji międzyludzkiej i na pewno nie powinna być mylona z aktywizmem politycznym. Więc jeżeli moje książki mogą być postrzegane jako polityczne, to w tym najszerszym sensie, który dotyczy wielu aspektów naszego życia: co jemy, jak się ubieramy, co myślimy o innych, jaki mamy stosunek do sąsiadów. W takim sensie moja literatura jest polityczna - dodała Tokarczuk.
Autor: tmw//rzw / Źródło: rp.pl, tvn24.pl, PAP